Po niemal stu latach znaleziono statek widmo. Czy wypłynął z Trójkąta Bermudzkiego?

Po niemal stu latach odnaleziono wrak jednostki SS Cotopaxi - od wielu lat uznawanego za statek widmo, który zaginął w Trójkącie Bermudzkim. Jak było naprawdę?
O Trójkącie Bermudzkim od wielu lat krążą tajemnicze plotki, które pobudzają ludzką wyobraźnię. Obszarowi w pobliżu słynnych wysp przypisywano wiele niewytłumaczalnych cech, mających zwodzić na manowce statki i samoloty, ale żadne opowieści o tej części Atlantyku nie zostały nigdy potwierdzone przez naukę. To właśnie Trójkąt Bermudzki miał być odpowiedzialny za zaginięcia statku SS Cotopaxi, który po niemal stu latach od wypłynięcia z portu Charleston w Karolinie Południowej został odkryty nieopodal miasta Saint Augustine na Florydzie. Co w rzeczywistości stało się z jednostką, która doczekała się wielu legend na swój temat?
SS Cotopaxi - gdzie przez 95 lat znajdował się słynny statek widmo?
W 1918 roku zbudowano statek handlowy, który ochrzczono nazwą SS Cotopaxi. Jednostka wypłynęła w ostatni rejs 29 listopada 1925 roku. Statek płynął z ładunkiem węgla na Kubę. Nigdy nie dotarł do celu swojej podróży. Po dwóch dni od wypłynięcia z portu w Karolinie Południowej z SS Cotopaxi nadano sygnał SOS, informujący o możliwości zatonięcia, spowodowaną nabraniem wody na pokład podczas ulewnego deszczu. Była to ostatnia forma kontaktu z załogą masowca. 31 stycznia uznano statek za zaginiony. Na pokładzie znajdowało się trzydziestu dwóch marynarzy, w tym kapitan W.J. Meyer. Wraku nie odnaleziono, a zaginięcie statku trafiło do grona niewyjaśnionych tajemnic.
Co ciekawe historia o SS Cotopaxi tak silnie działała na wyobraźnię ludzi, że przetrwała kilka dekad. Z czasem pojawiły się doniesienia o statku widmo widzianym u brzegów Kuby, którym miał być słynny handlowiec. Kiedy w latach 50. spopularyzowano teorię o Trójkącie Bermudzkim, od razu połączono z nią zaginięcie SS Cotopaxi. Mit był tak silny, że wątek statku pojawił się nawet w głośnym filmie Stevena Spielberga "Bliskie spotkania trzeciego stopnia", w którym za całą sprawą miały stać istoty pozaziemskie.
Prawda była jednak zupełnie inna. W latach 80. niedaleko Saint Augustine odkryto masywny wrak niezidentyfikowanego statku, który nazwano "Wrakiem Niedźwiedzia". Od tego czasu badacze starali się dociec, skąd wzięły się zatopione resztki ogromnego statku. Jednym z nich był Michael Barnette, który przy wsparciu historyka Guy’a Waltersa, stwierdził, że "Wrak Niedźwiedzia" musi być w rzeczywistości szczątkami SS Cotopaxi. Po wielu latach pracy Barnette'owi wraz z archeologami z muzeum morskiego św. Augustyna na Florydzie udało się potwierdzić, że rzeczywiście udało się znaleźć zaginiony od niemal stu lat handlowiec. Naukowiec opowiedział o swoim przełomowym odkryciu w programie “Shipwreck Secrets” na Science Channel.
To było niesamowicie ekscytujące. Niezliczoną ilość razy nurkowałem we wrakach statków, ale ten raz naprawdę się wyróżnił. Było kilka elementów, które potwierdziły, że chodzi o SS Cotopaxi, takich jak wymiary statku, jego długość i wymiary bojlera. Poza tym spojrzałem na generalne położenie maszyn na statku. Wszystko zgadzało się z tym, co wiedzieliśmy na temat Cotopaxi.
Powodem zatonięcia statku był ogromny sztorm, a konkretnie zły stan techniczny drewnianych pokryw luków ładowni, które nie wytrzymały niesprzyjających warunków pogodowych. Barnette stwierdził, że nie wierzy w opowieści o Trójkącie Bermudzkim. Uznaje je za lokalny folklor, który nie ma nic wspólnego z prawdą naukową.
Jak widać, niewyjaśnione zagadki nie muszą być od razu oznaką jakiejś tajemniczej siły. Czasami, by rozwikłać zagadkę, która spędzała sen z powiek osobom, szukającym odpowiedzi od wielu dekad, potrzeba czasu.
Zobacz też: Titanic II wypłynie w rejs w 2022 roku. Czy tym razem podróż zakończy się szczęśliwie?
Oceń artykuł