Jak się ogląda „Ciemniejszą stronę Greya” razem z mamą?

Seria bazująca na książkach autorstwa E.L. James ma jeden niezaprzeczalny atut - jej miałkość potrafi generować komizm.
Cóż, nie każdy ma talent do przelewania myśli na papier, a to co wychodzi spod palców takiej osoby jest zwyczajnie nudne, pozbawione autorskiego stylu. Nawet lata odbierania odpowiedniej edukacji czy liczne publikacje, jeżeli ktoś w ogóle zechce takie wypociny, nie dodadzą danemu autorowi bądź autorce, talentu. Można wówczas tylko produkować skrótowe, pozbawione szerszego kontekstu oraz ciekawego języka teksty będące z góry skazanymi (i to w najlepszym przypadku) na trafianie do pospólstwa. Ten być może nieco przesadzony opis, ale część z nas przecież ma tendencje do hiperbolizacji, dotyczy m.in. E.L. James.
Nie inaczej jest z, jak do tej pory dwoma, ekranizacjami jej powieści o Christianie Greyu. Dzieła kierowane do gospodyń domowych rządnych opowieści o pieprznym życiu łóżkowym. Czy aby na pewno? Okazuje się, że przynajmniej jedna z pań w dojrzałym wieku nie jest wielbicielką historii o Anastasii Steele o odważnym Panie Greyu. Nawet ona, podobnie jak twórcy szczerego zwiastuna, zauważyli, że Jamie Dornan podczas scen łóżkowych pozostaje w spodniach.
Pani przynajmniej zostawiła wibracje w swoim telefonie. Jak sama wyznała, to dobry pomysł przy tym nudnym filmie. Zobaczcie jak to jest oglądać „Ciemniejszą stronę Greya” razem z mamą. Na pewno trzeba będzie ją przepraszać za słownictwo, bo przy niektórych niedorzecznościach łatwo jest przekląć:
Jednak dla niektórych film Jamesa Foleya potrafi zadziałać jak afrodyzjak, by wspomnieć tylko sytuację z masturbowaniem się podczas seansu. Znany jest również przypadek z Filipin, gdzie 14-latka zmarła przy odtwarzaniu scen z filmu razem z partnerem.
Oceń artykuł