„7 uczuć”, reż. Marek Koterski [RECENZJA]
![„7 uczuć”, reż. Marek Koterski [RECENZJA]](https://gfx.antyradio.pl/var/antyradio/storage/images/filmy-i-seriale/filmy/7-uczuc-rez.-marek-koterski-recenzja-26096/1805421-1-pol-PL/7-uczuc-rez.-Marek-Koterski-RECENZJA_article.jpg)
Marek Koterski stworzył kolejny rozdział z życia Adasia Miauczyńskiego. Tym razem widzowie zobaczą dzieciństwo bohatera.
Miłośnicy twórczości Marka Koterskiego, a co za tym idzie postaci Adasia Miauczyńskiego, musieli czekać na kolejny film reżysera aż 7 lat. Bohater o wielu twarzach (wówczas grany przez Adama Woronowicza) ostatnim razem pojawił się w komediodramacie „Baby są jakieś inne” z 2011 roku. W najnowszej produkcji pod tytułem „7 uczuć” Koterski powraca do swojej dawnej formuły. Miauczyński wystąpił do tej pory w 8 filmach, prezentując różne okresy życia tej postaci i jej odmienne wcielenia. Reżyser postanowił cofnąć się w czasie i ukazać genezę problemów swojego everymana. W „7 uczuciach” poznajemy więc dzieciństwo Miauczyńskiego.
Film ma formułę retrospekcji, przypominającą poprzednie dzieła Koterskiego, które zostały skonstruowane na podobnej zasadzie - „Nic śmiesznego” i „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. W „7 uczuciach” nie dostajemy zbyt wielu informacji na temat dorosłego Miauczyńskiego, w którego tym razem wciela się syn reżysera Michał Koterski. Sfrustrowany, rozwiedziony i nieszczęśliwy mężczyzna odwiedza gabinet psychologiczny i opowiada o swoim dzieciństwie terapeutce o głosie Krystyny Czubówny. Większa część akcji dzieje się więc w przeszłości, udowadniając, że problemy dorosłych, mają swoje podłoże w najmłodszych latach życia.
Chociaż film traktuje o dzieciach, w ich role wcielili się dorośli aktorzy. Dziecięce postacie pojawiają się jedynie pod koniec „7 uczuć” w jednej z ostatnich scen. Michał Koterski zagrał więc nie tylko dorosłego Adasia, ale przede wszystkim chłopca, którym w pewnym sensie Miauczyński został do końca życia. W rolę jego rówieśników wcieliła się doborowa obsada aktorów, którzy niejednokrotnie wstępowali w innych filmach Koterskiego (niektórzy w roli Adasia). Oczywiście brakuje kilku nazwisk (chociażby Marka Kondrata), ale pojawia się wiele twarzy dobrze znanych widzom dzieł reżysera. W filmie występują Katarzyna Figura, Małgorzata Bogdańska, Maria Ciunelis, Ilona Ostrowska, Andrzej Mastalerz, Andrzej Chyra, Robert Więckiewicz, Zbigniew Rola, Dorota Chotecka, Adam Woronowicz, Cezary Żak, Violetta Arlak, a nawet Cezary Pazura. Nie zabrakło jednak aktorów, którzy po raz pierwszy zagrali u Koterskiego, takich jak Tomasz Karolak, Edyta Herbuś, Marcin Dorociński, Joanna Kulig, Maja Ostaszewska czy Sonia Bohosiewicz. Poza tym pojawia się wiele stałych wątków, motywów i symboli znanych z poprzednich filmów reżysera. Oczywiście „7 uczuć” jest naszpikowane odniesieniami do innych produkcji o Adasiu Miauczyńskim, które każdy fan twórczości Koterskiego bez problemu wyłapie.
Chociaż przed premierą „7 uczuć” wielu widzów miało obawy co do talentu aktorskiego odtwórcy Miauczyńskiego, ale umiejętne obsadzenie syna reżysera w filmie i odpowiednie poprowadzenie go, sprawiło, że to jedna z lepszych ról w karierze Michała Koterskiego. Oczywiście zdarzają się momenty, że młody Koterski ginie na tle o wiele bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek z planu, ale „7 uczuć” to opowieść o bohaterze zbiorowym, więc może to wynikać z faktu, że Adaś nie znajduje się cały czas w centrum wydarzeń, jak miało to miejsce w innych filmach Koterskiego.
W „7 uczuciach” bohaterem jest dziecko i podejście do niego osób dorosłych, które nieświadomie, poprzez swoją nieudolność wychowawczą wpływają na przyszłość pociechy. Koterski nawiązuje w swoim filmie do twórczości Gombrowicza i sposobu, w jaki pisarz podszedł do tego tematu w „Ferdydurke”. Pojawia się równie karykaturalna i kuriozalna atmosfera, niemoc rodziców i opiekunów, bezsensowność systemu szkolnictwa oraz odarcie dzieciństwa z otoczki niewinności. Obsadzenie w rolach dzieci dorosłych aktorów wpływa na odbiór filmu. Dzięki temu zabiegowi widzimy, że problemy kilkuletnich ludzi w rzeczywistości niczym nie różnią się od przeszkód, które na swojej drodze spotkają w przyszłości. Głównym bohaterem są również tytułowe uczucia, o których w wielu polskich domach nigdy się nie rozmawia.
„7 uczuć” to kolejny rozdział psychoanalizy samego reżysera, ale również każdego Polaka, bo Koterski najpierw zaobserwował, a następnie ukrył w bohaterach rozmaite cechy osób, z którymi spotykamy się na co dzień. Tym razem nie ma jednak miejsca na wyładowywanie frustracji jak w „Dniu świra”. Reżyser stara się ukazać przyczynę zachowania większości bohaterów. Może miejscami film staje się zbyt łopatologiczny, ale reżyser bez wątpienia podjął temat, po który polscy filmowcy sięgają rzadko, a już na pewno nie z tak dużą dozą humoru. Koterski potrafi idealnie wyważyć komedię i dramat. Chociaż podczas seansu jest dużo śmiechu, bardzo często jest to śmiech przez łzy.
Gdyby Koterski urodził się w Hollywood, prawdopodobnie z jego filmów stworzono by nowe uniwersum, a w Adasia wcieliłby się największe gwiazdy amerykańskiego kina. Tylko zamiast mądrej, bardzo często gorzkiej komedii, spełniającej zadanie lustra, w którym może przejrzeć się widz, prawdopodobnie byłaby kolejną komercyjną wydmuszką. I to taką, o której zapomina się kilka godzin po wizycie w kinie. „7 uczuć” i inne filmy Koterskiego mają tę niezwykłą cechę, że z miejsca stają się bliskie większości odbiorców, ponieważ w każdym z nich, widz dostrzega cząstkę siebie i może odpowiedzieć przed samym sobą na trudne pytania, stawiane przez pozornie fikcyjnych bohaterów.
Ocena: 8/10
Oceń artykuł