Days Gone – apokalipsa świrusów zombie [PIERWSZE WRAŻENIA]

Było, minęło, nie wróci więcej – czasy, gdy możliwe było szczęśliwe i wygodne życie w Days Gone wspominane są boleśnie jako raj utracony. Świat został najechany przez hordy świrusów, a ludziom którym udało się pozostać przy życiu wyraźnie odbiło.
Days Gone to opowieść o ratowaniu świata – tego osobistego, który dla prowadzonego bohatera skończył się na samym początku gry, i tego ogólnego, który po ataku świrusów (ludzi oraz zwierząt zaatakowanych przez tajemniczego wirusa) stał się w USA na powrót Dzikim Zachodem, w którym rządzi silniejszy i nie ma miejsca na ludzkie odruchy.
Days Gone pokazuje przygnębiające miejsce – jak bardzo, mogliśmy przekonać się już w pierwszych chwilach przedpremierowego pokazu, w którym mieliśmy okazję brać udział. Jeśli bowiem ludzie proszą, a nawet błagają, o odebranie im życia (fakt, że alternatywą było uczestniczenie jako główne danie w bankiecie wyprawiany przez zombie świrusów), to wiedzcie, że coś się dzieje.
Deacon St. John, główny bohater Days Gone, przemierza świat nowego Dzikiego Zachodu na stalowym rumaku. Ma szczęście – był członkiem gangu motocyklowego, wiec dysponował odpowiednią maszyną, która jest co prawda chopperem, lecz i w coraz bardziej zdziczałym terenie ( akcja gry toczy się w kilkanaście miesięcy po apokalipsie świrusów) radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Trzeba tylko pamiętać, żeby regularnie karmić ją benzyną oraz odpowiednio oporządzić, naprawiając wszelkie uszczerbki zdobywane podczas codziennej walki o przeżycie.
Days Gone – świt opanowany przez świrusy
Cywilizacja upadła. Jak do tego doszło – nie do końca wiadomo. Skąd wziął się wirus, który zmienił dużą część żywych stworzeń w świrusy? Jaką rolę w walce z nim (i czy na pewno była to walka) pełni organizacja Nero, którą spotykamy na samym początku gry? Czy świat może wrócić do stanu, który bohaterom wydaje się być tylko pięknym i niesamowicie odległym snem?
Dla Deacona sprawa świrusów jest bardzo osobista – to przez nie zginęła jego ukochana żona, każdy z nich więc jest w jego oczach mordercą, na którym należy wykonać natychmiastową karę śmierci. Widać, że prowadzona postać nie ma już naprawdę nic do stracenia.
Zombifikacja dotknęła w świecie Days Gone wiele gatunków – nie tylko ludzi (świrusy mogą być osobnikami dorosłymi lub dziećmi), lecz także zwierzęta. Wszystkie ofiary wirusa mają ze sobą tylko jedną cechę wspólną – zrobią wszystko, żeby pożywić się pysznym ciałem głównego bohatera.
Świrusy nie są problemem, gdy walczy się z nimi mano a mano – problem w tym, że czasem można będzie w grze spotkać prawdziwe hordy (liczące nawet 500 osobników). Bezpośrednie porwanie się na nie jest równoznaczne z samobójstwem – gracze mogą jednak wykorzystać swój spryt oraz system tworzenia przedmiotów, żeby na przykład stworzyć pułapki i eksterminować dziesiątki stworzeń podczas oddalania się odpowiednio przygotowaną trasą na z góry upatrzone pozycje.
Agresja świrusów nie jest przy tym kierowana tylko i wyłącznie w stosunku do gracza – jeśli w postapokaliptycznym świecie będziemy radzić sobie naprawdę dobrze, można będzie pokusić się na przykład o napuszczenie jednego rodzaju wrogów na drugi i obserwowanie, jak brudna robota wykonuje się sama.
Days Gone – gra w dwóch czasach
Deacon przeżywa tragedię końca świata na dwóch płaszczyznach (wspomnianej już osobistej i ogólnej) oraz w dwóch czasach (teraźniejszym oraz przeszłym). O ile na co dzień skupia się na walce o przetrwanie, unikaniu pułapek oraz zaprzyjaźnianiu się z ludźmi starającymi się odbudować społeczność w obozowiskach przerobionych na małe twierdze, od czasu do czasu gracz pokieruje jego kroki do miejsc, które przywołają wspomnienia czasów minionych i chwil szczęścia utraconego.
Te mogą być naprawdę bolesne – wystarczy przypomnieć sobie, jakie wrażenie robił zwiastun pokazujący wizytę w kościele, w którym główny bohater brał ślub.
Z grą spędziliśmy raptem trzy godziny (pełna rozgrywka ma dostarczyć historii trwającej przynajmniej 10 razy dłużej), trudno więc jeszcze powiedzieć, czy historie pokazywane w obu liniach czasowych zbiegną się w satysfakcjonujący sposób w finale.
Warto przy tym dodać, że Days Gone oferują otwarty świat z kilkudziesięcioma hordami świrusów – linia fabularna zapewnia spotkanie tylko z kilkoma, zboczenie z przygotowanej przez programistów trasy zapewni rozrywkę na znacznie więcej, niż kilkadziesiąt godzin.
Days Gone – wiele stylów gry do wyboru
Walką z przeciwnikami można zajmować się na kilka różnych sposobów. Najbardziej oczywisty wybór dokonywany jest między skradaniem się i eliminowaniem przeciwników w ciszy i skupieniu, a stawianiem na otwartą konfrontację. Ta druga w szybko może jednak przekształcić się w sceny znane z Serious Sama, przy czym eliminowanie świrusów w Days Gone nie jest tak proste, jak we wspomnianym, czysto rozrywkowym tytule.
W części sytuacji można także wybierać pomiędzy działaniem według planu, a wielką improwizacją. Ta druga możliwa jest dzięki systemowi tworzenia przedmiotów z posiadanych surowców – wszystko dzieje się błyskawicznie i koktajl Mołotowa robimy w chwili, gdy chcemy go rzucić. W ten sposób tylko od wyboru gracza zależy, jakiej broni chce używać w danym momencie.
Z drugiej strony, do części starć można się solidnie przygotować, tworząc i rozstawiając pułapki. Po przygotowaniu osobistego pola minowego wystarczy potem zwabić na nie wrogów i obserwować, jak w szybkim tempie ich liczebność spada do poziomu, z którym można sobie poradzić ręcznie.
Days Gone – apokalipsa świrusów z wyłącznością na PS4
Days Gone ma ambicję bycia czymś więcej niż tylko strzelnicą z zombie – dotknięty osobistą tragedią Deacon ma szansę być postacią skomplikowaną i trawioną wewnętrznymi rozterkami, wpływającymi na przebieg gry.
Historia utraconej miłości wydaje się być integralną częścią opowieści – w miarę łatwo można domyślić się, w jakim kierunku będzie posuwać się fabuła i jaki wybór czeka na gracza u jej końca.
Nie da się ukryć, że zombi już w grach były. Tak samo jak koniec świata, zdziczałość i nieludzkość niedobitków walczących o przetrwanie oraz odkrywanie prawdy o tym, kto i dlaczego zgotował nam ten los. Days Gone znane wszystkim elementy układanki wydaje się łączyć w sposób mający szansę na zaintrygowanie graczy. Sony wierzy w to głęboko – Days Gone jest przecież grą na wyłączność dla PS4, celuje więc jakością w Marvel’s Spider-Man oraz God of War.
Oceń artykuł