Były szef Google komentuje: "Media społecznościowe wzmagają idiotów i szaleńców"

22.10.2020 10:57
Mężczyzna ogląda Facebooka  - zdjęcie poglądowe|undefined Fot. Rex Features/EAST NEWS

Eric Schmidt - jeden z byłych szefów marki Google skrytykował uzytkowników mediów społecznościowych, używając mocnych słów. W jakim kontekście padły?

Współczesne technologie wzbudzają skraje emocje. Jedni nie wyobrażają sobie bez nich życia, inni twierdzą, że są bardzo szkodliwe dla całego społeczeństwa. Wśród nich znajdują się media społecznościowe. Były szef marki Google nie ma za dobrego zdania o ich użytkownikach.

Media społecznościowe są dla idiotów i szaleńców?

Każdy wynalazek człowieka jest mieczem obosiecznym - może pomagać, mieć bardzo pozytywny wpływ na osoby z niego korzystające lub na ich otoczenie, rozwiązywać wiele problemów, ale istnieje też druga strona medalu pełna negatywnych cech. Media społecznościowe doskonale odzwierciedlają tę zasadę. Z jednej strony łączą ludzi, pomagają w łatwym dostępie do informacji i pozwalają użytkownikom dzielić się swoimi pasjami. Z drugiej istnieje wiele negatywnych zjawisk związanych z mediami społecznościowymi jak hejt, uzależnienie od platform internetowych czy fake newsy.

Przeczytaj także

Jak podaje Bloomberg, były prezes zarządu Google Eric Schmidt ma dość krytyczne spojrzenie na tę sferę internetu. W jednej ze swoich ostatnich wypowiedzi stwierdził, że "ekscesy" mediów społecznościowych prawdopodobnie spowodują większą regulację platform internetowych w nadchodzących latach.

Przeczytaj także

W swoich słowach odnosił się do pozwu antymonopolowego, który rząd USA wytoczył Google'owi 20 października 2020 roku. Schmidt skomentował sprawę podczas wirtualnej konferencji zorganizowanej dzień później przez Wall Street Journal.

Kontekst sieci społecznościowych służących jako środek wzmagania się idiotów i szaleńców nie jest tym, do czego dążyliśmy. Dopóki branża nie zacznie współpracować w naprawdę mądry sposób, będą kolejne regulacje rządowe.

Internet to potężne narzędzie, które znacznie zliberalizowało podejście do informacji. W ciągu ostatnich lat dane stały się walutą przetargową w wielu branżach, nie tylko tych związanych z nowymi technologiami. Kij ma jednak dwa końce. Trudno kontrolować co dokładnie pojawia się w sieci.

Przeczytaj także

Wielkie korporacje pokroju YouTube (serwis należy do Google - przyp. red.), Facebooka i Twittera, regularnie muszą tłumaczyć się przed rządem USA z szerzenia fake newsów (ostatnio głównie w sprawie koronawirusa) oraz treści rasistowskich i dyskryminacyjnych, które zamieszcza wielu użytkowników tych platform.

Przeczytaj także

Google kontra USA - ruszyło śledztwo antymonopolowe

Chociaż marki starają się walczyć z negatywnymi zjawiskami, wychodzi im to ze średnim skutkiem. Ponadto pojawiają się kwestie polityczne. Jak podaje Reuters, ostatni pozew przeciwko Google Alphabet ma być spełnieniem jednej z obietnic Donalda Trumpa, który obiecał swoim zwolennikom, że pociągnie niektóre firmy do odpowiedzialności za rzekome tłumienie konserwatywnych opinii.

Przeczytaj także

Republikańscy senatorowie z 11 stanów na czele z Joshem Hawleyem uważają, że firma zdobyła dominującą pozycję poprzez "nielegalne środki". Jak zakończy się ta sprawa? Przekonamy się za jakiś czas.

Przeczytaj także

 

Zobacz też: 19 najbardziej absurdalnych teorii spiskowych dotyczących koronawirusa

Sergiusz Kurczuk
Sergiusz Kurczuk Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.