Marvel’s Spider-Man – sposób na poczucie się superbohaterem [RECENZJA]

W przypadku Spider-Mana na PS4 pytanie nie brzmi, czy warto kupić grę, tylko czy kupić konsolę, żeby móc w nią zagrać.
Marvel’s Spider-Man potrafi zachwycić na tyle, że przez palce spogląda się na znajdujące się w niej małe głupoty, które w innym przypadku potrafiłyby nieźle irytować. Tutaj nie ma na to czasu – ten poświęcany jest na radość, jaką daje bycie prawdziwym Spider-Manem.
Najlepszy symulator Spider-Mana w historii
Możliwości superbohatera zostały bowiem uchwycone po mistrzowsku – w sposób, w jaki nie udał się nawet w filmach pokazujących przygody Petera Parkera, z ostatnimi obrazami powstającymi pod auspicjami Marvela/Disneya włącznie.
Do tej pory twórcy zapominali nieco, że Spider-Man nie jest zwykłym człowiekiem. Pamiętali, że dysponuje supersiłą, że ma lepszy refleks, że jest szybki, że potrafi skakać i że wspina się po ścianach – zabrakło jednak zrozumienia, co to tak naprawdę oznacza dla postaci, prezentując ją w choreografii przystającej do co bardziej wysportowanych ludzi.
Marvel’s Spider-Man wnosi Człowieka-Pająka na zupełnie nowy, nieludzki poziom, pozwalając podczas walki dosłownie tańczyć wśród przeciwników. Starcia przypominają balet, w którym wszyscy oprócz głównego bohatera poruszają się w zwolnionym tempie. Spider-Man potrafi bawić się złoczyńcami jak zabawkami, podrzucają ich jednym ciosem w powietrze, prześlizgując im się między nogami czy wykorzystując możliwości dawane przez siłę, szybkość i dysponowanie wyrzutnią sieci do pokonywania wrogów w szczególnie spektakularny sposób.
Nowe ruchy, ciosy i kombinacje odblokowywane są wraz z postępami w grze, walcząc Spider-Manem nie sposób się więc nudzić. Tym bardziej, że autorzy gry podgrzewają atmosferę wysyłając przeciw bohaterowi fala za falą nowych przeciwników. Gdyby był czas na zastanowienie się, pewnie do głowy przyszłaby refleksja, że Nowy Jork zmieniony w błyskawiczny sposób w jedną wielką strzelnicę, w której celem jest Człowiek-Pająk, nie wypada szczególnie wiarygodnie, ale jak już wspominaliśmy – nie ma czasu na takie dywagacje, gdy można czuć się jak prawdziwy superbohater, wykonując ruchy niedostępne dla zwykłych śmiertelników.
Na osobne słowa zasługuje mechanika bujania się po mieście – podstawy są proste i łatwe, a wraz z doświadczeniem i nowymi odblokowywanymi sztuczkami zwykłe przeskakiwanie pomiędzy kolejnymi wystrzeliwanymi sieciami może zamienić się w konkurs gimnastyki artystycznej.
Peter Parker też niczego sobie
W Marvel’s Spider-Man mamy do czynienia z dorosłym, zbliżającym się do trzydziestki Peterem Parkerem, który co prawda w dalszym ciągu spędza większość czasu na byciu przyjaznym pająkiem z sąsiedztwa (i na rujnowaniu sobie tym samym życia), lecz zdarzają mu się przebłyski wątpliwości, czy działając w ten sposób naprawdę pomaga światu tak bardzo, jak jest to możliwe.
I czy przypadkiem więcej dobrego nie zrobiłby, oddają się swojemu oficjalnemu zajęciu – pracy w charakterze naukowca, zdającego sobie sprawę, że jego pomysły mogą polepszyć życie milionów, zamiast dziesiątek czy setek, które jest w stanie uratować przed opryszkami i złoczyńcami.
Praca w laboratorium, wymagająca dla odmiany wysilenia szarych komórek, to także mocny punkt gry Marvel’s Spider-Man – pokazuje Człowieka-Pająka od tej bardziej ludzkiej strony, nie jako herosa, którego kule się nie imają, lecz postać przeżywającą rozterki, mającą swoje nadzieje, przekonania, a także obawy.
