Najnowsze badania obalają zarzuty Hollywood wobec serwisu Rotten Tomatoes

Sergiusz Kurczuk
12.09.2017 14:07
Najnowsze badania obalają zarzuty Hollywood wobec serwisu Rotten Tomatoes Fot. EastNews/TC/Splash News, materiały prasowe

Hollywood odnotowało w roku 2017 spadek zysków w porównaniu do poprzednich lat. Twórcy potencjalnych hitów twierdzą, że to wina portali, w których można oceniać filmy, takich jak Rotten Tomatoes. Naukowcy obalają jednak to twierdzenie. 

Niedawno pisaliśmy o absurdalnych tłumaczeniach przedstawicieli Hollywood, którzy twierdzą, że winę za tegoroczne klapy finansowe ponoszą portale, na których można oceniać filmy. Producent, reżyser i scenarzysta w jednej osobie - Brett Ratner, stwierdził wprost, że Rotten Tomatoes rujnuje branżę filmową. Opierając się na własnych obserwacjach, dowiedliśmy, że tego typu serwisy nie mają nic wspólnego z niepowodzeniami tuzów ze wzgórz Los Angeles. Odpowiedź jest o wiele prostsza. 

Dziś czas na rundę drugą. Tym razem w sprawie wypowie się przedstawiciel „szkiełka i oka”, człowiek zajmujący się zawodowo analizą danychYves Bergquist. Wypowiedź Hollywood zaciekawiła Bergquista, który postanowił przyjrzeć się czy zarzuty Ratnera są prawdziwe. Odpowiedź nie zaskakuje. 

Zebrałem dane zwrotne z Box Office'a Mojo dla wszystkich 150 tytułów wypuszczonych w roku 2017, które zarobiły ponad milion dolarów oraz ich oceny z Rotten Tomatoes i przyjrzałem się zbieżnościom między ocenami i wynikami finansowymi dzięki podstawowemu Współczynnikowi Korelacji Pearsona. WKP mierzy linearną korelację pomiędzy dwiema zmiennymi x i y. Jest to wartość od +1 (100% pozytywna korelacja) do -1 (100% negatywna korelacja, często zwana „korelacją odwrotną”). Im wynik WKP jest bliższy 0, tym mniejsza jest korelacja pomiędzy x i y.

Wynik? Niestety. Matematyka jest bezwzględna i mówi, że w 2017 roku nie ma (ani pozytywnej, ani negatywnej) korelacji pomiędzy ocenami z Rotten Tomatoes i wynikami z Box Office'a.

Bergquist, dochodzi więc do podobnych wniosków, co my. Przyczyna 14% spadku zarobionych przez filmy pieniędzy tkwi w samych produkcjach, które są wtóre, nudne i zakładają, że nie warto robić, czegoś nowego, bo widz i tak przyjdzie na kolejną część potencjalnego hitu. Niestety okazuje się, że w dzisiejszych czasach nie wystarczy dobrze znany tytuł i nazwiska z pierwszych stron gazet, by przykuć uwagę, choć trochę wymagającego kinomana. Poza tym świat dominują platformy streamingowe, oferujące o wiele ciekawsze pozycje, niż multipleksy. 

To nie pierwszy raz, kiedy klapę finansową zwalano na istnienie Rotten Tomatoes. Fani „Legionu Samobójców” nie mogli przełknąć, że film jest zwyczajnie słaby i węszyli spisek. Hollywood, zamiast szukać winnych powinno zrewidować podejście do robienia filmów. W tym roku w sezonie letnim pojawiło się wiele produkcji, które powinny być potencjalnymi hitami. Kolejne części „Transformers„Piratów z Karaibów, a nawet „Mumia„Mroczna wieża okazały się niewypałami. Ale wcale nie zawsze chodzi o to, że powodem kiepskich wyników musi być brak oryginalności. Filmy takie jak „Spider-Man (nie dość, że ekranizacja, to jeszcze drugi reboot i kolejna część filmowego uniwersum Marvela), „Wonder Woman (ekranizacja i część filmowego uniwersum DC), czy „To (remake i ekranizacja w jednym) dowiodły, że można zrobić przyzwoity film komercyjny, który umie na siebie zarobić. 

Sergiusz Kurczuk Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.