Elvis Presley miał powrócić zza grobu zamiast Jamesa Deana. Co poszło nie tak?

Twórcy filmu "Finding Jack", odpowiedzialni za "ekranowe wskrzeszenie" legendy Hollywood, początkowo celowali w kogoś zupełnie innego.
"Finding Jack" to film, który zyskał olbrzymią popularność, choć jest dopiero na wczesnym etapie produkcji. Wszystko ze względu na fakt, iż w jego obsadzie znalazł się James Dean, który nie żyje od 64 lat. Okazuje się jednak, że to nie on był pierwszym wyborem twórców. Pierwotnie zza grobu miał powrócić sam Elvis Presley.
Elvis Presley miał powrócić zza grobu zamiast Jamesa Deana
James Dean to słynny hollywoodzki aktor, który zmarł tragicznie w wypadku samochodowym w 1955 roku. To jednak nie przeszkodziło Antonowi Ernstowi i Tati Golykh w obsadzeniu go w swoim najnowszym filmie. "Finding Jack" opowie o wojnie w Wietnamie, a Dean wcieli się w bohatera imieniem Rogan. Okazuje się jednak, że rola ta była początkowo przeznaczona dla Elvisa Presleya, który zmarł w 1977 roku. Jak donosi The Hollywood Reporter, Ernst i Golykh wyrazili chęć obsadzenia Presleya w swoim filmie, jednak usłyszeli odmowę ze strony spadkobierców piosenkarza. Wtedy na scenę wszedł James Dean.
To jednak nie wszystko. Magazyn THR dotarł również do informacji, jakoby na wczesnym etapie prac nad "Finding Jack", twórcy chcieli by Deanowi towarzyszył Paul Newman, który nie żyje od 2008 roku. Ten pomysł też jednak nie wypalił, choć tym razem miała być to już decyzja Ernsta i Golykh.
Zobacz też: Przeklęte przedmioty znanych ludzi. Oto ozdoby i pojazdy, które zabijały kolejnych właścicieli
Oceń artykuł