"Indiana Jones 5" jest miażdżony przez krytyków: "to jest strata czasu"

Już za miesiąc w kinach pojawi się "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia", który jest pożegnaniem Harrisona Forda z ikoniczną rolą tytułowego archeologa. Niestety wygląda na to, że nie ma na co czekać.
Krytycy miażdżą nowego Indianę Jonesa: to strata czasu
Oczywiście oceny krytyków czasami nie pokrywają się z faktycznym poziomem filmu (jak np. w przypadku "Super Mario Bros.", które nie zdobyło poklasku dziennikarzy, ale za to podbiło serca widzów). Do premiery "Indiany Jonesa i artefaktu przeznaczenia" zostało jednak jeszcze sporo czasu, więc na razie prawdy nie zweryfikujemy i możemy bazować jedynie na opiniach osób, które były na pokazie filmu w Cannes. A te zachwycone nie są.
Nowa odsłona serii o legendarnym archeologu jest obecnie najgorzej ocenianą produkcją z franczyzy - w serwisie Rotten Tomatoes film ma tylko 50% pozytywnych recenzji (na 30 ocen) z czego średnia ocena to 5,8/10. Podobnie wygląda to w przypadku Metacritic, gdzie z 22 recenzji średnia nota wynosi 53/100. Krótko mówiąc, nie wygląda to zbyt dobrze.
Najlepszą częścią filmu na szczęście jest Harrison Ford - większość krytyków podkreśla, że aktor nadal ma zawadiacki urok, który charakteryzuje Indianę. Podobno również nadal sprawnie wygląda w scenach akcji (albo jest dobrze ukryty), więc to jest też jasny punkt produkcji.
I na tym ogólne pochwały dla "Artefaktu przeznaczenia" się kończą - reszta aspektów filmu albo podzieliła recenzentów, albo zwyczajnie była krytykowana. Pojawiły się oskarżenia o to, że film jest "zbyt bezpieczny", niczym nie zaskakuje, a także może podzielić fanów tym, co się dzieje w finale produkcji.
Wielu recenzentów narzeka na kiepski scenariusz filmu, a także to, że jest za dużo fanserwisu, który do niczego konkretnego nie prowadzi. Inni zaś się nie ceregielą i nazywają "Indianę Jonesa i artefakt przeznaczania" "najgorszym filmem w serii". Sami się o tym przekonamy 30 czerwca 2023 roku.
Oceń artykuł