Days Gone – apokalipsa świrusów zombie [PIERWSZE WRAŻENIA]

Michał Tomaszkiewicz
06.03.2019 16:23
Days Gone|undefined Fot. materiały prasowe

Było, minęło, nie wróci więcej – czasy, gdy możliwe było szczęśliwe i wygodne życie w Days Gone wspominane są boleśnie jako raj utracony. Świat został najechany przez hordy świrusów, a ludziom którym udało się pozostać przy życiu wyraźnie odbiło.

Days Gone to opowieść o ratowaniu świata – tego osobistego, który dla prowadzonego bohatera skończył się na samym początku gry, i tego ogólnego, który po ataku świrusów (ludzi oraz zwierząt zaatakowanych przez tajemniczego wirusa) stał się w USA na powrót Dzikim Zachodem, w którym rządzi silniejszy i nie ma miejsca na ludzkie odruchy.

Days Gone pokazuje przygnębiające miejsce – jak bardzo, mogliśmy przekonać się już w pierwszych chwilach przedpremierowego pokazu, w którym mieliśmy okazję brać udział. Jeśli bowiem ludzie proszą, a nawet błagają, o odebranie im życia (fakt, że alternatywą było uczestniczenie jako główne danie w bankiecie wyprawiany przez zombie świrusów), to wiedzcie, że coś się dzieje.

Deacon St. John, główny bohater Days Gone, przemierza świat nowego Dzikiego Zachodu na stalowym rumaku. Ma szczęście – był członkiem gangu motocyklowego, wiec dysponował odpowiednią maszyną, która jest co prawda chopperem, lecz i w coraz bardziej zdziczałym terenie ( akcja gry toczy się w kilkanaście miesięcy po apokalipsie świrusów) radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Trzeba tylko pamiętać, żeby regularnie karmić ją benzyną oraz odpowiednio oporządzić, naprawiając wszelkie uszczerbki zdobywane podczas codziennej walki o przeżycie.

days_gone_pokaz_02 Fot. foto: materiały prasowe

Days Gone – świt opanowany przez świrusy

Cywilizacja upadła. Jak do tego doszło – nie do końca wiadomo. Skąd wziął się wirus, który zmienił dużą część żywych stworzeń w świrusy? Jaką rolę w walce z nim (i czy na pewno była to walka) pełni organizacja Nero, którą spotykamy na samym początku gry? Czy świat może wrócić do stanu, który bohaterom wydaje się być tylko pięknym i niesamowicie odległym snem?

Dla Deacona sprawa świrusów jest bardzo osobista – to przez nie zginęła jego ukochana żona, każdy z nich więc jest w jego oczach mordercą, na którym należy wykonać natychmiastową karę śmierci. Widać, że prowadzona postać nie ma już naprawdę nic do stracenia.

Zombifikacja dotknęła w świecie Days Gone wiele gatunków – nie tylko ludzi (świrusy mogą być osobnikami dorosłymi lub dziećmi), lecz także zwierzęta. Wszystkie ofiary wirusa mają ze sobą tylko jedną cechę wspólną – zrobią wszystko, żeby pożywić się pysznym ciałem głównego bohatera.

Świrusy nie są problemem, gdy walczy się z nimi mano a mano – problem w tym, że czasem można będzie w grze spotkać prawdziwe hordy (liczące nawet 500 osobników). Bezpośrednie porwanie się na nie jest równoznaczne z samobójstwem – gracze mogą jednak wykorzystać swój spryt oraz system tworzenia przedmiotów, żeby na przykład stworzyć pułapki i eksterminować dziesiątki stworzeń podczas oddalania się odpowiednio przygotowaną trasą na z góry upatrzone pozycje.

