Mark Hamill porównuje śmierć Carrie Fisher do straty Johna Lennona

Śmierć Carrie Fisher wstrząsnęła nie tylko fanami „Gwiezdnych Wojen”, ale również twórcami kosmicznej sagi oraz kolegami z planu. Wcielający się w Luke'a Skywalkera Mark Hamill porównał odejście aktorki do śmierci słynnego Beatlesa.
Carrie Fisher nie zagrała w zbyt wielu filmach, ale była słynna na cały świat. Wszystko dzięki roli księżniczki Lei w pierwszej trylogii „Gwiezdnych Wojen”. Kiedy ogłoszono, że w filmie „Przebudzenie Mocy” ponownie na ekranie pojawi się bohaterka grana przez Fisher, fandom „Star Wars” oszalał. Niestety rok po premierze 1. trzeciej trylogii aktorka zmarła z powodu problemów z sercem. Fani, twórcy, oraz inni aktorzy pogrążyli się w żałobie.
Niedługo dwie ważne daty dla wszystkich fanów „Gwiezdnych Wojen”. 14 grudnia 2017 roku odbędzie się premiera filmu „Ostatni Jedi”, w którym Fisher zagrała swoją ostatnią rolę. Nie wiadomo, co stanie się z bohaterką, ale osoby zaangażowane w produkcję zapewniają, że będzie bardzo emocjonująco. Poza tym 27 grudnia będziemy obchodzić pierwszą rocznicę śmierci gwiazdy. Osoby, które ją znały, już wspominają Fisher. Jedną z nich jest oczywiście Mark Hamill - filmowy bliźniak Lei o imieniu Luke.
W rozmowie z Reuters Hamill użył porównania do świata muzyki rockowej. Zestawił Fisher z najsłynniejszym Beatlesem.
Jest niezastąpiona. To tak, jakby każdy fan marzący o dniu, w którym The Beatles się zeszli, nagle usłyszeli, że John [Lennon] nie żyje. To, jest naprawdę bardzo smutne. „Gwiezdne Wojny” są o wielkim tryumfie i ogromnej tragedii. Nie ma jednak większej tragedii niż strata naszej Lei.
Hamill to nie jedyny aktor grający w kosmicznej sadze, który wspomina Fisher. O zmarłej gwieździe wypowiedzieli się również odtwórcy nowych postaci w świecie „Gwiezdnych Wojen”. Jednym z nich jest Oscar Isaac, który wcielił się Poe Damerona. Isaac skomentował występ Fisher w nadchodzącym VIII epizodzie.
Myślę, że jest w tym sens, który by zrozumiała i uważam, że odzwierciedlenie życia w tym przypadku jest niecodzienne - chodzi o to, że nie będzie jej z nami wiecznie. To co się dzieje, to przekazanie pochodni dalej.
Twórca filmu „Ostatni Jedi”, Rian Johnson, również wypowiedział się na temat Fisher i granej przez nią postaci. Reżyser ma pewność, że ostatni występ aktorki wiele znaczy dla wszystkich fanów „Gwiezdnych Wojen”.
Jestem bardzo wdzięczny, że udało nam się wspólnie zrobić ten film. Zobaczycie rzeczy z Leią, których jeszcze nie widzieliście.
Carrie Fisher w ostatniej roli zobaczymy już za niecałe dwa tygodnie. Miejmy nadzieję, że słowa twórców nas nie zawiodą.
Oceń artykuł