"Venom. Tom 2" [RECENZJA]

Sergiusz Kurczuk
12.08.2022 14:32
Venom tom 2 Fot. Egmont Polska/materiały prasowe

Egmont wydał w Polsce drugą część runu "Venoma" autorstwa Donny'ego Catesa. Czy ciąg dalszy przygód słynnego wroga Spider-Mana trzyma poziom pierwszego tomu?

Po ponad roku od premiery 1. tomu serii "Venom" stworzonej przez Donny'ego Catesa, w końcu doczekaliśmy się ciągu dalszego przygód Eddiego Brocka i jego syna Dylana. Jak prezentuje się kontynuacja? Czy ciąg dalszy jest równie przełomowy jak początek tej historii?

Cates swoim podejściem do Venoma lekko zrewolucjonizował tego antybohatera. Ale na samym Śmiertelnym Obrońcy się nie kończy, bo nowe światło zostało rzucone przede wszystkim na Symbioty, a raczej Klyntarów, jak nazywają się pasożytnicze formy życia znane z komiksów Marvela. Scenarzysta nie tylko wszedł głęboko w psychikę Brocka, ale również postanowił napisać własną mitologię Symbiotów, wprowadzając postać Knulla, tym samym ingerując w kosmogonię multiwersum Domu Pomysłów.

Venom tom 2 - Egmont Polska Fot. foto: Egmont Polska/materiały prasowe

Tym razem śledzimy dalsze losy Eddiego Brocka, który odłączył się od swojego Symbiota i próbuje uojcowić nieświadomego swojego prawdziwego pochodzenia syna Dylana. Venom po spotkaniu z Knullem stracił głos i przyjął formę dużego czarnego psa, podążającego za dwójką bohaterów. Na horyzoncie czai się jednak nowe zagrożenie w postaci wskrzeszonego (po raz kolejny) Cletusa Kasady'ego, czyli Carnage'a.

2. tom "Venoma", który na amerykańskim rynku zadebiutował w 2018 roku, składa się z komiksów "Venom (2018)" #13–16, "Web of Venom: Ve’nam" #1, "Web of Venom: Cult of Carnage" #1, "Web of Venom: Carnage Born" #1, "Web of Venom: Venom Unleashed" #1 oraz "Web of Venom: Funeral Pyre" #1. Z racji antologiczności zbioru, scenarzystów jest kilku. Tym razem poza Catesem scenarzystami są również Cullen Bunn, Ryan Stegman i Frank Tieri, co przekłada się na niejednolity charakter komiksu. W zasadzie każdą składową 2. tomu "Venoma", czyli kolejne numery głównej serii i poszczególne one-shoty "Web of Venom", można traktować jako odrębne całości, które oczywiście są ze sobą powiązane, ale nie tak, jak zazwyczaj ma to miejsce w przypadku zbioru dalszych zeszytów danego tytułu.

To największa różnice pomiędzy tomami nowego "Venoma". Kiedy 1. tom można było podzielić na dwie wyraźnie części, tak w 2. tych części jest znacznie więcej, co przekłada się również na poszatkowaną historię. Konsekwentnie prowadzona fabuła, kontynuująca bezpośrednio wątki z tomu pierwszego pojawia się oczywiście w czterech numerach "Venoma" z czego tylko jeden - 16, został napisany przez Catesa. I tę zmianę scenarzysty widać.

Akcja rozgrywa się podczas wydarzenia "Wojna Światów", więc czytelnik wpada w blockbusterowe, trochę naciągane widowisko, gdzie pojedynek protagonisty i antagonisty gra pierwsze skrzypce, a cała reszta jest koniecznym dodatkiem. Mamy więc do czynienia z tie-inem "Venoma" do eventu "War of the Realms", który nie jest jakoś szczególnie istotny dla samej tytułowej postaci. O wiele ważniejsze z perspektywy kolejnego tomu komiksu są numery "Web of Venom", które chociaż mocno rozstrzelone w czasie i przestrzeni, opowiadają historię prawdziwego głównego bohatera tego tomu - Carnage'a.

