„Deadpool” pobił „Pięćdziesiąt twarzy Greya”

Na Walentynki 2015 królowała ekranizacja książki E.L. James, w tym roku zakochani wybrali zupełnie inną propozycję na romantyczne wyjście do kina. Jak poradził sobie „Deadpool” w amerykańskim box office?
Film o superbohaterze oznaczony kategorią wiekową R mógł się spotkać z zarobkową porażką - zwłaszcza w walentynkowym okresie. Jednak świetnie poprowadzona kampania promocyjna musiała zrobić swoje.
Wytwórnia 20th Century Fox szacowała, że film Tima Millera w weekend otwarcia zdobędzie 60-65 milionów dolarów, inni mówili o kwocie 80 milionów, a ostatecznie po 3 dniach wyświetlania obraz zarobił aż 135 milionów dolarów. Tym samym „Deadpool” stał się pierwszym dziełem z kategorią wiekową R, który w pierwszy weekend przekroczył wynik 100 milionów, a także najlepiej zarabiającym dziełem wprowadzonym w lutym do kin.
Poprzednim rekordzistą przeznaczonym dla dorosłych widzów był „Matrix: Reaktywacja” (91,7 miliona dolarów w 1. weekend). W lutowych premierach rządziły wcześniej „Pięćdziesiąt twarzy Greya” (85,1 miliona dolarów) oraz „Pasja” Mela Gibsona (83,8 miliona dolarów). Dzieło Millera to też pierwszy film 2016 roku, który przekroczył 100 milionów dolarów. Kto depcze „Deadpoolowi” po piętach?
Powstała też fanowska grafika ilustrująca jak „Deadpool” poradził sobie na tle innych filmów superbohaterskich. Wydawać by się mogło, że postać grana przez Ryana Reynoldsa z racji tego, że nie jest rozpoznawalna tak jak Batman czy Spider-Man poradzi sobie gorzej od innych ekranizacji przygód komiksowych herosów. Jednak i na tym polu „Deadpool” zaskoczył Hollywood:
Inna premiera oznaczona kategorią wiekową R, czyli „Jak to robią single” poradziła sobie znacznie gorzej. Można jednak mówić o sukcesie animacji „Kung Fu Panda 3”, która już w weekend między 19 a 21 lutego 2016 przekroczy sumę zarobionych 100 milionów dolarów. Zajęło jej to jednak kilka tygodni więcej niż marvelowskiemu bohaterowi.
Pozostaje nam czekać na kontynuację „Deadpoola” i doniesienia o tym czy pobije on ustanowiony przez siebie rekord.
Widzieliście już film Tima Millera?
Oceń artykuł