Steve Jobs ma się zgłosić po kasę za mandaty
Steve Jobs ma czas do 3 marca 2016 roku, żeby zgłosić się po zwrot pieniędzy z nadpłaconych mandatów za złe parkowanie. Łącznie San Francisco chce zwrócić założycielowi Apple 176 dolarów.
Nazwisko Jobsa znalazło się na zbiorczej liście osób, które mogą otrzymać łącznie 6,1 mln dolarów. Spis został wygenerowany automatycznie, co tłumaczy obecność zmarłego w 2011 roku szefa Apple. Agencja Transportu Miejskiego San Francisco tłumaczy, że starała się kontaktować z wymienionymi osobami poczynając od 2004 roku – jednak nie dostała informacji zwrotnej.
Według relacji ludzi znających Jobsa, jego styl jazdy przysparzał mu dużo mandatów za przekraczanie prędkości oraz parkowanie w miejscach niedozwolonych. Nic więc dziwnego, że wizjoner mógł pomylić się i zapłacić karę więcej niż raz.
Przygody z przekraczaniem prędkości przytrafiały się założycielowi Apple już w latach 70-tych. Z odtajnionych w 2012 roku dokumentów amerykańskiego Departamentu Obrony wynika, że w 1975 roku Jobs był nawet aresztowany za unikanie zapłacenia mandatu w wysokości 50 dolarów.
Wizjoner nie wspomniał o tym incydencie podczas pierwszego przesłuchania w sprawie przyznania dostępu do informacji poufnych, nie wpłynęło to jednak negatywnie na opinię urzędników. Tak samo zresztą jak przyznanie się do korzystania z marihuany, haszyszu oraz LSD. Jobs zadeklarował podczas rozmowy, że nie będzie wracał do narkotyków, mimo że kontakt z nimi „zmienił jego życie” w pozytywny sposób.
Nie tylko Steve Jobs lubił szybką jazdę. W 1977 roku za przekraczanie prędkości, nie stosowanie się do znaków drogowych (zignorowanie „Stop”) i kierowanie Porsche bez posiadania uprawnień aresztowany został Bill Gates.
Lista przygotowana przez urzędników z San Francisco obejmuje lata 1995–2012. Nadpłaty, po które nie zgłoszą się osoby uprawnione, przejdą na rzecz Agencji Transportu Miejskiego.
A Wam zwrócono kiedyś pieniądze za mandat?
Oceń artykuł
