"Harry Potter" - aktorka wcielająca się w Ginny nie chce nowej wersji filmów

Bonnie Wright z "Harry'ego Pottera" nie chce nowych wersji popularnych filmów. Aktorka nie jest fanką pomysłu na powrót do tego świata, a już na pewno rebootów i remake'ów.
Gwiazda Harry'ego Pottera jest przeciwna potencjalnej kontynuacji
Bonnie Wright, czyli Ginny z "Harry'ego Pottera" stwierdziła niedawno, że nie jest fanką pomysłu na odświeżenie serii. Według niej nie ma żadnego powodu do tego, by wrócić do Hogwartu i jej zdaniem jakikolwiek "revival" z oryginalnymi postaciami jest raczej mało prawdopodobny. Chociaż fani mogą być z tego powodu zdruzgotani, to ona się z tym godzi.
Aktorka stwierdziła, że chociaż bardzo lubi swoich kolegów i koleżanki z obsady "Harry'ego Pottera", to jej zdaniem oryginalna seria powinna zostać w niezmienionej postaci jako swojego rodzaju "wehikuł czasu". Wright stwierdziła w rozmowie z magazynem People:
Mam nadzieję, że nic nie będą zmieniali. To jest taki wehikuł albo kapsuła czasu i boję się, że jak coś by zmienili, to nie byłoby to już tak samo dobre... Definitywnie brakuje mi wcielania się w Ginny, ale mam wrażenie, że te 7 lat w Hogwarcie to było coś wystarczającego. Chociaż uwielbiam też atmosferę tej pracy i wiem, że wszyscy przy produkcji, niezależnie od tego czym się zajmują, daliby z siebie wszystko i stworzyli coś pięknego.
Pamiętajmy, że wciąż jest szansa na ponowne zobaczenie oryginalnej ekipy z filmów w swoich rolach. Wszystko przez książkę "Harry Potter i Przeklęte Dziecko" J.K. Rowling, czyli scenariusz dramatu, który przedstawiał przyszłość Harry'ego.
Na razie nie ma planów na przygotowanie adaptacji filmowej, ale Emma Watson kilka lat temu stwierdziła, że chętnie wzięłaby udział w projekcie. Postawiła jednak jeden warunek - ma się to odbyć za 10 lat, gdy aktorka będzie w wieku Hermiony z książki.
Wiemy też, że według szefów HBO Max "Harry Potter" jest jedną z ich najbardziej kluczowych marek. Dlatego też powinniśmy się spodziewać serialu albo kolejnych filmów z Czarodziejskiego Świata na naszych ekranach w ciągu kilku najbliższych lat.
Oceń artykuł