Tajemnicze obiekty z syberyjskiej Doliny Śmierci

Piramidy, kule, „olguj”, sfery, domy ludzi z gwiazd, gigantyczne, miedziane kotły - tubylcy i nieliczni naukowcy, którym udało się dotrzeć tak daleko nazywają je w różny sposób. Dziś będzie o tajemniczych i strasznych budowlach w Uliuju Czerkeczech.
W basenie rzeki Wiluj na ogromnym i niezaludnionym terenie północno-wschodniej syberyjskiej Jakucji znajduje się miejsce, którego nazwę można przetłumaczyć jako Dolina Śmierci. Miejsce to jest jednym z najtrudniej dostępnych na ziemi. Dzika kraina sprawia przerażające wrażenie.
Ogromne mokradła pomieszane z Tajgą są niemal nie do przejścia latem, zimą zaś temperatury spadają nawet do -70 stopni Celsjusza. Pełno tam poprzewracanych drzew, porozrzucanych fragmentów skał i bagien, które natychmiast mogą pochłonąć człowieka. Teren ten sąsiadował od wieków ze szlakiem wędrówek ludu Ewenków. Sporadycznie zapuszczali się tam także inni mieszkańcy Jakucji oraz Rosjanie.
O tym dzikim i strasznym miejscu świat usłyszał w XIX wieku. W latach 1853-1855 na terenie Jakucji przebywał przyrodnik i badacz tamtejszych terenów – Richard Maack. Analizował on rzeźbę terenu, zagadnienia z zakresu geologii i botaniki oraz zwyczaje i wierzenia pierwotnych mieszkańców obszarów rzek Olokma, Wiluj i Czona.Efektem tej pracy była książka o tym regionie (Вилюйский округ Якутской области) w której opisał między innymi „gigantyczny miedziany kocioł”, który leżał nad jednym z potoków wpadających do rzeki Wiluj.
Według badacza, w czasach ludów tunguskich (poprzedników Ewenków), którzy zamieszkiwali dawniej tamtejsze tereny, pewnej nocy niebo rozświetliła łuna, rozległ się huk, a ziemia zadrżała w posadach. Przez całą noc las skąpany był w ogniu, a gdy rankiem opadły smugi dymu, oczom zgromadzonych ludzi ukazało się ogromna okrągła bryła, której tam wcześniej nie było… Z obiektu wydobywały się dziwne dźwięki, a po jakimś czasie konstrukcja ... zapadła się pod ziemię.
Myśliwi postanowili zobaczyć z bliska tajemniczą budowlę, ale niestety żaden z nich już nie wrócił do swojego plemienia. Szamani uznali to miejsce za przeklęte i zakazali go odwiedzać na wieki.Upłynęło wiele dziesięcioleci, gdy ponownie znaleźli się śmiałkowie – Ewenkowie, którzy zdecydowali się osiedlić w tym miejscu. Teren po latach od katastrofy pokrywał już młody las, lecz roślinność wokół miejsca miała dziwne kształty, a wszystkie liście były wręcz monstrualnych rozmiarów. Drzewa miały powyginane konary, a dolne partie roślinności rosły w różnych kierunkach.
Na środku lasu stała okrągła budowla bez okien i drzwi. Na około znajdowało się kilka mniejszych, wyglądających jak ta w centrum. W największej z nich odnaleziono coś na kształt schodów. Nieustraszeni myśliwi postanowili wiec do niej wejść i zamieszkać. Niestety po kilku dniach wszyscy się rozchorowali, a większość zmarła. Co dziwne wszystkie objawy, które mieli dokładnie pokrywały się z tymi, jakie obserwuje się u osób napromieniowanych. Ci którym udało się przeżyć natychmiast opuścili ten teren i już nigdy się tam nie pojawili.
Poszukiwacze złota w Dolinie Śmierci
Kolejna relacja o Dolinie Śmierci pochodzi od mieszkańca Władywostoku, Michaiła Koreckiego. Korecki był poszukiwaczem złota i zapuścił się w te rejony aż trzy razy latach 1933-1949. Jak wspominał na miejscu ujrzał osiem nieznanych, metalowych „kotłów”, których średnica wahała się od 6 do 9 metrów. Stwierdził również, że materiał, z którego wykonano dziwne obiekty, był bardzo mocny i nie przypominał niczego, co widział do tej pory. Roślinność porastająca teren wokół „kotłów” była niezwykle bujna i wyglądała dziwacznie.