Agresja świrusów nie jest przy tym kierowana tylko i wyłącznie w stosunku do gracza – jeśli w postapokaliptycznym świecie będziemy radzić sobie naprawdę dobrze, można będzie pokusić się na przykład o napuszczenie jednego rodzaju wrogów na drugi i obserwowanie, jak brudna robota wykonuje się sama.

days_gone_pokaz_04 Fot. foto: materiały prasowe

Days Gone – gra w dwóch czasach

Deacon przeżywa tragedię końca świata na dwóch płaszczyznach (wspomnianej już osobistej i ogólnej) oraz w dwóch czasach (teraźniejszym oraz przeszłym). O ile na co dzień skupia się na walce o przetrwanie, unikaniu pułapek oraz zaprzyjaźnianiu się z ludźmi starającymi się odbudować społeczność w obozowiskach przerobionych na małe twierdze, od czasu do czasu gracz pokieruje jego kroki do miejsc, które przywołają wspomnienia czasów minionych i chwil szczęścia utraconego.

Te mogą być naprawdę bolesne – wystarczy przypomnieć sobie, jakie wrażenie robił zwiastun pokazujący wizytę w kościele, w którym główny bohater brał ślub.

Przeczytaj także

Z grą spędziliśmy raptem trzy godziny (pełna rozgrywka ma dostarczyć historii trwającej przynajmniej 10 razy dłużej), trudno więc jeszcze powiedzieć, czy historie pokazywane w obu liniach czasowych zbiegną się w satysfakcjonujący sposób w finale.

Warto przy tym dodać, że Days Gone oferują otwarty świat z kilkudziesięcioma hordami świrusów – linia fabularna zapewnia spotkanie tylko z kilkoma, zboczenie z przygotowanej przez programistów trasy zapewni rozrywkę na znacznie więcej, niż kilkadziesiąt godzin.

days_gone_pokaz_05

Days Gone – wiele stylów gry do wyboru

Walką z przeciwnikami można zajmować się na kilka różnych sposobów. Najbardziej oczywisty wybór dokonywany jest między skradaniem się i eliminowaniem przeciwników w ciszy i skupieniu, a stawianiem na otwartą konfrontację. Ta druga w szybko może jednak przekształcić się w sceny znane z Serious Sama, przy czym eliminowanie świrusów w Days Gone nie jest tak proste, jak we wspomnianym, czysto rozrywkowym tytule.

W części sytuacji można także wybierać pomiędzy działaniem według planu, a wielką improwizacją. Ta druga możliwa jest dzięki systemowi tworzenia przedmiotów z posiadanych surowców – wszystko dzieje się błyskawicznie i koktajl Mołotowa robimy w chwili, gdy chcemy go rzucić. W ten sposób tylko od wyboru gracza zależy, jakiej broni chce używać w danym momencie.

Z drugiej strony, do części starć można się solidnie przygotować, tworząc i rozstawiając pułapki. Po przygotowaniu osobistego pola minowego wystarczy potem zwabić na nie wrogów i obserwować, jak w szybkim tempie ich liczebność spada do poziomu, z którym można sobie poradzić ręcznie.

days_gone_pokaz_07 Fot. foto: materiały prasowe

Days Gone – apokalipsa świrusów z wyłącznością na PS4

Days Gone ma ambicję bycia czymś więcej niż tylko strzelnicą z zombie – dotknięty osobistą tragedią Deacon ma szansę być postacią skomplikowaną i trawioną wewnętrznymi rozterkami, wpływającymi na przebieg gry.

Historia utraconej miłości wydaje się być integralną częścią opowieści – w miarę łatwo można domyślić się, w jakim kierunku będzie posuwać się fabuła i jaki wybór czeka na gracza u jej końca.

days_gone_pokaz_06 Fot. foto: materiały prasowe

Nie da się ukryć, że zombi już w grach były. Tak samo jak koniec świata, zdziczałość i nieludzkość niedobitków walczących o przetrwanie oraz odkrywanie prawdy o tym, kto i dlaczego zgotował nam ten los. Days Gone znane wszystkim elementy układanki wydaje się łączyć w sposób mający szansę na zaintrygowanie graczy. Sony wierzy w to głęboko – Days Gone jest przecież grą na wyłączność dla PS4, celuje więc jakością w Marvel’s Spider-Man oraz God of War.

Michał Tomaszkiewicz Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.