Nowa płyta Gunsów zmiecie „Appetite for Destruction”?

Zdaniem byłego perkusisty zespołu, Stevena Adlera, mogłoby się tak stać. Jest tylko jeden warunek…
Guns N’ Roses musiałby powrócić w klasycznym składzie. Axl Rose musiałby znów zaśpiewać przy gitarowym akompaniamencie Slasha i Izzy’ego Stradlina. Jakże wspaniale byłoby, gdyby do tego Duff McKagan chwycił za bas, a za perkusją zasiadłby on sam. Steven Adler potrafi to wszystko sobie wyobrazić.
Gdybyśmy kiedyś znów się spotkali i nagralibyśmy coś razem, sądzę, że zmiotłoby to „Appetite For Destruction”. Każdy z nas teraz gra lepiej. Kiedy nagrywaliśmy „Appetite…”, byliśmy dorośli od 3 czy 4 lat. Płyta wyrosła z naszych doświadczeń. Teraz jesteśmy dorośli od 30 lat, mieliśmy swoje wzloty i upadki – jak na emocjonalnej kolejce górskiej. Mam o czym pisać, pozostali też. Gdybyśmy teraz się spotkali, z tą wiedzą, którą mamy, z tym doświadczeniami, moglibyśmy nagrać najlepszą płytę.
Perkusista nie za bardzo się rozmarzył? Muzycy nie spotkali się nawet podczas wprowadzenia Guns N’ Roses do Rock and Roll Hall of Fame w 2012 roku. Adler, Slash i Duff McKagan zjawili się na ceremonii, podczas gdy Axl Rose i Izzy Stradlin woleli obserwować wszystko na ekranach telewizorów.
Po trzech latach frontmanowi nadal się nie śpieszy do reaktywacji grupy w klasycznym składzie. Obecny gitarzysta zespołu, Richard Fortus, niedawno przekazał, że Axl nie weźmie w tym udziału dla kasy, może jedynie dla „sztuki”. Były bębniarz odpowiada mu:
To miłe, że mówi, że nie zrobi tego dla pieniędzy. Jeśli potrzebuje jakiegoś powodu, ja mam ich miliardy. Miliard ludzi na świecie kocha nas i wspiera, i bardzo chce nas zobaczyć.
Ucieszylibyście się z takiego powrotu?
Oceń artykuł