"Detective Comics #1000" - [RECENZJA]

"Detective Comics #1000" to antologia przygotowana przez gwiazdy komiksu superbohaterskiego z okazji 80. urodzin Batmana. Jak prezentują się jubileuszowe przygody Mrocznego Rycerza?
Rok 2019 był niezwykle ważną datą dla komiksu superbohaterskiego. Swoje 80. urodziny świętowała jedna z najpopularniejszych postaci znanych z historii o herosach w rajtuzach. Mowa oczywiście o ikonie DC Comics - Batmanie. Z tego powodu w ciągu minionych dwunastu miesięcy wydawnictwo wypuściło wiele komiksów, które świętowały ten jubileusz. Jednym z najważniejszych był tysięczny numer serii "Detective Comics", który po trochę ponad roku ukazał się w końcu w Polsce.
Niech nazwa Was nie zwiedzie, bo nie jest to typowe dwudziestoparostronicowe zeszytowe wydanie. Twórcy postanowili zaszaleć, bo okazja jest nie byle jaka i stworzyli album o Batmanie liczący ponad sto stron. Numer znajdujący się w tytule też może być mylący. Żeby przeczytać ten komiks, nie musicie znać historii zawartych w poprzednich 999 numerach, ponieważ nie jest tradycyjnie rozumiana kontynuacja, jaka zazwyczaj występuje w zeszytowych wydaniach. "Detective Comics #1000" to swego rodzaju podsumowanie historii Batmana i hołd złożony tej postaci.
Zobacz też: "Batman – Detective Comics – Mitologia" Tom 1 - [RECENZJA]
Szefowie DC uznali, że 80. rocznica powstania Mrocznego rycerza i tysięczny numer serii, w której zadebiutował w 1939 roku to idealna okazja na stworzenie prezentu urodzinowego nie tyle dla samego Gacka, ile przede wszystkim dla jego fanów i po części również twórców jego przygód. Z tego powodu do tworzenia tego numeru zaproszono gwiazdy komiksu, zarówno jeśli chodzi o scenarzystów, jak i rysowników. Wśród autorów "Detective Comics #1000" znaleźli się bowiem Scott Snyder, Kevin Smith, Paul Dini, Warren Ellis, Dennis O'Neil, Christopher Priest, Brian Michael Bendis, Geoff Johns, James Tynion IV, Tom King, Robert Venditti, Alan Grant, Tony S. Daniel, Álvaro Martínez, Kelley Jones, Alex Maleev, Neal Adams, Steve Epting, Becky Cloonan, Dustin Nguyen, Jim Lee, Greg Capullo, Stephen Segovia i Scott McDaniel.
Tej obszernej liczbie nazwisk towarzyszy równie duża obsada złozona z fikcyjnych postaci, które pojawiają się na kartach "Detective Comics #1000". Oprócz jubilata nie brakuje członków jego nietoperzej rodziny oraz największych wrogów, z jakimi się starł. W komiksie zobaczymy więc psa Batmana Ace'a, Alfreda Pennywortha, Batgirl, Batwoman, Catwoman, Huntress, Orphan, Nightwinga, Red Hooda, Robina (Damiana Wayne'a), Robina (Tima Drake'a), Spoiler, Signala, komisarza Gordona, a nawet Marthę i Thomasa Wayne'ów. Po drugiej stronie barykady pojawili się między innymi Joker, Bane, Clayface, Firefly, Harley Quinn, Killer Croc, Mister Freeze, Zsasz, Scarecrow, Penguin, Ventriloquist, Riddler, Ra’s al Ghul, Two-Face, Mad Hatter, a nawet tak absurfalni przeciwnicy, jak Kite-Man, Calendar Man czy Crazy Quilt. Nie brakuje też różnego rodzaju występów gościnnych postaci z innych serii, więc mamy przed sobą pełen przekrój uniwersum DC.
To ogromne zróżnicowanie częściowo odbija się na zawartości "Detective Comics #1000", bo co duet twórczy, to trochę inne podejście do tematu Batmana. Antologia składa się z trzynastu historii, które w mniejszym lub większym stopniu są osadzone w historii Batmana. Z tego powodu nie brakuje wielu smaczków, dla prawdziwych fanatyków Mrocznego Rycerza, niepamiętających jeszcze jego przygody, dziejące się w oryginalnym uniwersum. Różnorodność przejawia się jednak przede wszystkim w warstwie wizualnej, która oferuje szybkie spojrzenie na rozmaite podejście do sztuki komiksu.