Ekipa poszukiwaczy złota spędziła noc w tym dziwnym miejscu i jak później opowiadali było tam bardzo ciepło. Niestety efekty tego noclegu były zatrważające. Jednemu z mężczyzn wypadły wszystkie włosy z głowy, a jemu samemu wyrosły krwawiące wrzody. Korecki zwrócił uwagę na jeszcze jedną rzecz: tajemniczo wyglądający, czarny, półkulisty kamień, którego struktura była idealnie gładka. Według niego na pewno nie pochodził on z ziemi.
1971 roku jeden z myśliwych podobno znalazł się przypadkiem w okolicy „budowli”. Opowiadał potem, że znalazł w ziemi „żelazną norę”, w której dostrzegł ciała chudych, czarnych, jednookich istot w „żelaznych ubiorach”. Niestety nikt nie potraktował tej opowieści poważnie, zaś mężczyzna zmarł niedługo po tym na „dziwną” chorobę.
Kolejnej ekspedycji, która udała się w ten rejon w 1979 roku nie udało się odnaleźć tajemniczego miejsca pomimo, że uczestniczyli w niej lokalni przewodnicy.Po latach w 2002 roku na teren ten dotarło trzech studentów z Jakucka. Jak sami podają, nocowali w namiocie obok trzech metalowych „kotłów”, które miały średnicę około 10 metrów.
Niestety nie zdążyli pobrać próbek ani w żaden sposób udokumentować znaleziska. Wszyscy nagle poczuli ogromne osłabienie i zawroty głowy, które zmusiły ich do szybkiej ucieczki. Z ich i innych relacji wynika, że wokół dziwnego miejsca nie ma tam w ogóle ptaków, a łosie nie poją się w rzeczce Ałgyj. Latem w powietrzu unoszą się tylko roje komarów, a powietrze jest ciężkie i duszne.
Jedna z ostatnich ekspedycji odbyła się w 2006 roku. Czeski badacz Ivan Mackerle i jego nieustraszony zespół badawczy trafił do Doliny Śmierci na Syberii, by sprawdzić opowieści o dziwnych strukturach. Tym razem naukowcy również nie znaleźli dowodów na istnienie legendarnych obiektów. Odkryli natomiast geody wypełnione rudą tytanu i przywieźli próbki gruntu zawierające magnetyt i ilmenit, rudy żelaza i tytanu.W swojej wędrówce natrafili jednak na idealnie okrągłe pole pełne rdzawobrązowych głazów, na którym zaczęła szaleć igła kompasu.
Jak można się było domyślić badacze również zaczęli odczuwać dziwne dolegliwości: zawroty głowy prowadzące do zemdlenia, całkowitą utratę równowagi, trudności z oddychaniem i dreszcze. Szef wyprawy prawie stracił wzrok i nie był w stanie niczego jeść czy pić.
Czym są tajemnicze obiekty?
Jedna z teorii mówi, że Dolina Śmierci i tajemnicze kotły mają bezpośredni związek z katastrofą tunguską z 30 czerwca 1908 roku.
Według niej w pobliżu rzeki Podkamiennaja Tunguska nie spadł meteoryt, tylko miała miejsce najbardziej tajemnicza eksplozja statku kosmicznego z osobnikami pozaziemskiej cywilizacji. Ufolodzy uznali, że w Dolinie Śmierci od dawna istniała tajna podziemna baza Obcych, która miała strzec bezpieczeństwa naszej planety, a w 1908 roku doszło do inwazji, która została pomyślnie odparta.
Faktem pozostaje to, że doszło tam do eksplozji, która powaliła drzewa w promieniu 40 kilometrów, widziana była w promieniu 650 kilometrów, słyszana w promieniu 1000 kilometrów, zaś niezwykle silny wstrząs zarejestrowały wówczas sejsmografy na całej Ziemi, a spowodował zjawisko „białej nocy” w większej części Europy. Uderzenie było tak silne, że ówczesne rosyjskie magnetometry pokazywały w jego rejonie drugi biegun północny.
Do dnia dzisiejszego istnieje wiele niejasności wokół tego wydarzenia. Wciąż do końca nie wiadomo, co wywołało tak potężny wybuch i czy na pewno było to meteoryt. Świadkowie z okolic Angary mówili bowiem o różnych kierunkach przemieszczania się obiektu oraz o różnym czasie, w którym obiekt został zaobserwowany. Pewne jest jedno: siła eksplozji była tak wielka, że przekroczyła nawet siłę bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki o ponad 2000 razy.
Pewne jest również, że relacje świadków przebywających na tym terenie pokrywają się dokładnie z relacjami ludzi, którzy przeżyli piekło bomby atomowej, a także katastrofę w Czernobylu. Również opis roślinności i zwierząt przypomina te po napromieniowaniu terenu. Jednak jak dotąd nikomu nie udało się jednoznacznie określić czym tak naprawdę są tajemnicze obiekty z Doliny Śmierci.
Oceń artykuł