Rosjanie kradną filmy i pokazują pirackie wersje "Batmana" i "Doktora Strange'a 2" w kinach

Największe hity Hollywood trafiają do rosyjskich kin w... nielegalnej wersji. Właściciele kin piracą filmowe przeboje i pokazują je bez zgody zagranicznych dystrybutorów.
Rosjanie pokazują spiracone filmy w swoich kinach
Rosjanie znowu postanowili obejść sankcje nałożone przez większość krajów, a także międzynarodowych firm pochodzących z zachodniego świata. Chociaż największe firmy zajmujące się dystrybucją filmów wstrzymały współpracę z krajem, to sprytni przedsiębiorcy znaleźli sposób jak puszczać w rosyjskich kinach największe hity Hollywood - zdecydowano się na ordynarną kradzież.
Jak podaje Onet, powołując się na The Moscow Times, w 16 niewielkich rosyjskich kinach można oglądać nielegalne kopie takich produkcji, jak "The Batman" z Robertem Pattinsonem w roli głównej, hit Marvela "Doktor Strange w multiwersum obłędu", film Sony Pictures "Sonic 2: Szybki jak błyskawica", czy nową animację studia Pixar "To nie wypanda".
Przewodniczący Stowarzyszenia Właścicieli Kin - Aleksiej Woronkow, potwierdził w rozmowie z TMT, że tego typu proceder faktycznie ma miejsce. "Wyświetlanie filmów z torrentów", jak określił to zachowanie, ma na celu zapewnienie zysków, które są koniecznie do przetrwania małych kin. I chociaż przez to nie ma więc mowy o ogromnych zyskach pochodzących z nielegalnych kopii filmów, ale nadal nie zmienia to faktu, że twórcy tych produkcji są zwyczajnie okradani.
Według statystyk przytaczanych w artykułach, w drugim tygodniu lipca 2022 roku około 37% rosyjskich kin nie wyświetliło żadnego filmu w ciągu doby. Wiele placówek zostało zawieszonych, a zdaniem Woronkowa w sierpniu nieczynna będzie połowa kin w kraju.
Co tylko podkreśla absurd całej sytuacji, specjalny przedstawiciel prezydenta ds. międzynarodowej współpracy kulturalnej Michaił Szwydkoj, wręcz namawiał jakiś czas temu obywateli do korzystania z nielegalnych treści. Piractwo nazwał... "dystrybucją równoległą", korzystając z zagranicznej nomenklatury, a przy okazji zapewniał wszem i wobec, że zagraniczni dystrybutorzy otrzymają procent zysków pochodzący z seansów.
To sprawiło, że duże rosyjskie kina zaczęły ściągać produkcje z krajów wschodnich, a nawet puszczać w swoich lokalach lokalne... opery mydlane. Według szacunków, brak hollywoodzkich hitów na rynku w Rosji to straty rzędu ponad 11 miliardów rubli.
Oceń artykuł