Starożytna wojna atomowa. Co wydarzyło się na Wzgórzu Umarłych?

Napromieniowane szkielety, stopione ściany domów i warstwy gruzu rozdzielane stopionym szkłem. Co jeszcze odkryli archeolodzy w ruinach miasta sprzed 4 tys. lat?
W 1922 roku pionier indyjskiej archeologii, R. D. Banerdżi znalazł na jednej z wysp rzeki Indus w Pakistanie niepozorny kawałek krzemiennego narzędzia. Nie spodziewał się wtedy, że trafił na jedno z najbardziej tajemniczych i szokujących odkryć w historii.
Zagadka Mohendżo-Daro
Prace archeologiczne Johna Marshalla ujawniły ruiny starożytnego miasta o powierzchni ponad 250 ha, otoczonego murem. Metropolia zdaniem historyków nosiła nazwę Kukkutarma i założono ją ok. XXVI wieku p.n.e.
Miejscowi nazywali to miejsce Mohendżo-Daro - Wzgórze Umarłych.
Wedle szacunków w szczytowym momencie miasto liczyło 35-40 tys. mieszkańców i stanowiło jedno z centrów tzw. cywilizacji doliny Indusu, która obejmowała obszar dzisiejszego Pakistanu i krańce północno-zachodnich Indii.
Choć uznawana była ona za największą pod względem terytorialnym starożytną cywilizację, po upadku w XIV w. p.n.e. została niemal zapomniana. Do jej innych znaczących ośrodków należały Harappa, Lothal, Kalibangan oraz Mehrgarh.
Do najważniejszych zabudowań miasta należały: Wielka Łaźnia (kompleks wielu komnat i ośmiu łazienek usytuowanych wokół basenu w obrębie cytadeli miejskiej), Dom Wodza, Wielki Spichlerz i Dom Zgromadzeń.
Każdy dom miał przeważnie 4-6 pokoi, kuchnię i pokój do mycia, zaopatrywany w wodę ze studni kopanych w okolicach miasta. Funkcjonował także system odprowadzania ścieków i rozbudowana sieć wodno-kanalizacyjna zaś układ przestrzenny Mohendżo-Daro niezwykle przypominał współczesne miasta.
Szerokie ulice były ułożone w kratownicę jak w Nowym Jorku. Jedne prowadziły z północy na południe, a drugie z zachodu na wschód. Co ciekawe odkryto tam również najstarsze znane ludzkości publiczne toalety.
Zagłada Mohendżo-Daro
Około 4 tys. lat temu, z dnia na dzień, ogromne miasto przestało istnieć. Zagłada nadeszła niespodziewanie, o czym mogą świadczyć odkryte przez archeologów szkielety rozrzucone po całym terenie. Na szczątkach nie znać było żadnych śladów śmierci w walce i nie było przy nich broni.
W jednym z domów odnaleziono szczątki rodziny, którą kataklizm zastał przy posiłku.
Wybuch jądrowy przed naszą erą?
Badania naukowe wykazały, że ulice starożytnej metropolii pokrywały fragmenty sczerniałego oraz pokryte pęcherzykami kamienie. Liczniki Geigera wskazały, że teren wokół Mohendżo Daro jest bardziej napromieniowany, niż Hieroshima.
Część ofiar miała zęby zabarwione na zielono jak po ćwiczeniach nuklearnych na amerykańskich poligonach w Nevadzie.
Według jednej z teorii zagładę miastu przyniosło użycie broni atomowej, co biorąc pod uwagę przybliżoną datę zagłady, wydaje się wręcz niewiarygodne.
Pisarz i badacz tajemnic starożytnych kultur, David Hatcher Childress, przedstawił teorię, według której Mohendżo-Daro zostało zniszczone w wyniku wybuchu nuklearnego.
Podobnego zdania był archeolog Aleksander Gorbowski, który w swojej książce "Zagadki historii starożytnej" napisał:
Wyglądało to tak, jakby miał tam miejsce jakiś przerażający kataklizm. Znalezione tam szkielety były równie radioaktywne, co ciała ofiar Hiroszimy i Nagasaki. Sowieccy archeolodzy odkryli tam szkielet, którego poziom napromieniowania przekraczał normę aż pięćdziesięciokrotnie. Ponadto w Mohendżo-Daro natrafiano często na ciemne grudy nazywane "czarnymi kamieniami", które były najprawdopodobniej fragmentami ceramiki stopionymi razem w wyniku działania ogromnej temperatury.
David W. Davenport, współautor książki "Atomowa zagłada 2000 lat p.n.e.", wyznaczył w ruinach miasta trzy strefy zniszczeń, a na podstawie stopionej na szkło gliny stwierdził, że większość budynków została spalona w temperaturze powyżej 5 tys. Stopni Celsjusza.
Co mówią starożytne księgi?
Dwa największe starożytne hinduskie eposy, Mahabharata i Ramajana, opowiadają o bogach, demonach i straszliwych wojnach. Jednak jeden z fragmentów Mahabharaty, analizowany w kontekście odkrycia na Wzgórzu Umarłych, przeraża i szokuje.
W tekście możemy przeczytać:
Świat wypalony ogniem taczał się w piekielnym gorącu. Woda gotowała się w rzekach i wyparowywała. Ginęły wszystkie zwierzęta, a wróg padał jak ścięty kosą. (…) Pojedynczy pocisk niósł całą potęgę Wszechświata. Rozpalona kolumna dymu i płomieni jasna jak tysiąc słońc wzniosła się w pełnej okazałości. Wieśniacy, mieszczanie i wojownicy skakali do rzek, aby zmyć z siebie trujący pył.
Czy tysiące lat temu istniała już na Ziemi doskonale rozwinięta cywilizacja, która unicestwiła się w wyniku wojny atomowej? Wiele odkryć przemawia za tym, że nasi przodkowie mogli dysponować niezwykle zaawansowaną technologią.
Starożytne księgi (w tym Biblia) opisują także statki kosmiczne i przypadki uprowadzeń przez UFO, więc może za zagładą Mohendżo Daro stoi pozaziemska cywilizacja.
Jak dotąd nie ma jednoznacznej naukowej odpowiedzi na pytanie, co wydarzyło się 4 tys. lat temu na Wzgórzu Umarłych.
Zobacz również: Religia vs kosmici. Czy święte obrazy skrywają prawdę o UFO?
Oceń artykuł