„Iron Man” nie powstałby w dzisiejszych czasach z powodu #metoo?

Kamil Kacperski
12.03.2018 14:15
Robert Downey Jr jako Tony Stark w Spider-Man: Homecoming|undefined Fot. kadr z wideo

Tak przynajmniej twierdzi scenarzysta „Black Panther” Joe Robert Cole, według którego aroganckie zachowanie Tony'ego Starka wobec kobiet nie zostałoby przyjęte tak ciepło w 2018 roku.

Joe Robert Cole pomógł napisać jeden z największych hitów Marvela, „Black Panther”, który w weekend 10-11 marca 2018 roku przekroczył próg miliarda dolarów przychodów z biletów. Tego samego weekendu scenarzysta brał udział w dyskusji podczas festiwalu South By South West. Panel poświęcony był tematyce wpływu polityki i nastrojów społecznych na filmy o superbohaterach.

Rozmowa skupiła się głównie na tym w jaki sposób wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA oraz powstanie społecznych ruchów, takich jak kampania #MeToo wpływa na obecnie powstające produkcje. Cole opowiedział, że wpływ jest ogromny, a jako przykład podał film, od którego wszystko się zaczęło dla Marvel Studios, czyli „Iron Man”:

Pomyślcie o tym, gdzie jesteśmy teraz. Mamy tego beznadziejnego, nieinteligentnego prezydenta i nasz świat przez to zaczyna się powoli rozsypywać z tego powodu. Potem popatrzcie na Tony'ego Starka, z tym jego chamskim podejściem i przypomnijcie sobie, że było to dla was OK. Jeśli ta postać, Stark, była stworzona teraz, to zastanawiam się, czy również wszyscy zareagowaliby „o, to fajnie, że jest chamski i nie szanuje kobiet... to jest spoko”. Myślę, że jesteśmy w nowym miejscu i myślę, że jest to lepsze miejsce.

„Iron Man” za mało poprawny politycznie?

Ciężko sobie wyobrazić Starka w „Iron Manie” jako potulnego baranka. Na urok i popularność tej postaci ogromny wpływ ma zmiana wewnętrzna, którą przeżył geniusz-miliarder, zmieniając się z pustego bawidamka w prawdziwego bohatera. Wszyscy obserwujemy ewolucje jego charakteru, która w końcu doprowadza do tego, że wybiera miłość Pepper Potts ponad swoje życie. W związku z tym, ciężko do końca zgodzić się z negatywnym obrazem Tony'ego, który rysuje scenarzysta „Black Panther”.

Poza tym, trzeba pamiętać, o tym, że postać Starka nie została wymyślona w 2008 roku, a w latach 60. Przedstawienie go w inny sposób mogłoby zostać przyjęte przez fanów bohatera bardzo negatywnie i jednocześnie byłoby to pokazanie braku szacunku pracy Stana Lee i Jacka Kirby'ego, czyli dwóch najważniejszych osób w historii całego Marvela. Wystarczy tylko przypomnieć sobie, jak miłośnicy komiksów zareagowali na postać Mandaryna w trzeciej części „Iron Mana”, którego Shane Black zamienił w żart. Aż strach pomyśleć co zrobili by fani, gdyby twórcy namieszali w charakterze głównej postaci.

Jeżeli jeszcze nie widzieliście „Black Panther”, to film nieprzerwanie od 14 lutego 2018 roku jest wyświetlany w kinach. Natomiast zarówno T'Challę, jak i Tony'ego Starka/Iron Mana zobaczymy w „Avengers: Infinity War”, które zadebiutuje w polskich kinach już 25 kwietnia 2018 roku.

Kamil Kacperski Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.