Dzień „Gwiezdnych wojen”: W jakiej kolejności oglądać filmy sagi?

4 maja to obchodzony na całym świecie Dzień „Star Wars”. Fani świętują go oczywiście seansami kolejnych filmów tego kultowego cyklu. Ale w jakim porządku najlepiej jest go oglądać?
Każdy, kto choć raz oglądał jakiś film z serii „Gwiezdne wojny” („Star Wars”) na pewno zna najsłynniejszą pochodzącą z niej kwestię. „Niech Moc będzie z tobą” to w gwiezdnowojennym uniwersum pozdrowienie, pożegnanie lub błogosławieństwo, wyrażające życzenie, by Moc, przenikająca wszystkie istoty, miała w opiece naszego rozmówcę.
W języku angielskim ten zwrot brzmi „May the Force be with you”. Ponieważ pierwsze jego słowa brzmią bardzo podobnie do „May the fourth”, czyli „czwartego maja”, właśnie ta data została wybrana jako Międzynarodowy Dzień Gwiezdnych Wojen.
Fani stworzonej przez George’a Lucasa sagi, których na całym świecie trzeba liczyć w setkach milionów, celebrują swoje święto na najróżniejsze sposoby – od przebierania się w stroje bohaterów po przygotowywanie potraw inspirowanych „Gwiezdnymi wojnami”. Ale podstawowym sposobem świętowania oczywiście pozostaje po prostu obejrzenie filmów.
Do tej pory powstało 9 oficjalnych, pełnometrażowych filmów ze świata „Star Wars”, a dziesiąty jest już w drodze. Osiem z nich, nazywanych epizodami, tworzy cykl, tak zwaną sagę o rodzinie Skywalkerów. Epizodom towarzyszą dodatkowe filmy osadzone w uniwersum, czyli „Gwiezdne wojny - historie” - w 2016 premierę miał „Łotr Jeden”, a już 25 maja 2018 na ekrany kin trafi „Han Solo”.
Filmy ukazywały się w latach 1977-2017, nie zawsze zgodnie z chronologią opowieści. Pierwsze trzy filmy - „Nowa nadzieja”, „Imperium kontratakuje” i „Powrót Jedi”, czyli tak zwana stara trylogia to epizody IV-VI sagi Skywalkerów. W latach 1999-2005 miały swoją premierę trzy filmy nowej trylogii, które chronologicznie rozpoczynają opowieść - „Mroczne widmo” (epizod I) „Atak klonów” (II) i „Zemsta Sithów” (III). Wśród fanów popularnie nazywane są prequelami. W 2015 rozpoczęła się trzecia trylogia, która przedstawia wydarzenia z dziejów Galaktyki, rozgrywające się po „Powrocie Jedi” - do tej pory powstały „Przebudzenie mocy” (epizod VII) i „Ostatni Jedi” (VIII). Akcja „Łotra Jeden” (R1) i „Hana Solo” (HS) rozgrywa się pomiędzy „Zemstą Sithów” a „Nową nadzieją”.
„Gwiezdne wojny” - w jakiej kolejności oglądać?
Skomplikowane, prawda? Ta nieoczywista chronologia nie tylko powoduje mętlik w głowie mniej zaawansowanych fanów, ale także umożliwia dużą dowolność w oglądaniu kolejnych części cyklu. Zagorzali fani stworzyli różne metody oglądania sagi, proponując alternatywne do oficjalnej kolejności. Przedstawiamy kilka z nich.
Sposób klasyczny – zgodnie z chronologią epizodów
Tu sprawa jest prosta – oglądamy od pierwszego do ostatniego epizodu wszystkie filmy sagi, według oficjalnej numeracji.
I-II-III-IV-V-VI-VII-VIII
Warto też dodać do tej kolejności „Łotra Jeden” (ŁJ), który oficjalnie jednak nie wchodzi w skład cyklu o Skywalkerach.
I-II-III-ŁJ-IV-V-VI-VII-VIII
Zalety:
- Wątki przejrzyście wynikają z poprzednich
- Najłatwiej możemy ogarnąć całe skomplikowane uniwersum „Star Wars”
Wady:
- Prequele w dość zgodnej opinii fanów uchodzą za najsłabsze części sagi; szczególnie „Mroczne widmo” uważane jest praktycznie za nic nie wnoszące do opowieści
- Wielu laików zraziło się do CAŁEJ sagi „Gwiezdnych wojen”, bo nie mogli przebrnąć przez „Mroczne widmo” i „Atak klonów”. W efekcie nigdy nie dotarli do starej trylogii
- Największa niespodzianka „Imperium kontratakuje” i „Powrotu Jedi”, czyli pochodzenie Dartha Vadera zdradzone jest już w poprzednich filmach, co osłabia zaskoczenie przy oglądaniu starej trylogii
Sposób historyczny – zgodnie z kolejnością powstawania filmów
Oglądamy dokładnie w takiej kolejności, w jakiej filmy trafiały na ekrany.
