Czym jest JOMO? Eksperci tłumaczą popularne zjawisko

24.05.2023 12:43
Czym jest JOMO? Eksperci tłumaczą popularne zjawisko Fot. zdjęcie poglądowe/Shutterstock.com

Część z was spotkała się pewnie z określeniem FOMO w kontekście współczesnego świata. Teraz coraz popularniejszym zjawiskiem jest natomiast JOMO, czyli jego przeciwieństwo. Tłumaczymy.

Czym jest JOMO? W jaki sposób jest powiązane z FOMO?

JOMO to z angielskiego "joy of missing out", czyli na dobrą sprawę czerpanie radości ze świadomego ignorowania socialmediowego życia (chociaż stosować to pojęcie możemy też w innych dziedzinach - natłoku informacyjnym w mediach, czy ignorowaniu nowości w sklepach). To jest natomiast przeciwieństwem szeroko stosowanego określenia FOMO, czyli lęku przed pominięciem pewnych wiadomości i wydarzeń.

Niedawno portal Noizz.pl przeprowadził na temat tych pojęć wywiad z psycholożką Edytą Zając, która specjalizue się w dziedzinie wypalenia życiowego. Według niej, JOMO to częściej decyzja niż przypadek:

Moim zdaniem ludzie z JOMO dzielą się na dwie grupy. Pierwsza to szczęśliwcy, którzy nigdy nie czuli w sobie potrzeby życia online. Stronią od social mediów, ponieważ według nich nie ma tam nic interesującego. Żyją swoim życiem, które po prostu lubią. Robią tak, nie dlatego, że za wszelką cenę unikają konfrontacji z tym, co mogą zobaczyć w social mediach np. relacje z egzotycznych wakacji znajomych, gdy ich nie stać na wyjazd. Przyczyna nie wynika z lęków tylko z braku potrzeby korzystania z social mediów.

Dodała:

Druga grupa to ludzie, którzy doświadczyli FOMO, są tego świadomi i zdecydowali, że dłużej nie są w stanie żyć pod dyktando świata online. Poczuli się skrajnie przebodźcowani, być może nawet i wypaleni. Świadomie, często małymi kroczkami, przechodzą na tryb offline i gdy im się to udaje, czują radość z pomijania, czyli JOMO.

Ekspert wyjaśniła, że jej zdaniem JOMO jest wręcz stanem idealnym - pod warunkiem, że faktycznie do niego dochodzi, bo czasami może to być złudne poczucie:

Tak, ponieważ oznacza, że czujemy się wolni i potrafimy czerpać radość z własnego życia. Wbrew pozorom to nie jest łatwe do osiągnięcia. Dzisiaj już powszechnie wiadomo, że zbyt długie przesiadywanie w sieci nie jest dobre dla naszego zdrowia, ale jednocześnie przybywa osób uzależnionych od smartfonów i social mediów.

Jeśli przechodzimy na offline tylko po to, żeby udowodnić sobie, że jesteśmy "ponad" resztę ludzi, to tak naprawdę wcale nie czujemy JOMO. Jestem skłonna stwierdzić, że wręcz przeciwnie. Nadal kierują nami niezdrowe nawyki, z tą różnicą, że odsuwamy je np. na weekend, a pierwsze, co robimy w poniedziałek rano, to nadrabianie zaległości w sieci.

Według Zając jednak najważniejsze jest to, że JOMO jest zdrowsze dla naszej psychiki:

Nikt nie jest w stanie przyswoić wszystkich informacji, które spływają do nas każdego dnia w sieci. Jeśli śledzimy wydarzenia wyłącznie z własnej ciekawości, to nie ma w tym nic złego, ale już poczucie, że powinniśmy nadrobić wszystko, co nas ominęło w weekend, jest bardzo obciążające. Nic się nie stanie, jeśli coś nas ominie. Za kilka dni kraj będzie żył innym newsem, a znajomi opublikują kolejne zdjęcia i rolki.

Redakcja Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.