Hakerzy zaatakowali męskie penisy. Zażądali wysokiego okupu [WIDEO]

To nie jest żart. Hakerzy włamali się do aplikacji kontrolującej męskie pasy cnoty i zażądali wysokiego okupu za uwolnienie męskich genitaliów z erotycznego gadżetu.
Ta historia wydarzyła się naprawdę. Ofiarą hakerów padł Cellmate Chastity Cage, elektroniczny pas cnoty autorstwa firmy Qiui.
Męski pas cnoty. Czym jest i do czego służy?
Cellmate Chastity Cage to nowoczesny pas cnoty dla mężczyzn. Stosuje się do na przykład w praktykach BDSM. Produkt został zbudowany i zaprojektowany przez chińską firmę Qiui, która specjalizuje się w nowoczesnych i innowacyjnych seks-akcesoriach.
Urządzenie pozwala użytkownikom zablokować dostęp do genitaliów partnera w dowolnym momencie, przy użyciu aplikacji na telefon. W październiku 2020 zajmujący się badaniem bezpieczeństwa erotycznych gadżetów serwis Pen Test Partners, poinformował o wielu lukach w oprogramowaniu zabawki. Specjaliści stwierdzili, że włamanie się do aplikacji i ustawienie blokady, pozbawiającej użytkownika możliwości zdjęcia klatki z przyrodzenia, jest realnym zagrożeniem. Błędy w projekcie aplikacji spowodowały, że każdy mógł zdalnie zablokować wszystkie urządzenia i uniemożliwić użytkownikom uwolnienie penisa na długie godziny.
Cellmate sterowany jest bowiem wyłącznie przez aplikację i nie ma możliwości ręcznego sterowania urządzeniem. Wielu panów stanęło z tego powodu przed perspektywą użycia szlifierki lub przecinaka do śrub, aby uwolnić swoje genitalia z metalowego zacisku. Jedyny mechaniczny sposób na uwolnienie zaciśniętego w gadżecie penisa, to podważenie wierzchu blokady i przecięcie białego przewodu wewnątrz urządzenia.
Mechanizm zdalnego odblokowania jest o wiele prostszy. Klatka bezprzewodowo łączy się ze smartfonem za pośrednictwem sygnału Bluetooth, który służy do zwalniania mechanizmu blokady i zacisku urządzenia. Aby to osiągnąć, oprogramowanie wysyła polecenie do serwera komputerowego używanego przez producenta.
Jak doszło do cyberataku?
Testerzy bezpieczeństwa gadżetu stwierdzili, że odkryli prosty sposób na oszukanie serwerów w celu ujawnienia zarejestrowanej nazwy każdego właściciela urządzenia, a także innych danych osobowych. Można też było poznać wszystkie współrzędne lokalizacji, z których aplikacja była używana. Jak się okazało firma Qiui niewystarczająco zabezpieczyła swoje API.
Jeden z hakerów, podjął się nawet stworzenia odpowiedniego malware. W sieci zawrzało. Pojawiły się doniesienia o szantażowanych mężczyznach, którzy za możliwość uwolnienia swoich genitaliów płacili tajemniczemu cyberprzestępcy ok. 270 dolarów (0,02 bitcoina).
Producent naprawił swoją aplikację ale nie usunął starego, dziurawego API. I właśnie tą lukę wykorzystali do ataku hackerzy. Wcześniejsze luki w zabezpieczeniach odkryte w zabawkach erotycznych z dostępem do Internetu (np. wibratorach) pozwoliły cyberprzestępcom przejąć kontrolę nad wtyczkami z obsługą Bluetooth.
Kilka dni temu Smelly, założyciel strony internetowej, która zbiera próbki złośliwego oprogramowania, ujawnił kod źródłowy, który pozwalał na przeprowadzenie hackerskiej akcji.
Możemy w nim przeczytać:
Teraz twój f**ut jest mój, prześlij 0.02 BTC (bitcoin) albo będziesz uwięziony na zawsze.
Alex Lomas, badacz bezpieczeństwa w Pentest Partners, który przeprowadził audyt urządzenia Cellmate, potwierdził, że niektórzy użytkownicy otrzymali wiadomości o wymuszeniu. Zauważył również pilną potrzebę lepszych praktyk zabezpieczania tego typu urządzeń.
Prawie każda firma i produkt miał lub będzie mieć jakąś lukę w swoich zabezpieczeniach. Może nie tak straszna jak ta. Ważne jest, aby wszystkie firmy miały możliwość skontaktowania się i współpracy z naukowcami.
Zdaniem ekspertów rynek pracy dla etycznych hakerów i ich zarobki będą szły w górę wraz z plagą ransomware, złośliwego szantażującego oprogramowania, które wyszukując luki (podatności) w systemach atakuje już co kilkanaście sekund.
Źródło: vice.com, BBC, theverge.com, niebezpiecznik.pl
Zobacz również: Penis w "Pszczółce Mai". Netflix usuwa nieprzyzwoity odcinek
Oceń artykuł