Czyli:
IV-V-VI-I-II-III-VII-VIII
Lub:
IV-V-VI-I-II-III-VII-ŁJ-VIII
Zalety:
- Oglądając nową trylogię po starej, wracamy do wielu wątków. Poznajemy ich źródło, a także możemy lepiej zrozumieć filmowe wydarzenia i motywacje bohaterów
- Ważny element nostalgii – odświeżamy własne wspomnienia, związane z kolejnymi seansami poszczególnych części
- Obserwujemy technologiczny postęp produkcji „Gwiezdnych wojen”
Wady:
- Po obejrzeniu starej trylogii już wiemy wszystko, co potrzeba o uniwersum - nowa niczym nas na dobrą sprawę już nie zaskoczy
- Brak zaskoczenia wątkiem Dartha Sidiousa
- Nieuchronne porównywanie starej i nowej trylogii
- „Łotr Jeden” nie ma właściwie nic wspólnego z „sąsiadującymi” z nim filmami trzeciej trylogii
Sposób Ernsta Ristera
Zaproponowany przez jednego z użytkowników pewnego amerykańskiego forum dla fanów „Star Wars”. Zaczynamy od „Nowej nadziei” i „Imperium kontratakuje” - w ten sposób poznajemy najważniejszych bohaterów i wątki opowieści. „Imperium” kończy się największym cliffhangerem w historii kina – ujawnieniem tożsamości Dartha Vadera. To dobry pretekst, by powrócić w tym momencie do nowej trylogii i poznać okoliczności, w jakich przywdział czarny strój i porzucił dawne imię. Po obejrzeniu wszystkich prequeli możemy powrócić do starej trylogii i „Powrotu Jedi”, w którym wszystkie wcześniejsze wątki zostają rozwiązane. Nowa trylogia jest już w pewnym sensie nowym otwarciem.
A zatem:
IV-V-I-II-III-VI-VII-VIII
Zalety:
- Od razu oglądamy najlepsze części sagi (idealne rozwiązanie dla początkujących w świecie „Gwiezdnych wojen”)
- Ten sposób oglądania powoduje najwięcej zaskoczeń i emocji u widza
- Możemy poznać wszystkie wątki, bo nie pomijamy żadnej części
Wady:
- Musimy oglądać „Mroczne widmo”
Sposób „Machete Order”
Sposób zaproponowany przez Roba Hiltona z bloga No Machete Juggling. Przypomina koncepcję Ristera, ale nie ma w nim znienawidzonego przez fanów „Mrocznego widma”.
IV-V-II-III-VI-VII-VIII
Zalety:
- Te same, co w przypadku sposobu Ristera, ale jest jeszcze bardziej ekscytująco, bo nie oglądamy „Mrocznego widma”
- Nie musimy oglądać „Mrocznego widma”
- Oglądamy na ekranie znacznie mniej Jar-Jar Binksa
Wady:
- Nie dowiemy się, dlaczego kanclerz Valorum został odwołany (z tego powodu Sheldon Cooper z „Teorii wielkiego podrywu” nigdy nie pomija „Mrocznego widma”)
Sposób konserwatywny/dla fanów George’a Lucasa
Metoda dla fanów, którym nie spodobała się nowa trylogia. Oglądamy wyłącznie filmy, nad którymi pracował George Lucas, to znaczy części I-VI. Koniecznie w tej kolejności, jaką zaproponował sam Stwórca, to znaczy:
I-II-III-IV-V-VI
Zalety:
- Możemy w pełni cieszyć się wizją George’a Lucasa
- Możemy wierzyć, że od teraz główni bohaterowie żyli długo i szczęśliwie
- Taniec Ewoków przy ognisku jest idealnym zwieńczeniem sagi
Wady:
- Nie dowiemy się, co wydarzyło się po „Powrocie Jedi”
- Musimy obejrzeć „Mroczne widmo”
Sposób skrajnie konserwatywny/the best of „Star Wars”
Jeśli nie mamy czasu na długotrwały maraton, a chcemy uczcić 4 maja, lub chcemy zarazić bakcylem „Gwiezdnych wojen” kompletnego laika, powinniśmy wybrać tę kolejność. Wybaczcie subiektywizm – stara trylogia zawiera wszystko, co najlepsze w „Gwiezdnych wojnach” i nie jesteśmy w tej opinii osamotnieni. Taką metodę wybierają również skrajnie konserwatywni fanatycy sagi, którzy odrzucają zarówno prequele, jak i trzecią trylogię, a zmagania Jasnej i Ciemnej Strony w odległej galaktyce oglądają, pomrukując pod nosem: „Kiedyś to było”.
IV-V-VI
Zalety:
- Wszystko, co najlepsze w „Star Wars” do obejrzenia w jeden wieczór
- Kolejność idealna dla osoby, która pierwszy raz ogląda „Gwiezdne wojny”
- Możemy wierzyć, że od teraz główni bohaterowie żyli długo i szczęśliwie
- Taniec Ewoków przy ognisku jest idealnym zwieńczeniem sagi
- Możemy bezkarnie mruczeć pod nosem „kiedyś to było”
- Nie musimy oglądać „Mrocznego widma”
Wady:
- Nie poznamy dalszych losów bohaterów
- Nie możemy wierzyć, że od teraz główni bohaterowie żyli długo i szczęśliwie
- Nie poznamy wielu ciekawych postaci
- Nie dowiemy się, co to za dziewczynka z dziwnym kijem, którą nasza córka/młodsza siostra ma na szkolnym plecaku, ani kim jest ten zamaskowany koleś z krzyżem świetlnym, z którym pudełko śniadaniowe ma nasz syn/młodszy brat
- Nie dowiemy się, dlaczego kanclerz Valorum został odwołany
Którą kolejność oglądania „Gwiezdnych wojen” wybierzecie na dzisiejszy wieczór?
Oceń artykuł