Czym są burze słoneczne nad Ziemią? "Niczym Will Smith Słońce zafundowało nam strzał prosto w twarz!"

Od kilku dni nasza planeta znajduje w zasięgu burz magnetycznych. Czy coś nam grozi?
Ziemia w ostatnim czasie doświadczyła już kilku burz geomagnetycznych na poziomie G1 i G2 w pięciostopniowej skali tych zjawisk.
Czym jest burza magnetyczna i jakie ma konsekwencje?
Słońce to gwiazda typu G, która zapewnia naszej planecie energię niezbędną do istnienia życia. Wystarczy jednak silna burza słoneczna, żeby zmieść z powierzchni planety całą naszą cywilizację. Od połowy stycznia centralny obiekt naszego Układu Słonecznego wykazuje się wzmożoną aktywnością. Słońce generuje rozbłyski, którym towarzyszą koronalne wyrzuty masy.
Od kilku dni nasza planeta znajduje się w obszarze zasięgu koronalnlnego wyrzutu masy. Prognozy jak na razie nie przewidują, żeby naszej planecie groziło duże niebezpieczeństwo. Skutki zdarzenia będzie można jednak zaobserwować nawet gołym okiem.
W miniony poniedziałek nastąpił rozbłysk słoneczny i następnie tzw. koronalny wyrzut masy. Zmierzająca ku naszej planecie plazma może 31 marca spowodować burzę geomagnetyczną oraz zwiększyć szanse na zobaczenie zorzy polarnej
- poinformowało Centrum Prognoz Heliogeofizycznych Centrum Badań Kosmicznych PAN.
Półtorej godziny po rozbłysku, w pasie radiacyjnym Van Allena, który otacza Ziemię, poziom protonów o energiach ponad 10 megaelektronowoltów przekroczył próg ostrzegawczy. Rozbłysk wystąpił w regionie oznaczonym jako NOAA 2975. Od 28 do 29 marca odnotowano w nim ponad 17 rozbłysków. W stronę Ziemi zmierzają koronalne wyrzuty masy. Pierwszy z nich dotarł do Ziemi 31 marca, a pozostałe mają nas nawiedzić 1 i 2 kwietnia.
Burza magnetyczna to nagłe i intensywne zmiany pola magnetycznego Ziemi. Ma ona bezpośredni związek z wyrzutami masy, które powstają podczas rozbłysków słonecznych. Olbrzymi obłok plazmy dotarł do naszej planety po kilkudziesięciu godzinach, powodując rozświetlenie atmosfery.
Niczym Will Smith Słońce zafundowało nam wszystkim strzał prosto w twarz!
Aktywny region 2975 skierowany centralnie w stronę Ziemi, wygenerował przed chwilą długi rozbłysk klasy M4.0 (z tego co pamiętam silniejszego dawno nie było - choć ja zauważył Paweł Modlitowski, "dawno" to znaczy od końca stycznia ). Jest wielce prawdopodobne, że w ślad za nim powędruje tzw. full halo CME.
- komentował sprawę na swoim Facebooku Karol Wójcicki.
Czy zobaczymy zorzę nad Polską?
Pochodząca z poniedziałkowego wybuchu plazma porusza się z prędkością 1259 km/s. Pierwsze prognozy mówiły, że dotrze do Ziemi po około 33 godzinach.
PAN poinformował jednak, że zjawisko nawiedzi naszą planetę później, w czwartek 31 marca 2022 i spowoduje burzę magnetyczną klasy G2. Na terenie Polski nie odnotowano jednak zorzy.
Późno w nocy zarejestrowaliśmy wzrost gęstości i prędkości wiatru słonecznego. W mojej ocenie to wciąż nie CME, na które czekaliśmy. No, chyba że zafundowało nam ono największe rozczarowanie roku. Póki co bez szans na zorze z Polski.
Myślę, że to jednak dopiero wstęp do tego,, co nas może czekać. Wierzę, że prawdziwe CME wciąż jest w drodze (co dla nas w Polsce jest narodzi dobrą wiadomością).
- informował Wójcicki w czwartek rano.
Ale na tym nie koniec. Jak twierdzi Karol wprawdzie czwartkowy CME okazał się rozczarowaniem, ale ten sam rozbłysk na słońcu wywołał kolejne silne CME, które powinny dotrzeć do Ziemi 2 kwietnia.
Zjawisko burzy magnetycznej. Czy coś nam grozi?
Zorze polarne mogą się wiązać z zaburzeniami, a nawet potencjalnymi zniszczeniami w systemach zasilania elektrycznego.
Najbardziej intensywna burza słoneczna została zarejestrowana w 1859 roku. Wywołana na naszej plancie burzę magnetyczną, która spowodowała awarie sieci telegraficznych. Jak wynika z przekazów, indukowany przez zmieniające się gwałtownie pole magnetyczne prąd elektryczny powodował samoistne wysyłanie wiadomości, dochodziło nawet do zapalania się papieru od powstających w urządzeniach iskier.
Gdyby burza o takiej sile uderzyła w Ziemię w dzisiejszych czasach, doszłoby do katastrofy. Uszkodzeniu mogłyby ulec urządzenia elektroniczne, takiej jak smartfony i komputery. Byłby to jednak tylko wierzchołek góry lodowej.
Oceń artykuł