George R. R. Martin nie ma czasu na oglądanie „Gry o tron”

Sergiusz Kurczuk
24.08.2017 11:24
George R. R. Martin, Gra o tron|undefined Fot. EastNews/NurPhoto

„Grę o tron” oglądają prawie wszyscy. Wyjątkiem jest autor książek, na których opiera się serial. George R. R. Martin jest zbyt zajęty, by śledzić losy telewizyjnego hitu HBO. Co robi w tym czasie? Pisze kolejną część sagi, dziejącej się w Westeros. 

George R. R. Martin to nazwisko, które zna każdy fan powieści fantasy. A dzięki serialowi HBO „Gra o tron” również osoby, które będąc w księgarniach, nawet nie zerkają w kierunku książek ze smokami, elfami i czarodziejami na okładkach. Produkcja najczęściej hakowanej stacji telewizyjnej w roku 2017 jest obecnie jednym z tematów, który nie schodzi z ust większości osób. Nieuchronnie zbliża się ostatni odcinek 7. sezonu serialu, w którym naprawdę będzie się działo. Okazuje się jednak, że pisarz nie ma czasu na oglądanie „Gry o tron”. Jak sam wyznał w rozmowie z amerykańską gazetą „Merto”, jest pochłonięty pracą.

Kiedy Martin sprzedał prawa do serii „Gra o tron”, jednak na tym nie skończyła się jego współpraca z HBO. Przez cztery pierwsze sezony serialu zdarzyło mu się napisać scenariusze do kilku odcinków. Już tego nie robi. Z resztą, trudno się mu dziwić, skoro 6. sezon wyprzedził losy bohaterów książek. Oczywiście autor nadzoruje prace twórców serialu, jednak to nie on jest odpowiedzialny za dwie ostatnie serie i zbliżający się za kilkanaście miesięcy finał serialu. Tym parają się (oczywiście na podstawie rozmów z Martinem) shworunnerzy David Benioff and D.B. Weiss. Czym Martin jest tak pochłonięty?

Dobra wiadomość, dla czytelników pisarza. Martin nie porzucił pracy nad długo wyczekiwaną 6. częścią sagi „Pieśni lodu i ognia, zatytułowaną „Wichry zimy”. W wywiadzie nie zdradził daty premiery nowej książki, ale wyznał, jak kolejna pozycja osadzona w Westeros będzie korelować z serialem

Ksiązki i adaptacja telewizyjna idą swoimi własnymi drogami. Na ekranie postacie giną na prawo i lewo. Zmarło już około dwudziestu bohaterów, którzy u mnie wciąż żyją i pojawią się w nowej książce. 

Te słowa nie zaskakują, ponieważ na przestrzeni lat nie raz pewne wątki były poprowadzone inaczej niż w papierowym pierwowzorze. Fani powieści oczywiście cieszą się, że mogą oglądać telewizyjną wersję przygód ulubionych postaci z Westeros, ale coraz bardziej niecierpliwią się w oczekiwaniu na kolejną część „Pieśni lodu i ognia”. Pozostaje jednak zostawić mistrza w spokoju i dać mu przygotować jak najlepszą powieść. A może Martin nie ogląda serialu, bo nie chce się zasugerować podczas pisania? 

 

Sergiusz Kurczuk Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.