Kevin Spacey nie przyznał się do zarzutów o molestowanie, opowiedział o ojcu "neo-naziście" i trudnym dorastaniu

Od rozprawy w sprawie Kevina Spaceya minął już tydzień i nareszcie głos zabrał w końcu oskarżony, który rozpoczął proces obrony od zaprzeczenia oskarżeniom i skupieniu się na swoim wątku biograficznym.
Kevin Spacey zaprzecza zarzutom o molestowanie
W Nowym Jorku ruszyła rozprawa, w której Anthony Rapp domaga się 40 milionów dolarów odszkodowania od Kevina Spaceya za szkody wyrządzone przez napastowanie seksualne, którego aktor miał się dopuścić w 1986 roku na 14-letnim wówczas Rappie.
Spacey od lat podtrzymuje, że jest niewinny i nie dopuścił się opisywanych przewinień. Tak samo było w poniedziałek 17 października. Następnie (jak opisuje Deadline) aktor próbował odwrócić narrację, skupiając się mocno na wątkach autobiograficznych. Według dziennikarzy, gwiazdor "House of Cards" brzmiał na "pewnego siebie", kiedy powiedział w sądzie:
Mój ojciec był białym suprematystą i neo-nazistą.
Spacey dodał, że za młodu on i jego rodzeństwo "przez niezliczoną ilość godzin" wysłuchiwało rasistowskich, brutalnych i prawicowych wynurzeń swoich rodziców. Następnie powiedział, że nigdy wcześniej o tym nie mówił publicznie, sugerując jednak, że miało to ogromny wpływ na jego życie - zwłaszcza jeśli chodzi o orientację seksualną:
Mój ojciec krzyczał na mnie przez to, że pomyślał jedynie, iż mogę być gejem. Krzyczał na mnie: "nie bądź ped****"... Używał słowa, które było bardzo obraźliwe dla gejów.
Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, Spacey zarzeka się, że jest niewinny i nie popełnił żadnego z zarzutów stawianych mu przez sąd. Na oficjalny wyrok będziemy musieli jeszcze poczekać.
Oceń artykuł