Reżyser „Logana” bardzo ostro wypowiedział się o scenach po napisach

Sceny umieszczane po napisach końcowych filmu to dziś tradycja, którą uwielbiają fani filmów superbohaterskich. Jednak nie każdy podziela ich entuzjazm.
Odkąd Nick Fury po raz pierwszy pojawił się po napisach końcowych filmu „Iron Man”, by zwerbować Tony'ego Starka do grupy Avengers, sceny po napisach stały się nieodłącznym elementem każdego filmu superbohaterskiego. Najczęściej dopowiadają one zabawną lub dodatkową puentę filmu i zawsze zapowiadają kolejną odsłonę serii. Stały się tak popularne, że zaczęła je produkować nie tylko konkurencja z DC, ale także twórcy filmów z zupełnie innej beczki (scena po napisach pojawiła się m.in. w „The Disaster Artist” Jamesa Franco).
James Mangold o scenach po napisach
Nie wszyscy jednak są fanami takich zabiegów. Na pewno nie jest nim James Mangold, reżyser filmów „The Wolverine” i „Logan”, który podczas panelu dyskusyjnego bardzo szczerze i bardzo dosadnie opowiedział o swoim stosunku do tego typu scen:
Myśl, że mógłbym zrobić film, który przyczynia się do znieczulicy w kraju i na świecie, kur**sko mnie zawstydza. To tylko potwierdza to, co wszyscy już wiedzą i przywiązuje widzów do kolejnych piepr**nych produktów i sprzedaje im kolejny film, kiedy jeszcze robisz ten film. Dla mnie to kur**sko krępujące. Wiem, że teraz publiczność faktycznie błaga o te sceny na koniec napisów, podczas gdy na początku były one umieszczane tylko w filmach, które były słabe, więc wstawiali je, żeby jakkolwiek podnieść wyniki, kiedy film nie mógł skończyć się właściwie i ustać na swoich własnych piepr**nych nogach.
Mangold tak wciągnął się w przeklinanie scen po napisach, że z rozpędu obraził nawet sam siebie:
Teraz mamy publiczność, która jest uzależniona od tych jeb**ych bonusów po napisach. To kur**sko zawstydzające. Znaczy to, że nie potrafisz uczynić swojego piepr**nego filmu tym, czym jest. Nawet jeśli masz 100 000 uzależnionych na Twitterze, którzy zakładają się o to, co wydarzy się w tej piepr**nej scenie po piepr**nych napisach, to wciąż jest oszustwo. (...) Jest wiele złych nawyków, które mnie przerażają i boję się zostać kimś, kto robi takie filmy, za które później ktoś klepałby mnie po plecach, a ja czułbym się jak gów*o, bo wiedziałbym, że oszukiwałem. To chyba rzecz, która najbardziej mnie przeraża.
Czyżby James Mangold zapomniał o swoim niezbyt chlubnym filmie „The Wolverine” z 2013 roku, w którym również znalazła się scena po napisach?... A może po prostu chciałby o nim zapomnieć i stąd tyle agresji oraz przykrych słów pod adresem twórców filmów z MCU? Tak czy inaczej, przykro nam James, internet nie zapomina:
Na szczęście dla reżysera, jego ostatni film o Loganie niewiele miał wspólnego z poprzednimi produkcjami poświęconymi Wolverinowi i osiągnął ogromny sukces, zyskując nie tylko uznanie widzów, ale także podziw branży filmowej. Zaowocowało to m.in. nominacją do Oscara w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany.
Oceń artykuł