25. rocznica śmierci Kurta Cobaina. Menadżer Nirvany wspomina ostatnie chwile artysty

5 kwietnia 1994 roku zmarł Kurt Cobain, lider Nirvany. To już 25. rocznica śmierci artysty. Danny Goldberg, były menadżer zespołu, wspomina w swojej książce "Serving The Servants" ostatnie chwile artysty.
25 lat temu, 8 kwietnia 1994 roku elektryk z Seattle przyjął od dyspozytora zlecenie zainstalowania oświetlenia antywłamaniowego na posesji nad jeziorem Washington. Kiedy podjechał pod dom, nikt mu nie otwierał. Postanowił skorzystać z tylnego wejścia. Przez okno w szklarni zauważył zarys ludzkiego ciała. Na początku myślał, że to manekin, ale po chwili dostrzegł strugę krwi i strzelbę na klatce piersiowej. To był Kurt Cobain.
2 kwietnia 2019 roku do sprzedaży trafiła książka byłego menadżera Nirvany, Danny'ego Goldberga, który wspomina w niej Kurta i rzuca całkowicie nowe światło na lidera zespołu. Już na samym początku autor wspomina, że bliscy artysty, kiedy dowiedzieli się o samobójstwie, byli na niego wściekli. Danny czuł coś innego. Zastanawiał się, co mógł zrobić, żeby zapobiec tej tragedii.
Kurt Cobain - 25. rocznica śmierci artysty
Danny Goldberg w swojej książce wspomina interwencję zorganizowaną przez Courtney Love. Żona lidera Nirvany zaplanowała spotkanie i zaprosiła najbliższych Kurta. Zebranie dotyczyło pogłębiającej się depresji artysty i nadużywania narkotyków. 3 tygodnie wcześniej Cobain przedawkował leki, które zmieszał razem z alkoholem. Według Courtney Love to była pierwsza próba samobójcza. Kolejna miała miejsce dwa tygodnie później. Policja musiała przyjechać do domu muzyków. Kurt miał przy sobie broń, buteleczkę leków i zamknął się w pokoju.
Podczas wspomnianej interwencji zorganizowanej przez Love, Kurt uznał, że potrzebuje terapeuty, a nie odwyku i przystawał przy swojej decyzji. Artysta nalegał na spotkanie ze specjalistą. Ponadto twierdził, że skoro William Burroughs tworzył, a jednocześnie ćpał, to czemu on nie może? Kurt miał ponoć narzekać, że nie może zrezygnować z heroiny, bo inaczej nie udźwignie odpowiedzialności, która na niego spadła po tym, jak przylepiono mu łatkę największej gwiazdy rocka i głosu pokolenia.
Menadżer Nirvany wspomina ostatnie spotkanie z Kurtem Cobainem
Danny Goldberg rozpamiętuje, że rozmawiał z Kurtem przez telefon ostatni raz zaraz po powrocie do domu ze zorganizowanej interwencji. Wspomina, że było mu źle, że nie mógł wyciągnąć lidera Nirvany z depresji, pocieszyć go ani zmusić do poczucia, że jest jakaś nadzieja. Wierzył jedynie, że jeśli Kurt zrezygnuje z ćpania, będzie mógł myśleć trzeźwo i będzie skłonny do rozmowy. Niestety Danny już nigdy więcej nie miał okazji porozmawiać z Kurtem.
To, co działo się później wie już każdy. Kurt Cobain zgłosił się na odwyk w Los Angeles. Tam spędził także ostatnie chwile ze swoją córką, Frances Bean Cobain. Artysta uciekł z ośrodka po jednym dniu i wrócił do Seattle. Nikt nie mógł zlokalizować muzyka więc Love postanowiła zatrudnić prywatnego detektywa. Kobieta prosiła nawet swojego kolegę z zespołu, żeby upewnił się, czy Kurta nie ma w domu. Jednak nikt nie pomyślał wtedy, żeby sprawdzić przybudówkę, w której była szklarnia.
Zobacz także: >>Kurt Cobain chciał rozwiązać Nirvanę<<
Oceń artykuł