Im więcej mandatów, tym wyższe OC?

To może być kolejny tzw. bat na kierowców, zachęcający ich do bardziej rozważnej jazdy, zgodnej z przepisami. Mowa o wzroście ubezpieczenia OC za mandaty.
Już teraz kierowcy narzekają na bardzo wysokie ceny ubezpieczeń OC, które wciąż sukcesywnie wzrastają. Eksperci wskazują na to, że ma być jeszcze gorzej. Gwoździem do trumny dla wielu zmotoryzowanych Polaków mógłby być nowy model obliczania wysokości składek oparty o dane dotyczące przewinień kierujących. O takim pomyśle poinformowała Informacyjna Agencja Radiowa, zdaniem której Ministerstwo Cyfryzacji już teraz pracuje nad możliwością wdrożenia wspomnianego wyżej pomysłu.
Dodatkowo IAR wskazał na to, że nowa wersja Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców ma być gotowa do 4 czerwca 2018 roku, co oznacza, że do końca marca 2018 roku ubezpieczyciele będą mogli uzyskać informacje o mandatach. Tym samym osoby popełniające liczne wykroczenia – a raczej ci, którzy są z relatywnie dużą częstotliwością łapani na gorącym uczynku – będą musiały liczyć się z wyższą składką za ubezpieczenie OC. Niewykluczone, że taki stan rzeczy skłoni przynajmniej część z piratów drogowych do bardziej rozważnej jazdy.
Pomysł spotkał się rzecz jasna z poparciem ubezpieczycieli, który w 2016 roku zwrócili się z podobnym postulatem do premiery Beaty Szydło. Nieco inaczej na to zagadnienie zareagowali kierowcy znad Wisły. Wielu z nich obawia się, że dostęp do historii mandatów sprawi błędnie uzasadniony wzrost cen OC, na co poskarżył się jeden z kierowców:
Prawo jazdy mam od marca 2009 roku. Wtedy za przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym – autem przyspieszającym poniżej 6 sekundy do 100 km/h – zgarnąłem mandat w wysokości 500 zł i 10 punktów karnych. Niespełna rok później, w 2010 roku, zdobyłem kolejnych 8 punktów karnych i 400 zł mandatu za podobne przewinienie – tym razem prędkość była za wysoka o 40 km/h. W 2011 zostałem perfidnie złapany w jakiejś wiosce zabitej deskami, gdzie było parę budynków nawet nie na krzyż, tylko po jednej stronie, a po drugiej – szczere pole. Nikt mi nie wmówi, że to było podyktowane dbaniem o bezpieczeństwo, co z pewnością potwierdziłyby statystyki wypadków. Niemniej znowu – 400 zł mandatu i 10 punktów karnych. Za to przez kolejnych 5 lat „nie popełniłem” żadnego wykroczenia. A raczej nie zostałem złapany. Jeśli moja historia miałaby negatywnie wpłynąć na cenę mojego ubezpieczenia, to nie zgadzam się z zasadnością. Można powiedzieć, że otrzymane mandaty czegoś mnie nauczyły – przynajmniej tak to wygląda na papierze. Można liczyć jedynie na zdrowy rozsądek ubezpieczycieli.
Kolejne podwyżki cen OC może spowodować, że kierowcy jeszcze częściej będą kombinować na wszelkie sposoby, by obniżyć stawki. Jednak nie trzeba stosować chwytów poniżej pasa celem uzyskania tańszej polisy. Co ciekawe, w Polsce najwięcej za ubezpieczenie płacą mieszkańcy Wrocławia.
Oceń artykuł