James Cameron: Seria „Obcy” nie wyszła zbyt dobrze

Robert Skowronski
30.01.2017 13:02
|center Fot. Collection Christophel / RnB / East News

Twórca drugiej odsłony serii „Obcy” kontynuuje swoje krytyczne wypowiedzi pod adresem kolejnych części. James Cameron nie czuje się oczarowany następującymi po sobie opowieściami o ksenomorfach.

Na horyzoncie jest już „Obcy: Przymierze” w reżyserii Ridleya Scotta, który wejdzie do kin 19 maja 2017 roku. Mówiło się również o „Obcy 5”, za którego odpowiedzialny miałby być Neill Blomkamp, ale on sam traci nadzieję na to, że obraz kiedykolwiek powstanie. Nie zmienia to faktu, że seria o morderczych istotach z kosmosu w najbliższym czasie rozszerzy się o przynajmniej jedną część.

„Obcy: Przymierze” wyrósł na jedną z najbardziej wyczekiwanych premier 2017 roku, ale James Cameron nie podziela tego entuzjazmu:

Seria zawędrowała w dziwne miejsca. Ridley Scott nakręcił pierwszy film i zainspirował nim całe pokolenia filmowców i fanów science-fiction. Kolejne obrazy odchodziły stylistycznie od oryginału, wliczając w to moje „Obcy - decydujące starcie” będące należytym spadkobiercą dzieła Ridleya. Ten film kręciłem jako oddany miłośnik oryginału. Chciałem oddać mu hołd, ale także powiedzieć coś nowego. Za resztę powstałych dzieł nie biorę odpowiedzialności. Nie wydaje mi się, aby to wyszło szczególnie dobrze.

Co zatem według Camerona poszło nie tak?

Dostaliśmy cały ten freudowski motyw biomechanoida, który widziałem już w 100 horrorach. Dwa kolejne obrazy dla całej historii wyznaczają pewne punkty odniesienia w czasie, ale czy należy robić kolejny film? Nie wiem. Może. Zobaczymy co nam przedstawi Ridley. Chciałbym jeszcze dodać, i proszę nie wycinajcie tego, że będę stał w kolejce do kina na każdy film Ridleya Scotta, nawet jeżeli nie będzie szczególnie dobry, bo jest on po prostu świetnym artystą i świetnym filmowcem. Zawsze się od niego uczę i to co zrobi ze swoją własną serią jest fascynujące.

Choć James Cameron zdaje się uznawać wyłącznie 1. i 2. część serii „Obcy”, to wciąż potrafi kibicować Scottowi. Tego samego nie można powiedzieć o stosunku reżysera do odsłony nakręconej przez Davida Finchera:

Głupotą było zabicie Newt i Hicksa. Myślę, że był to wielki policzek wymierzony fanom. David Fincher to mój przyjaciel, to doskonały reżyser. To był jego pierwszy duży projekt – był poganiany przez studio, nie mógł pracować w spokoju, miał fatalny scenariusz, który był przepisywany w pośpiechu. To był jeden wielki bałagan.

Też kibicujecie Ridleyowi Scottowi?

Robert Skowronski Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.