Nawiązania do filmów studia Pixar w nowej zapowiedzi „Coco”

W najnowszym filmie studia Pixar nie mogło zabraknąć Easter eggów, nawiązujących do poprzednich produkcji - „Toy Story” i „Gdzie jest Nemo”. Odniesienia pojawiły się w nowym fragmencie „Coco”.
Film „Coco” to najnowsza propozycja od słynnego studia Pixar. W Stanach Zjednoczonych premiera miała miejsce jeszcze w październiku 2017 roku. My musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać do 24 listopada 2017 roku. W sieci pojawił się nowy fragment najnowszej animacji. Fani poprzednich filmów Pixara odnaleźli nawiązania do filmów „Toy Story” i „Gdzie jest Nemo”. Chcecie sprawdzić swoją spostrzegawczość? Obejrzyjcie nowy fragment „Coco”:
No dobra, przyznajemy, że nie było to najłatwiejsze zadanie. Easter eggi odnaleźli tylko hardcore'owi fani albo osoby o sokolim wzroku. Jeśli Wam się nie udało, spieszymy z wyjaśnieniem. Pierwsze odniesienie pojawia się na samym początku tego niespełna minutowego fragmentu. Dokładnie w 8. sekundzie, tuż przed tym, jak babcia głównego bohatera zamyka okno do domu. W ułamku sekundy można dostrzec, że przejeżdżający samochód ma na dachu logo sieci Pizza Planet, dobrze znanej z serii „Toy Story”. Pizza Planet pojawia się też w innym filmie Pixara - „Iniemamocni”.
Drugie odniesienie było o wiele łatwiej zauważyć. W scenie, kiedy Miguel biegnie przez miasto, zatrzymuje się przy stoisku z alebrije - ludowymi figurkami, przedstawiającymi kolorowe stworki. Chłopak wybija rytm na dziwacznych ludzikach. Sytuacja ma miejsce w 38 sekundzie klipu. Jeśli dobrze się przypatrzymy, wśród alebrije dostrzeżemy rybki, do złudzenia przypominające Nemo, Merlina i Dory.
Chociaż nigdy nie potwierdzono, że filmy Pixara rozgrywają się w tym samym świecie, w kolejnych produkcjach często pojawiają się nawiązania do największych hitów studia. Poza tym reżyser „Coco” Lee Unkrich współpracował przy „Toy Story”, „Gdzie jest Nemo” i „Potworach i spółce”, a także reżyserował „Toy Story 3”.
Nie przejmujcie się, jeśli nie udało się Wam zauważyć Easter eggów. Znalezienie sprytnego powiązania „Goonies” z „Parkiem Jurajskim”, trzeba było poczekać 24 lata.
Oceń artykuł