„Star Trek” w wersji Quentina Tarantino będzie tylko dla dorosłych

Wizja „Star Treka” nakręconego przez Quentina Tarantino jest coraz bardziej prawdopodobna. Według nieoficjalnych doniesień film znalazł już nawet scenarzystę i producentów.
W grudniu 2017 roku pojawiły się informacje dotyczące zainteresowania Quentina Tarantino uniwersum Star Treka. Mówiło się o tym, że reżyser chciałby nakręcić film rozgrywający się w kosmosie i że nawet już rozmawiał o tym z Paramount i J.J. Abramsem. Według nowych doniesień, film powstanie, będzie dostępny tylko dla osób dorosłych, a scenariuszem zajmie się Mark L. Smith, który znany jest m.in. ze „Zjawy”, za którą Oscara dostał Leonardo Di Caprio.
Według raportu portalu Deadline innymi osobami branymi pod uwagę do pracy z Tarantino przy filmie są Lindsey Beer, która zajęta jest teraz filmem „Godzilla vs Kong”, a także Drew Pearce, który na koncie ma scenariusz do filmu „Iron Man 3”. Kolejną rzeczą, która dla reżysera była ważna, to wolność przy tworzeniu filmu, dlatego też Tarantino mocno naciskał na wydawców, aby pozwolili, żeby produkcja miała kategorię wiekową „tylko dla dorosłych”, czyli taką samą, jaką otrzymały jego wszystkie poprzednie filmy.
Chwilę możemy poteoretyzować na temat fabuły produkcji - wiemy na pewno, który odcinek serialu „Star Trek” jest według reżysera najlepszy:
Myślę, że jednym z najlepszych odcinków serialu jest epizod zatytułowany „Yesterday's Enterprise”, w którym statek Enterprise z przeszłości przebija barierę czasową i zmienia bieg historii. Wydaję mi się, że jest nie tylko wspaniałą przygodą w kosmosie, ale świetnie również eksploruje mitologię całego serialu, a także idealnie nadaje się na film pełnometrażowy.
Bo cała sprawa z tym odcinkiem, która była najciekawsza, to że ratują statek, jednocześnie nie zdając sobie sprawy, że są w innym okresie. Co się potem okazuje, przez to, że naruszyli oś czasu, wszystko zaczyna się zmieniać. Bohaterowie tego nie wiedzą, jednak my, jako widzowie, o tym wiemy. Szybko zdają sobie sprawę, że Klingoni i ludzie są w stanie wojny, która trwa już od jakichś 100 lat i jest najbardziej krwawym konfliktem w historii każdego uniwersum.
Krwawe wojny i podróże w czasie podlane sosem Tarantino? Brzmi arcyciekawie. Na razie jednak, reżyser jest zajęty swoim nadchodzącym, 9. już filmem, który zabierze widzów do Los Angeles lat 60. Wiemy na pewno, że główną postacią tej historii będzie aspirujący aktor, dla którego śmierć Sharon Tate z rąk popleczników Charlesa Mansona będzie punktem zwrotnym w życiu. Znana jest również data premiery - film ukaże się w kinach 9 sierpnia 2019 roku, czyli 50 lat po śmierci żony Romana Polańskiego.
Oceń artykuł