Pierwsze elektryczne Ferrari

Włoski producent samochodów jest daleki od wprowadzenia seryjnie produkowanego samochodu o napędzie elektrycznym do swojej gamy. O co więc chodzi?
Historia przywodzi na myśl tą, znaną z życia Mate Rimaca. Na wzór Chorwata – który od deski kreślarskiej stworzył supersamochód w 6 lat – postąpił właściciel Ferrari 308 „GTE”, tyle że on miał jeszcze bardziej pod górkę. Mate’owi wybuchł silnik spalinowy w BMW E30 z 1986 roku. Postanowił go zastąpić jednostką elektryczną. Ot, cała filozofia. Za to z włoskim supersamochodem było znacznie ciężej...
Oryginalny egzemplarz GTS z 1978 roku doprowadzono do stanu „ruiny”. Na szczęście udało się kompletnie zdezelowany samochód odrestaurować. Całkowicie odnowiony pojazd został przeprojektowany, jednak największe zmiany zaszły w napędzie. Konwencjonalny silnik spalinowy zastąpiono elektrycznym. I co najlepsze – wszystko działa i ma się dobrze.
Auto zdaniem właściciela nadaje się świetnie do codziennej eksploatacji, szczególnie tam, gdzie promienie słoneczne towarzyszą mieszkańcom na co dzień. Wszystko dlatego, że samochód wykorzystuje energię słoneczną uzyskiwaną przez specjalnie stworzone do tych celów panele. Twórca twierdzi, że jedyne niebezpieczne substancje emitowane przez ten pojazd do atmosfery wytwarzane są przez... znikające w kłębach dymu opony.
„Pierwsze elektryczne Ferrari na świecie” korzysta z trzech silników, które zastąpiły spalinowe V8. Ich łączna moc stanowi równowartość 415 KM i 447 Nm maksymalnego momentu obrotowego, który trafia na tylną oś za pośrednictwem przekładni biegów Porsche G50/2005. Samochodem można pokonać około 140 kilometrów w zależności od warunków na drodze. Jednak możliwe jest wykorzystanie bardziej pojemnej baterii, która umożliwiłaby przejechanie 320 kilometrów, kosztem zwiększonej o 45 kilogramów wagi. Masa własna w obecnej konfiguracji – 1520 kg – rozłożona jest w stosunku 55% na przód i 45% na tył.
Twórca ujawnił, że auto na pierwszym biegu rozpędza się do 79 km/h, na kolejnych do 131 km/h, 185 km/h, 251 km/h. O porządne prowadzenie ma dbać regulowane zawieszenie Coil Over QA1. Nadkola wypełniają kute felgi w rozmiarze 18 cali.
Właściciel Ferrari nie omieszkał dumnie oznajmić, że to recykling „pełną gębą”. Auto miało trafić na złomowisko, a zostało odrestaurowane i zyskało przyjazny dla przyrody napęd. Ponadto dysponuje wyśmienitymi osiągami.
Lepszy od oryginału?
Oceń artykuł