Nowy Vega, kolejne "Kolejne 365 dni" i "Kogel-mogel 4" - oto najgorsze polskie filmy 2022 roku

28.12.2022 16:35
Nowy Vega, kolejne "Kolejne 365 dni" i "Kogel-mogel 4" - oto najgorsze polskie filmy 2022 roku Fot. materiały prasowe/Netflix

Polski przemysł filmowy to nie tylko oscarowe aspiracje i wysoka sztuka - to przede wszystkim przaśność, taniość, mocny cringe i mnóstwo przekleństw.

Oto 10 najgorszych polskich filmów 2022 roku

Na samym początku warto zaznaczyć, że lista powstała z pomocą vox populi - konkretnie chodzi o oceny użytkowników Filmwebu, którzy przez ostatni rok wyrokowali, jakie polskie produkcje zasługują na poklask i zachwyty, a które nadają się najwyżej na zgłoszenie ich do Złotych Malin.

Tym samym nie zabraknie więc prawdziwych historii o prawdziwych ludziach, nieprawdziwych historii o prawdziwych ludziach, a także prawdziwych historii o nieprawdziwych ludziach oraz nieprawdziwych historii o nieprawdziwych ludziach. Krótko mówiąc przekrój jest wręcz totalny, głosy ludu już podliczone i jedyne co pozostaje zrobić, to rozpocząć listę 10 najgorszych polskich filmów 2022 roku. 

10. Zołza

Ten film zasługuje na miejsce w tym zestawieniu chociażby za sam opis dystrybutora:

Anna Sobańska (Małgorzata Kożuchowska) vel "Zołza", "Królowa", "Szekspir". Dotychczasowy bilans życiowy: 1 mąż, 2 dzieci, 36 statuetek, 40 milionów widzów. Liczba osób, które nie widziały jej twórczości filmowej: hmmm – być może 2 lub 3. Liczba bohaterów, których wymyśliła: 186. Liczba dotychczasowych porażek w życiu osobistym i zawodowym: 0 (przynajmniej tak jej się wydaje). Nadchodzące załamania nerwowe: 1.

"Ironiczna autobiografia" Ilony Łepkowskiej nie spotkała się z takim poklaskiem jak jej wcześniejsze dokonania i teraz do swojej długiej listy nagród legendarna scenarzystka może dopisać miejsce na tej liście.

9. Plan lekcji

Po śmierci nauczyciela jego przyjaciel i były policjant podejmuje pracę w szkole, aby zmierzyć się z gangiem podejrzewanym o jego zabójstwo. Zwiastun zapowiada nam połączenie Punishera z Johnem Wickiem i domieszką Reachera, a efekt końcowy przypomina bardziej sceny akcji z "Pitbulla", niż "Mr. Nobody'ego". Dodajmy do tego bardzo suchy scenariusz i słabą grę aktorską właściwie każdej postaci i wychodzi nam pokraczny efekt końcowy od Netflixa:

8. Krime Story. Love Story

Tak jak wspomnieliśmy, w zestawienie będzie mnóstwo wariacji na temat hasła: "Historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami". Tym razem opisana w książce rapera Marcina Gutkowskiego, pseudonim "Kali". Dwóch przyjaciół (Krime i Wajcha) dostają propozycję nie do odrzucenia - zarobienia naprawdę dużych pieniędzy. Planują, że będzie to ostatni skok, który ustawi ich już na całe życie. Po drodze sprawy się jednak oczywiście komplikują i wiecie jak to w Polsce bywa - miało być pięknie, a wyszło jak zwykle. 

Swoją drogą miejsca w zestawieniu zabrakło dla filmu "Gierek", który byłby kolejną produkcją z Miśkiem Koterskim w roli głównej. Nie wiemy, kto wymyślił, żeby 2022 rok był renesansem Koterskiego, ale prosimy, żeby najlepiej przestał już myśleć.

7. Bejbis

Był "Testosteron", były "Lejdis", dorośli się wyszaleli i zgodnie z ludzką naturą teraz czas na "Bejbis". A w nim małżeństwo z kilkunastoletnim stażem nagle zaczyna się spodziewać nieplanowanego drugiego dziecka. To wywróci ich życie do góry nogami i oczywiście doprowadzi do wielu ŚMIESZNYCH I ZABAWNYCH sytuacji z życia wziętych. Tak jak pisaliśmy wcześniej: prawdziwe historie o nieprawdziwych ludziach.

