Land Rover podał do sądu chińską markę

Brytyjczycy wraz z pokazaniem modelu wyprodukowanego przez Jiangling Motor – SUV-a Landwind X7 – załamywali ręce. Auto do złudzenia przypominało model JLR, czyli Range Rovera Evoque’a.
Samochód po raz pierwszy został zaprezentowany w 2014 roku, przy czym jego debiut na żywo przypadł na targi motoryzacyjne w Guangzhou w 2015. Zdaniem producenta, auto jest nowoczesne i dysponuje współczesnymi technologiami, w tym elektronicznym hamulcem postojowym, systemami stabilizacji toru jazdy, kontroli zjazdu, czy też asystentem pasa ruchu. Właściciele cieszyć się mogą dotykowym ekranem systemu multimedialnego, jak i łącznością Bluetooth.
Do tego pojazd jak na designerów pracujących dla marek sprzedających auta głównie w obrębie samej Azji, samochód może pochwalić się całkiem atrakcyjną stylistyką. Chociaż spekulować można, że nikła w tym zasługa kreatywnych umysłów tamtejszych pracowników. Wszystko dlatego, że to nic innego jak… plagiat.
Rzecznik firmy Jaguar Land Rover podał do wiadomości publicznej, że wniesiony został pozew do sądu rejonowego w Chaoyang, w dzielnicy Pekinu, dotyczący złamania praw autorskich oraz nieuczciwej konkurencji ze strony chińskiej firmy motoryzacyjnej. I nie ma co się dziwić, że Brytyjczycy podjęli takie działania.
Konkurujące w tym samym segmencie „bliźniacze modele” dzieli przepaść cenowa. Okazuje się, że Evoque jest aż trzy razy droższy od LandWinda X7.
Co ciekawe, to nie pierwszy tego rodzaju przypadek kopiowania. Chińscy producenci aut często są oskarżani przez światowych gigantów motoryzacyjnych nie tylko o wzorowanie się na ich modelach, tylko wręcz tworzenie marnych kopii.
Szczęśliwi z sali sądowej wyszli przedstawiciele Hondy, którzy wygrali batalię w sprawie opracowania klona CR-V. Jednak ten przykład świetnie pokazuje, że to wszystko nie jest tak proste i oczywiste jak się może wydawać. Cała sprawa ciągnęła się bowiem przez 12 lat!
Obecnie spekuluje się, że jeśli Jaguar Land Rover powtórzy sukces Hondy, to pozostali producenci samochodów wniosą kolejne oskarżenia. To mogłoby zakończyć ten powszechny proceder, który trwa już latami.
Na ogół marki samochodowe nie decydują się na wkraczanie na drogę sądową przez wzgląd na niskie szanse na wygraną przed tamtejszym wymiarem sprawiedliwości. W dodatku istnieje ryzyko utraty zaufania lokalnych klientów. Wystarczy, że sąd uzna przedstawiane argumenty za bezpodstawne, co jednoznacznie będzie godzić w wizerunek firmy.
Co sądzicie o chińskich podróbkach?
Oceń artykuł