Daniel Radcliffe pierdzącym trupem ze wzwodem?

Młody Brytyjczyk po zakończeniu przygody z serią o Harrym Potterze stara się poszerzać swoje emploi. W „Swiss Army Man” pokazywanym na festiwalu w Sundance wcielił się w... zwłoki.
Już po wystąpieniu w filmie „Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II” Daniel Radcliffe zagrał m.in. w gotyckim horrorze „Kobieta w czerni”, w komedii romantycznej „Słowo na M”, w ekranizacji książki Joe Hilla „Rogi” czy u boku Jamesa McAvoya w „Victorze Frankensteinie”. Aktor nie boi się też tych mniej konwencjonalnych ról, co udowodnił występując na deskach teatrów.
Jednak wszystko to wydaje się nad wyraz „zwykłe” przy zderzeniu z jego nową kreacją w „Swiss Army Man” w reżyserii Daniela Kwana i Daniela Scheinerta. Aktor jest tam nieboszczykiem o imieniu Manny (pozostawionym ze wzwodem), który trafia w ręce niedoszłego samobójcy (Paul Dano) na bezludnej wyspie. Ten z kolei odkrywa, że gazy z rozkładającego się ciała to doskonały substytut napędu do pływania na wodzie.
Absurd? Niektórzy tak to odebrali i zniesmaczeni całymi grupami opuszczali pokaz filmu. Sami krytycy albo popadają w zachwyt w swoich recenzjach, albo przyznają, że nie wiedzą co sądzić o tym dziele. Czy obraz trafi do szerszej dystrybucji? Czy będzie też go można zobaczyć w Polsce? Póki co mówi się o ogłoszeniu brytyjskich i amerykańskich dat premier.
Sam Daniel Radcliffe cieszy się, że film wzbudza tak skrajne emocje:
„Swiss Army Man” jest oryginalny, ekscytujący i niepodobny do czegokolwiek, co robiłem w przeszłości. Podobało mi się fizyczne doświadczenie stojące przede mną i to jak mogłem sprawić, że niektóre rzeczy wyglądały na bolesne. To świetne, że można użyć puszczania gazów w innym gatunku niż komedia, tak żeby wyrażały emocje, miały znaczenie w fabule i sprawiały, żeby niektórzy poczuli się zakłopotani. Jest w tym coś wspaniałego.
Jak uważają twórcy pomysł na film narodził się z żartu, a całość opisują jako połączenie buddy movie, komedii, romansu, musicalu i kina akcji. Daniel Kwan, jeden z reżyserów stwierdził, że po dotarciu do drugiej strony scenariusza był już w pełni przekonany, że chce zrealizować ten projekt. Poniżej możecie zobaczyć wideo z festiwalu Sundance, w którym reżyserzy i obsada krótko opisują „Swiss Army Man”:
To nie pierwszy raz kiedy w karierze Daniela Radcliffe'a przewija się motyw z puszczaniem gazów. Do podobnej sytuacji doszło na planie „Harry'ego Pottera i więźnia Azkabanu”, a sprawcami całego zajścia byli Alan Rickman i Michael Gambon.
Oceń artykuł