Gwiazdor Marvela prawie umarł ratując życie swojego siostrzeńca. Nowe szczegóły z incydentu Rennera

Pojawiły się nowe informacje dotyczące groźnego wypadku Jeremy'ego Rennera. Z relacji policji wynika, że gwiazdor Marvela niemal stracił życie, ratując swojego siostrzeńca.
Jeremy Renner prawie stracił życie ratując swojego siostrzeńca
Jeremy Renner na początku Nowego Roku doznał poważnego wypadku - z relacji dziennikarzy i policji wynika, że najbardziej oberwała klatka piersiowa i żebra aktora. Aktor został oczywiście szybko przetransportowany do szpitala, gdzie przeszedł dwie operacje.
Na szczęście już jest lepiej i gwiazdor Marvela zaczął nawet rehabilitację, czym pochwalił się w mediach społecznościowych. Zdradził też, że ma złamane ponad 30 kości. Wypłynęły też nowe informacje dotyczące samego incydentu.
Jak podaje CNN, w wypadku Rennera brał też jego dorosły siostrzeniec. Oficjalny raport z biura szeryfa hrabstwa Washoe mówi o tym, że gwiazdor nie uruchomił hamulca awaryjnego pługu śnieżnego, którego użył do wyciągnięcia ciężarówki swojego krewnego ze śniegu. Maszyna zaczęła poruszać się bokiem.
Ratrak Pistenbully zaczął się ślizgać, sprawiając, że Renner wysiadł z pojazdu bez zaciągnięcia hamulca awaryjnego. Chociaż Pistenbully miał pewne problemy mechaniczne, w oparciu o nasze badanie mechaniczne uważa się, że hamulec postojowy uniemożliwiłby pojazdowi poruszanie się do przodu. Kiedy Renner próbował zatrzymać lub odwrócić ratrak, aby zapobiec obrażeniom jego siostrzeńca, został wciągnięty pod pojazd przez gąsienice i przejechany.
W raporcie zauważono również, że nie działała lampka kontrolna hamulca, a przyczyną wypadku mogły być "problemy mechaniczne". Renner uratował więc życie swojego siostrzeńca, wcielając się w superbohatera w rzeczywistości. Krewniak w zamian za to udzielił mu pierwszej pomocy, kiedy panowie czekali na przybycie pomocy medycznej.
Renner doznał tępego urazu klatki piersiowej i obrażeń ortopedycznych. Aktor wyznał, że połamał ponad 30 kości, a proces rehabilitacji i pełnego powrotu do zdrowia może mu zająć nawet dwa lata.
Oceń artykuł