Metro nie jest całym światem – od tego odkrycia zaczyna się fabuła Metro Exodus. Podziemne tunele postapokaliptycznej Moskwy opuszczamy na samym początku rozgrywki, będąc w rozsypce po poznaniu tej ukrywanej przed ocalałymi prawdy.
Lokomotywa Aurora (nazwa nawiązuje do okrętu kojarzonego z rewolucją październikową) przemierza rosyjskie pustkowia, przejeżdżając w czasie gry ponad 7000 km. Okazji, żeby z niej wysiąść jest jednak niewiele – cała gra rozgrywa się tak naprawdę w 6 lokalizacjach.
Nie oznacza to na szczęście, że Metro Exodus jest symulatorem lokomotywy (chociaż, jeśli się uprzemy, możemy zająć się dorzucaniem do pieca) – po wysłuchaniu (o ile mamy na to ochotę) członków załogi możemy uruchomić następną mapę do eksploracji po prostu podchodząc do mapy.
Co czeka na graczy w radioaktywnej Rosji?
Metro Exodus – gra o potworach i mutantach
Czy w haśle „nie dać się zabić” można zmieścić także ideę „nie zabijaj”? Artem wraz z Anną, Młynarzem i Spartanami musi odpowiedzieć sobie na to pytanie, przewijające się niepostrzeżenie w tle przygód bohaterów gry.
Metro Exodus pokazuje rzeczywistość odartą z człowieczeństwa, w której ludzie są zazwyczaj potworami, i daje bardzo dużo okazji, żeby samemu stać się jednym z nich. Wybory moralne nie są rozgłaszane graczowi – po prostu od tego, w jaki sposób postanowi rozwiązać stawiane przez Artemem zadania zależą inne zdarzenia.
Najprostszą odpowiedzią na problemy postapokaliptycznego świata wydaje się być przemoc – i bohaterowie, przynajmniej na początku, wcale od niej nie stronią. Ich zachowanie może być jednak tłumaczone szokiem poznawczym po odkryciu, do jakich zachować potrafią być zdolni ludzie, żeby przeżyć. W jednej z kilku wypowiedzi Artema (wprowadzają do poszczególnych rozdziałów) nasz protagonista wprost zastanawia się, czy ludzie zawsze byli podli z natury, czy też może zmieniły ich okropieństwa wojny.
Metro Exodus – wyruszając w drogę, zabierz dom ze sobą
Metro Exodus nie jest typową grą akcji – dość dużo czasu zajmują przerywniki filmowe, w których jesteśmy ubezwłasnowolnieni i w prezentowanych wydarzeniach uczestniczymy jako widz. Dotyczy to przede wszystkim sekwencji akcji – autorom gry bardzo zależało, żeby część wydarzeń odbyła się na z góry założony sposób.
Bardzo ważną częścią rozgrywki są też chwile spędzane na Aurorze, razem ze swoją rodziną – jeśli tylko chcemy, możemy wysłuchać opowieści niemal każdego obecnego na pokładzie pociągu, poznając ich lepiej i budując rodzinne więzi. Można przejść Metro Exodus nie przejmując się wcale tą częścią gry – warto jednak poświęcić dodatkową godzinę – dwie, żeby poznać ludzi, z którymi się żyje.
Lokomotywa Aurora na długi czas (podróż trwa około roku) staje się domem – to takie minimetro, w którym można się czuć bezpiecznie, poczuć rozluźnienie i cieszyć się życiem, grając na przykład na gitarze lub będąc gościem na ślubie. Twórcy gry sugerują, żeby właśnie w taki sposób obcować z Metro Exodus – chcieli przede wszystkim pokazać historię z oczu bohaterów.
Sposób narracji jest w Metro Exodus wyjątkowy – Artem zasadniczo przez całą grę się nie odzywa, tworząc plastyczne tło dla obserwowanych przez gracza wydarzeń i konwersacji. Towarzysze podróży pojawiają się podczas eksplorowania świata tylko sporadycznie, zazwyczaj ratując prowadzonej postaci życie lub naprowadzając go na nowe zadanie do wykonania.
Metro Exodus – cztery pory nuklearnej zimy
Każdy z rozdziałów Metro Exodus rozgrywa się podczas innej pory roku – Aurora rozpoczyna misję dostarczenia jutrzenki nadziei dla ludzkości wiosną, by ostatnie takty podróży przejechać zimą.
