Incydent w Nebrasce wciąż rozpala wyobraźnię. "Wyglądał jak brzeszczot i był zrobiony z metalu"

Czy to było UFO? Nie zapomniano o dziwnym wydarzeniu, które miało miejsce w Nebrasce 137 lat temu.
6 czerwca 1884 roku, kowboj John W. Ellis i jego trzech pasterzy spostrzegli bardzo jasny rozbłysk na niebie. Tuż po nim coś ciężkiego spadło na ziemię, wzniecając tumany kurzu. Jak opisali to zdarzenie mężczyźni, zobaczyli płonący mechanizm.
Incydent w Nebrasce wciąż rozpala wyobraźnię
Pierwszy do miejsca zderzenia doszedł Alf Williamson. Jak twierdzili świadkowie, mężczyzna podszedł do "pojazdu" zaledwie kilka metrów i natychmiast się zapalił, chociaż płomień go nawet nie dotknął. Jego towarzysze bali się podejść, więc wezwali miejscowego szeryfa.
Jak wspominał inny świadek zdarzenia, szeryf E. W. Rawlins, było ogromnie zdziwiony, gdy po ugaszeniu ognia zobaczył dziwny mechanizm.
Około 35 mil (57 km) na północny zachód od Benkelman w hrabstwie Dundy w dniu 6 czerwca [1884 roku] miało miejsce bardzo przerażające zjawisko. Prawdopodobnie John W. Ellis, trzech pasterzy i kilku kowbojów przyglądało się temu zjawisku. Zostali oni zaskoczeni przez przerażający warczący hałas, który usłyszeli nad swoimi głowami, a ich oczom ukazało się płonące ciało spadające lotem strzały na Ziemię. Obiekt upadł za pobliską skarpą, poza zasięgiem ich wzroku.
- opisywała zdarzenie gazeta "Nebraska Nugget".
Szeryf znalazł ogromną ilość odłamków. Jeden przypominał śrubę o szerokości 40 cm i grubości 3 cm, inny koło i mechaniczne części z jakiegoś pojazdu. Wszystkie elementy były strasznie gorące i świeciły. Spaleniu uległo większość trawy wokół nich.
Jeden kawałek, który wyglądał jak brzeszczot i był zrobiony z metalu przypominającego mosiądz, miał około 16 cali (40 cm) szerokości, 3 cale (7,5 cm) grubości i 3,5 stopy (105 cm) długości, został on wykopany przy pomocy łopaty. Ważył nie więcej niż 5 funtów (2,26 kg), był jednak tak mocny i gęsty, jak żaden znany obecnie metal. Wykopano również fragment koła z poobijaną obręczą, o średnicy siedmiu lub ośmiu stóp (2,43 m). Wydawał się on być zrobiony z tego samego materiału i był tak samo nadzwyczajnie lekki.
- pisała o sprawie "Nebraska State Journal" w 1887 roku.
Miejsce po katastrofie dokładnie zabezpieczono i odcięto od ciekawskich spojrzeń gapiów. Jednak jak twierdzili dziennikarze i osoby dopuszczone do sprawy "mechanizm" przypominał kształtem cylinder i jak sugerowano w artykułach prasowych, wyglądał, jakby pochodził z innej planety.
Na miejsce wezwano wojsko. Jednak 10 czerwca 1887 stało się coś niesłychanego. Po przeraźliwej ulewy mechanizm ... wyparował.
Czym był tajemniczy pojazd, który dotkliwie poparzył jednego z pasterzy?
Ufolodzy do dziś spierają się, czym naprawdę była tajemnicza maszyna z miejscowości Max w amerykańskim stanie Nebraska. Snują także domysły dotyczące jej tajemniczego zniknięcia. Część z nich jest zdania, że ulewa była wynikiem interwencji innego statku obcych, który chciał ratować swoich towarzyszy.
Badacz John Buder twierdzi natomiast, że czas upadku zbiegł się z okresem rozwoju pierwszych sterowców, i to najprawdopodobniej jeden z nich spadł na pole. Istnieje także teoria, że szczątki statku obcych ukryte są po dziś dzień w jednej z szop lub budynków gospodarczych znajdujących się na tym terenie.
W ubiegłym roku w sieci krążyły nagrania kolejnego niezidentyfikowanego obiektu, lecącego nad powierzchnią Księżyca, a następnie niespodziewanie znikającego. Czy to dowód na istnienie UFO?
Źródło: history.nebraska.gov
Zobacz również: UFO nad Polską? Niezidentyfikowany obiekt widziano w województwie śląskim [WIDEO]
Oceń artykuł