"Detective Comics #1000" to swego rodzaju piaskownica, do której zaproszono największe sławy komiksu. Twórcy mieli więc prawdziwą dowolność, bo nie musieli się trzymać historii rozgrywającej się w poprzednich kilkunastu numerach. Mogli poruszyć taki temat, jaki był bliski ich sercu i podać w niezobowiązującej formie swoim czytelnikom. Nie oznacza to jednak, że brakuje poważnych historii. Nie zapominajmy, że głównym bohaterem jest Mroczny Rycerz. Powaga, szaleństwo i tragizm dominują, co nie zmienia faktu, że czasami zdarzy się lżejsza, niekiedy nawet humorystyczna opowiastka.
Czytając "Detective Comics #1000" można jednak odnieść wrażenie, że wszystkie historie oscylują wokół tych samych tematów. Są to klasyczne motywy z historii Batmana, jednak w takim zagęszczeniu mogą zwyczajnie w świecie nużyć. No bo ile można czytać o śmierci rodziców Bruce'a Wayne'a, stawiać pytanie o prawdziwą naturę Batmana, przyglądać się patchworkowej rodzinie Mrocznego Rycerza czy zagłębiać się w motywacje działań jego przeciwników? Oczywiście, że są to fundamenty, na których zbudowano tę postać i całą jej mitologię, ale nie nie pojawia się w tym komiksie nic odkrywczego. Warto jednak pochwalić twórców za wiele odniesień do starszych, z dziejszego punktu widzenia już bardzo nieaktualnych historii lub zjawisk, które na różne sposoby próbowano wytłumaczyć, lub niekiedy nawet obśmiać, puszczając przy tym oczko do czytelnika.
Scenariuszowo na pierwszy plan wysuwają się cztery historie - "Coś pożytecznego", "Legenda Knute'a Bordy'ego", "Wiem" i "Największa sprawa Batmana". Te oppwieści cechują się nietuzinkowym podejściem do tematu, wprowadzeniem humoru oraz swego rodzaju ciepła. Rysunkowo jest naprawdę dobrze i każdy fan komiksu znajdzie coś dla siebie. Pojawiają się bowiem rysunki typowe dla komiksu superbohaterskiego, jak i nieco mniej tradycyjna kreska idąca w innym kierunku niż to, do czego przyzwyczaiły nas amerykańskie wydawnictwa komercyjne.
Egmont postanowił wynagrodzić fanom Batmana oczekiwanie na "Detective Comics #1000" i w antologii pojawiły się dwie dodatkowe historie, których nie było w oryginalnym wydaniu. Komiks, choć jest ważną pozycją na półce każdego miłośnika Mrocznego Rycerza, został wydany w miękkiej oprawie i choć wpływa to negatywnie na prezencję i mniej chroni przed uszkodzeniami okładki i stron, pozytywnie odbija się na wygodzie czytania i przede wszystkim cenie. Oprócz samych historii o obrońcy Gotham dostajemy masę okładek alternatywnych oraz pinupów, przedstawiających postacie związane z Batmanem. Na szczególną uwagę zasługują okładki stylizowane na poszczególne okresy historii komiksu.
Reasumując "Detective Comics #1000" to komiks przeznaczony dla fanatyków Mrocznego Rycerza. Jeśli jesteś więc osobą, która ubóstwia Batmana, to i tak nie trzeba będzie Cię przekonywać do sięgnięcia po tę pozycję. Reszta czytelników może ją przeczytać, ale nie musi tego robić. Fajnie jednak mieć je na półce, bo chociaż nie jest to żadne przełomowe dzieło, z punktu widzenia historii komiksu pełni bardzo ważną rolę, ponieważ podsumowuje 80-letnią tradycję jednego z największych herosów popkultury.
Warto jednak zaznaczyć, że antologia nie do końca nadaje się do rozpoczęcia swojej przygody z Batmanem. Dla laika historie mogą wydawać się niezrozumiałe. Ktoś, kto nie zna wcześniejszych przygód Mrocznego Rycerza, nie wyłapie też wszystkich odniesień, przez co znacznie zuboży swoje doznania płynące z lektury tego komiksu. Zawsze można jednak sięgnąc po ten tytuł, kiedy chociaż trochę liźnie się uniwersum DC.
Zobacz też: "Sandman Uniwersum: Lucyfer" tom I - [RECENZJA]
Ocena: 7/10
Oceń artykuł