Dzięki temu zabiegowi każda z dostępnych map znacznie różnic się od siebie, wprowadzając tym samym nowe wyzwania, okoliczności przyrody oraz miejscową florę i faunę. Autorzy postarali się także, żeby za każdym razem czekały na nas odświeżenia mechaniki – a to dostajemy dostęp do UAZ-a, którym możemy szybko przemierzać rozległe (choć nie aż tak bardzo) przestrzenie, a to.. tracimy dostęp do całego inwentarza i musimy radzić sobie korzystając z ekwipunku narzuconego przez autorów.
Każda z głównych map to także pretekst, żeby pokazać piękno (czasem zabójcze) różnych części Rosji – w Metro Exodus jest na co popatrzeć.
Metro Exodus – strzelanka i survival do wyboru
To od gracza zależy w dużej części, jak podejdzie do rozwiązywania problemów. Może wybrać drogę Rambo, za punkt honoru stawiając sobie zlikwidowanie wszystkich przeciwników (nawet, gdy ci widząc z kim mają do czynienia zaczną się po prostu poddawać), lub stać się prawdziwym ninją, przemykającym się wśród cieni i niczego nie podejrzewających postaci.
Wybór stylu gry ma swoje odbicie w pokazywanej historii – jeśli zdecydujemy się nie robić krzywdy przeciwnikom (gra daje możliwość bezkrwawego ich obezwładnienia), wydarzenia potoczą się inaczej, niż gdybyśmy okazali się psychopatycznymi mordercami. To samo dotyczy misji pobocznych, które często wykonywane są na prośbę jednej z towarzyszącej nam postaci – niby jest to tylko pretekst do eksplorowania terenu, ale dla naszych wirtualnych pobratymców znaczy naprawdę wiele, co potrafią odpowiednio okazać.
Zadania w poszczególnych lokacjach można (z grubsza) wykonywać nieliniowo – miejsce godne szczególnego zainteresowania oznaczone są dokładnie na podręcznej mapie i tylko od nas zależy, czy zdecydujemy się do nich wybrać.
Zwiedzając świat warto pamiętać, że najważniejszą zasadą jest zbieranie wszystkich surowców, na jakie natrafimy. Dzięki nim możemy na poczekaniu wyczarować apteczkę lub filtr do maski przeciwgazowej (niezbędny do przeżycia w niektórych lokalizacjach), a przy stanowisku warsztatu stworzyć amunicję do używanej broni.
Pukawki (i nie tylko pukawki, jak przekonamy się w czasie gry) można, a nawet należy ulepszać – modyfikacje zwiększające możliwości broni można znaleźć przeszukując pokonanych wrogów i demontując je z niepotrzebnych im już karabinów, strzelb czy pistoletów. Autorzy lubują się ponadto w zostawianiu prezentów dla graczy, którzy zapuszczą się w odludne tereny – często nagrodą dla ciekawskich jest nowy element wyposażenia (na przykład noktowizor) lub właśnie modyfikacja broni.
O sprzęt trzeba przy tym dbać, gdyż ubrudzony i sfatygowany nie sprawuje się już tak dobrze, zmniejszając szanse na przeżycie ze stadami mutantów czy hordami ludzi.
Metro Exodus – Fallout lepszy niż Fallout 76?
Metro Exodus ma z Falloutem bardzo wiele wspólnego – i nie chodzi tylko i wyłącznie o osadzenie akcji w postapokaliptycznym świecie, w którym ludzkie niedobitki starają się przetrwać walcząc ze skutkami promieniowania.
Nowa gra w uniwersum stworzonym przez Dmitrija Gluchowskiego ma z Fallout 76 więcej wspólnego, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Szczególnie, jeśli chodzi o grafikę.
W obu grach napotkać można bowiem podobne… błędy. Obiekty i postaci unoszące się w powietrzu bez żadnego podparcia rzucają się w oczy szczególnie w pierwszej, wiosennej lokalizacji. Ciała zastrzelonych wrogów dostają drżączki nie potrafią uleżeć w spokoju, przez co nie ma pewności, czy załatwiło się ich na dobre, czy też może tylko odpoczywają i za chwilę wstaną, żeby znów zacząć się naprzykrzać.
To niedociągnięcia, które da się usunąć w przyszłych aktualizacjach – wtedy Metro Exodus będzie grą nie tylko lepszą z technicznego punktu widzenia, lecz także znacznie bardziej interesującą pod względem klimatu.
Scenarzyści wykorzystali pomysł samego Dmitrija Gluchowskiego i stworzyli opowieść, która czasem jest być może aż nadto przewidywalna, a chwilami nawet naiwna, jednak mocno wciąga. A czego innego można oczekiwać od dobrej gry?
Oceń artykuł