6. Koniec świata, czyli Kogel-mogel 4

Sequele po latach rzadko się udają, aczkolwiek często zarabiają dużo pieniędzy. W tym wypadku sprawdziło się definitywnie to drugie i twórcy zachęceni szelestem hajsu postanowili szybko zrobić "Koniec świata, czyli Kogel-mogel 4". W nim rozkwita miłość Agnieszki i Marcina, podobnie jak Kasi i profesora Wolańskiego. Babcia Solska kocha swojego wnusia i marzy o jego ślubie, a Wolańska też kocha, ale nie zamierza już przy tym uprawiać seksu.

Wszystkim w głowie tylko ta miłość i wszyscy przez nią tracą głowę, a na to wszystko patrzymy my, widzowie, odliczający czas do zakończenia seansu i zastanawiający się, która kolejna komedia doczeka się kontynuacji. Może "Seksmisja 2"? 

5. Wrobiony

Zagadkowa śmierć, zaginione XVII-wieczne arcydzieło i intryga z wielkimi pieniędzmi w tle. Dominik (Piotr Adamczyk), wybitny badacz historii sztuki z Uniwersytetu Wrocławskiego, wyrusza do malowniczego Porto Ercole by na miejscu zebrać materiał naukowy na temat ostatnich lat życia Caravaggia. Co zastaje na miejscu? Nudną i niezbyt ciekawą opowieść kryminalną, która ciągnie się jak guma przyklejona do buta.

Nie jest to film tragicznie zły, ale jego grzech jest jeszcze gorszy, bo nuda to największa wpadka, jaką można popełnić w kinematografii. Adamczyk miał niezły powrót na ziemię po debiucie w MCU jako "Bro" z "Hawkeye'a" i pewnie czeka na kolejny telefon od Disneya i słowa "robimy kolejny sezon". Ja mu się nie dziwię.

4. Mój dług

Tutaj grzech jest paskudny, ponieważ film "Mój dług" opowiada historię Sławomira Sikory, którą poznaliśmy też w "Długu" Krzysztofa Krauzego. Tamten film był emocjonalny, emocjonujący i zwyczajnie poruszający w swoim tragizmie. Tegoroczne dzieło jest natomiast gorsze pod każdym względem i zwyczajnie rozczarowuje - zwłaszcza biorąc pod uwagę poważny materiał źródłowy.

3. Kolejne 365 dni

Zwieńczenie, klimaks i finał gorącej trylogii "365 dni" na bazie powieści Blanki Lipińskiej musiało zająć szczytowe (nie mylić ze "szczytujące") miejsce na tej liście. Chyba wszyscy wiecie po co i dlaczego "Kolejne 365 dni" będzie na podium listy najgorszych filmów 2022 roku - i to nie tylko polskich. Żeby tak jednak dobrze zobrazować sprawę, to oryginał dostał kilka nominacji do Złotych Malin, a kontynuacje poziomu wcale nie podwyższyły.

2. 365 dni: Ten dzień

Zanim nadeszło "Kolejne 365 dni", to był "Ten dzień", czyli ta środkowa część trójkącika. Powody umiejscowienia tej produkcji tutaj są podyktowane tylko i wyłącznie głosem ludu filmwebowskiego, który ocenił "Ten dzień" nieco gorzej, niż "Kolejne...". Do prawdziwego happy endu jednak nieco zabrakło, ponieważ w polskiej kinematografii istnieje jeszcze on...

1. Niewidzialna wojna

Vox populi, vox Dei - Patryk Vega po raz kolejny króluje na liście najgorszych polskich filmów roku, ale tym razem nie towarzyszy temu sukces w kinowych kasach. Jego autobiografia "Niewidzialna wojna" jest najgorzej zarabiającym filmem reżysera od wielu lat i o Vedze od jakiegoś czasu jest dość cicho.

Może to i lepiej, że zrobi sobie przerwę. I my od niego odpoczniemy i on odpocznie od nas... Może znajdzie inne hobby?

Wszystkim powyższym artystom serdecznie gratulujemy i polecamy nie traktować tego tekstu na poważnie. Do siego roku!

Kamil Kacperski
Kamil Kacperski Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.