Brigitte Bardot wytyka uczestniczkom akcji #metoo śmieszność i hipokryzję

Kolejna francuska gwiazda skrytykowała akcję #metoo i zaangażowane w nią aktorki z Hollywood.
Kolejna francuska aktorka przeciw akcji #metoo
Po jawnej deklaracji Catherine Deneuve przeciwko ruchowi #metoo, głos zabrała inna legendarna gwiazda francuskiego kina. Brigitte Bardot w rozmowie z Paris Match wypowiedziała się negatywnie o osobach uskarżających się na to, że były molestowane seksualnie. Według Bardot, wiele aktorek szuka w ten sposób rozgłosu:
Przeważająca większość z nich wykazuje się hipokryzją i śmiesznością. Wiele aktorek próbuje uwodzić producentów, by dostać rolę. A później, byśmy o nich rozmawiali, mówią, że były molestowane.
Symbol rewolucji seksualnej w obronie wolności obyczajów
Bardot, którą film „I bóg stworzył kobietę” uczynił żywym symbolem rewolucji seksualnej, twierdzi, że nigdy nie doświadczyła molestowania ze strony mężczyzn. A to, że czasem nazywali ją piękną lub chwalili jej „mały, śliczny tyłek”, uważa za czarujące.
Wypowiedzi Francuzki, która zaczynała karierę w latach 50. XX wieku, są przykładem diametralnie innego podejścia do tematu od tego, które reprezentuje m.in. Sharon Stone. Hollywoodzka gwiazda twierdzi bowiem, że 40 lat temu młoda, piękna kobieta w branży filmowej była skazana na ciągłe niebezpieczeństwo.
Czy jest możliwe, by środowisko filmowe w latach 50. i 60. we Francji aż tak bardzo różniło się pod tym względem od Hollywood w latach 80.? A może jest to kwestia różnic między Europejkami i Amerykankami w podejściu do seksu i relacji damsko-męskich? Czy to Europejki po prostu przyzwyczaiły się do południowoeuropejskiej kultury macho czy to Amerykanki z purytańskich domów tylko histeryzują z powodu przysłowiowego „złapania za kolano”? Prawda, jak to zwykle bywa, zapewne leży gdzieś pośrodku.
Oceń artykuł