Jesteśmy więc nie tylko świadkami ponownej podróży do czasów wojny w Wietnamie, gdzie gościnny występ zaliczył sam Wolverine, ale przede wszystkim śledzimy losy Carnage'a po ostatniej śmierci i okoliczności jego powrotu do świata żywych. I tu następuje rzecz paradoksalna, bo Brock ginie na tle swojego czerwonego arcywroga, mimo że tego drugiego wcale w komiksie nie ma aż tak dużo. Kiedy jednak się pojawia przykuwa uwagę bardziej, niż udręczony Eddie. Tym bardziej, że chociaż główny bohater ponownie staje się swego rodzaju Venomem, to w zasadzie przez cały czas nie ma kontaktu ze swoją drugą osobowością, pozostającą symbiotycznym psem.

Najfajniejszą i najbardziej klimatyczną historią jest ta ukazana w "Web of Venom: Cult of Carnage", w której Misty Knight łączy siły z Johnem Jamesonem, by odkryć przerażającą sektę wyznawców Knulla. Fani horroru lovecraftowskiego będą zadowoleni. Podobnie ciekawą tym razem głównie pod względem formy jest historia z "Web of Venom: Venom Unleashed", w której na pierwszy plan wysuwa się Venom w formie psa. Tutaj z kolei pojawiają się wątki body horroru.

Grozy jest więc sporo, ale w pozostałych numerach (może poza przypominającym do złudzenia film "Coś" komiksem "Web of Venom: Ve’nam"), mamy do czynienia z klasyczną współczesną superbohaterszczyzną. Co prawda momentami bardzo mroczną, ale nie wybijającą się za bardzo poza gatunek.

Venom tom 2 - Egmont Polska Fot. foto: Egmont Polska/materiały prasowe

Wśród rysowników znalazło się również kilka nazwisk: Iban Coello, Alberto Jiménez Alburquerque, Juanan Ramírez,  Danilo Beyruth, Kyle Hotz, Juan Gedeon oraz  Joshua Cassara. Co ciekawe mimo tak wielu twórców, wszyscy posiadają pewną cechę wspólną - bardzo rozedrganą, płynną kreskę, która idealnie pasuje do historii o Symbiotach. Oczywiście da się dość łatwo zauważyć zmianę rysownika, ale najwyraźniej przy ich wyborze decydowały pewne charakterystyczne cechy stylu. Jak to w mainstreamowym wydawnictwie komiksowym bywa - rysunki są na bardzo wysokim poziome.

Polskie wydanie komiksu to miękka okładka, 256 stron i tłumaczenie Zofii Sawickiej. Pomiędzy zeszytami i na końcu tomu jak zwykle pojawiają się alternatywne okładki, więc nie zabrakło dodatków dla koneserów.

Słowem zakończenia, 2. tom "Venoma" trochę wyhamował to, z czym mieliśmy do czynienia w poprzednim tomie. Antologiczność zbioru sprawia trochę wrażenie chaotycznego, ale nie oznacza to, że czytelnik ma problem ze zrozumieniem, co dzieje się pomiędzy zeszytami. Nie sugeruję, że komiks jest niewarty uwagi. Co to, to nie, tym bardziej że zawarte są w nim ważne szczegóły fabularne prowadzące do ciągu dalszego tej opowieści. Nie ma już jednak efektu "WOW!", który towarzyszył, gdy seria się rozpoczynała, a sam główny bohater stał się trochę nijaki w swojej depresyjnej narracji. Zdecydowanym plusem jest powrót Canrage'a, który swoim przejaskrawionym charakterem potrafi przykuć uwagę czytelnika, chociaż też ten wątek nie jest niczym zaskakującym ani nowym.

Fani Venoma i Carnage'a na pewno sięgną po ten komiks bez większych rekomendacji. Cała reszta, o ile nie spodobał im się pierwszy tom serii, mogą go sobie odpuścić, bo jest jednak trochę gorzej niż poprzednio. Warto jednak pamiętać, że w niedalekiej przyszłości Egmont wyda kolejny tom przygód Eddiego Brocka, więc wypadałoby znać środek opowieści snutej przez Catesa.

Ocena 7/10

Sergiusz Kurczuk Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.