„Gwiezdne Wojny” krytykowane za zbyt dużą ilość białych mężczyzn wśród scenarzystów i reżyserów

Światem „Star Wars” rządzą biali mężczyźni. Nie wszystkim podoba się ten fakt. Czy wkrótce się to zmieni?
„Gwiezdne Wojny” to ponad 40 lat historii w kinematografii. Uniwersum powołane do życia przez George'a Lucasa to nie tylko trzy trylogie, ale również spin-offy, seriale, komiksy i gry wideo, dziejące się dawno, dawno temu w odległej galaktyce. Do tej pory powstało 9 filmów kinowych, ale w planach jest IX epizod, całkiem nowa trylogia, a niedługo premierę ma „Han Solo: Gwiezdne wojny – historie”. Przyglądając się bliżej twórcom powstałych i powstających tytułów, pojawia się ciekawe spostrzeżenie. Prawie wszystkie produkcje zostały stworzone przez białych mężczyzn.
„Gwiezdne Wojny” zdominowane przez białych mężczyzn
Na początku lutego studio Lucasfilm poinformowało, że nowa trylogia zostanie powierzona twórcom „Gry o tron” - Davidowi Benioffowi i DB Weissowi. To kolejni biali mężczyźni, którzy lądują na liście osób odpowiedzialnych za produkcie z serii „Star Wars”. Maureen Ryan w artykule dla Variety policzyła, jak cała sprawa prezentuje się w liczbach. Okazało się, że 96% reżyserów i scenarzystów „Gwiezdnych Wojen” ma biały kolor skóry i jest płci męskiej.
4% stanowi wyjątek - Leigh Brackett jedyna (biała) kobieta, której powierzono ważną funkcję przy pracy nad jednym z filmów. Brackett napisała scenariusz do „Imperium kontratakuje”. Filmowcy o innych kolorach skóry nigdy nie byli scenarzystami ani reżyserami serii. Sprawa ma się inaczej jeżeli chodzi o aktorów. W nowej trylogii główną bohaterką jest Rey grana przez Daisy Johnson. W jednego z najważniejszych bohaterów - Finna, wciela się natomiast Jon Boyega. W „Ostatnich Jedi” pojawia się z kolei Rose, którą zagrała Kelly Marie Tran.
Jak podaje NME, w sprawie zabrał głos Rian Johnson, reżyser VIII epizodu.
To szokujące i musi się zmienić. Czy seria „Star Wars” zrobiła postępy w tym kierunku, jeśli chodzi o postacie w swoich niesamowitych filmach? Absolutnie. Czy cała enchilada (sic!) [chodzi o Lucasfilm] jest prowadzona przez kobietę? Tak. Jestem tego świadomy. Ale nie wiem, co spowodowało, że prezes Kathleen Kennedy nie zatrudniła jeszcze żadnych utalentowanych, głodnych i uzdolnionych mężczyzn i kobiet różnych kolorów skóry, którzy mogliby opowiedzieć starwarsowe historie.
Spieszymy z wyjaśnieniem, czemu szefowa Lucasfilms nie zaangażowała do żadnej produkcji kobiety. W 2016 roku udzieliła wywiadu dla Variety, w którym padło zdanie na ten temat.
Chcemy się upewnić, że wciągnięcie kobiety do świata „Star Wars” będzie sukcesem. To są monumentalne filmy i nie możemy ich powierzyć komuś bez odpowiedniego doświadczenia.
Najwidoczniej dla Kennedy reżyserki i scenarzystki nie potrafią wczuć się w klimat „Gwiezdnych Wojen”... Sam Johnson już przy okazji „Ostatnich Jedi” powiedział, że w przyszłości sytuacja reżyserów i scenarzystów „Star Wars” powinna się zmienić. Ma to swoje uzasadnienie. Jeśli kolejne filmy wciąż będą tworzyć osoby z podobnym bagażem doświadczeń, szybko zaczną się pojawiać wciąż te same motywy i w serii zabraknie powiewu świeżości. Przykładem może być horror „Uciekaj!”, który odniósł wielki sukces z powodu tematyki, jaką poruszył Jordan Peele. Oczywiście „Gwiezdnym Wojnom” nie można odmówić tego, że od pierwszego epizodu słyną z szerzenia tolerancji, walki z uprzedzeniami i powołania do życia silnej postaci kobiecej. Czy sytuacja twórców „Star Wars” się zmieni? Przekonamy się niebawem.
Oceń artykuł