Życie Petera jest skomplikowane, a przez granie roli Spider-Mana nawet bardziej – emocji i dram, nawet w tych zdawałoby się spokojniejszych chwilach, jest co niemiara.
Nowy Jork jak z obrazka
Akcja pędzi na łeb, na szyję – dość powiedzieć, że zaczyna się od walki, która mogłaby być spokojnie finałem, a później jest tylko ciekawiej. Twórcy Marvel’s Spider-Man rozpieszczają gracza spotkaniami z najpopularniejszymi złoczyńcami z kart komiksów – starcia z nimi potrafią być naprawdę wyczerpujące.
Nie samą główną fabułą gracz żyje – liczba misji dodatkowych przyprawia o zawrót głowy. Spider-Man może pójść na żywioł, bujając się gdzie go wzrok poniesie i unieszkodliwiając wszystkich przestępców, na których po drodze natrafi (jeśli byłby czas na refleksję można by niemal dojść do wniosku, że spotyka się ich niemal tak samo często, jak zwykłych mieszkańców), a także wykonywać specjalne zadania, dzięki którym zdobędzie tokeny niezbędne do odblokowywania nowych gadżetów, strojów i umiejętności.
Wśród zadań pobocznych jest między innymi… zwiedzanie Nowego Jorku i robienie pamiątkowych fotek atrakcjom turystycznym, wśród których – obok prawdziwych lokacji – znajduje się także budynek Avengers. Grupa bohaterów ma jednak najwyraźniej do robienia coś ważniejszego, niż ratowanie Nowego Jorku, który dosłownie staje w płomieniach.
Szybko, zanim dojdzie do nas, że to bez sensu
Marvel’s Spider-Man to naprawdę dobra gra – nie oznacza to jednak, że pozbawiona wad. Największą z nich jest mechanizm prześlizgiwania się pomiędzy wrogimi postaciami i odwracania ich ich uwagi. Gdyby nie uśmiech, jaki pojawia się na twarzy za każdym razem, gdy w spektakularny sposób unieszkodliwi się przeciwnika, uwierałoby to bardzo.
Bawiąc się dobrze przestaje zwracać się uwagę na to, jak bardzo nieprawdopodobne i nierealne są reakcje NPC, nie potrafiących dostrzec ani usłyszeć walki odbywającej się zaledwie kilka metrów od nich – nawet, jeśli są na otwartej przestrzeni.
Podobne zastrzeżenia można mieć do kumulowania liczby przeciwników czyhających na życie Spider-Mana – w pewnym momencie można odnieść wrażenie, że snajperzy znajdują się na dachu każdego mijanego budynku. Okolice wyglądają przez to jak pokaz fontann multimedialnych – od wiązek laserów roi się aż za bardzo.
Równocześnie są sekwencje, podczas których wrogowie całkowicie znikają - nie tylko z oczu (co akurat byłoby usprawiedliwione), lecz także z samej gry, nie starając się nawet pokonać Spider-Mana w chwilach, gdy jest praktycznie bezbronny.
Marvel’s Spider-Man – gra warta konsoli
Batman pokazał nam, jak może wyglądać dobra gra o superbohaterze. Marvel’s Spider-Man godnie zastępuje swojego poprzednika. To nie jest tylko gra o Człowieku-Pająku – to gra, w której można autentycznie poczuć się jako potężny supebohater, używający swoich mocy do spektakularnej walki ze złem i występkiem.
Ile bylibyście gotowi zapłacić, żeby stać się superbohaterem? W przypadku Marvel’s Spider-Man cena jest bardzo konkretna (289 zł), a kupujący otrzymują dokładnie to, czego oczekują – poczucie bycia kimś więcej, niż tylko człowiekiem. Nawet, jeśli czasami oznacza to gorycz wyborów decydujących o śmierci i życiu, jakich zwykły śmiertelnik nie musi podejmować. Warto zagrać, warto kupić – i to nie tylko grę, lecz także całą konsolę, jeśli jej nie posiadacie i możecie sobie na wydatek pozwolić.
Grę Marvel’s Spider-Man otrzymaliśmy do testów od Sony.
Oceń artykuł