7. sezon „Gry o tron” będzie opóźniony

Niedawno zakończył się 6. sezon „Gry o tron”, a fani serialu już zacierają ręce w oczekiwaniu na kolejne odcinki. Niestety, ale tym razem przyjdzie im poczekać nieco dłużej.
Informowaliśmy o tym, że produkcja HBO może poważnie ucierpieć z powodu Brexitu, choć władze stacji zaprzeczyły temu, aby miało do tego dojść. Problemy się jednak pojawiły, ale ich przyczyną nie jest wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, tylko... pogoda.
Showrunnerzy serialu, czyli David Benioff i D.B. Weiss, wytłumaczyli czym spowodowane zostaną opóźnienia:
Nie znamy jeszcze daty premiery nowych odcinków. Zaczniemy kręcić nieco później niż zwykle z uwagi na zakończenie 6. sezonu. Padło tam sformułowanie: „Nadeszła zima”, a co za tym idzie słoneczna pogoda nie jest nam już potrzebna. Dlatego musimy wszystko opóźnić, aby doczekać się szarej i ponurej pogody, nawet w tych bardziej słonecznych miejscach, w których kręciliśmy.
Do tej pory emisja każdego kolejnego sezonu rozpoczynała się w marcu lub kwietniu. Wiele wskazuje na to, że tym razem będzie inaczej. 7. seria „Gry o tron” będzie też krótsza od poprzednich i będzie stanowiła przedostatnią w historii całego serialu. Twórcy zdradzili, że powstanie jeszcze tylko 13 odcinków, które zostaną podzielone na dwa osobne sezony.
Początkowo jednak Benioff i Weiss chcieli wszystko zakończyć po 7. serii:
Zdaliśmy sobie sprawę, że dogonimy książki, kiedy spędziliśmy kilka dni z Georgem R.R. Martinem w Santa Fe w 2013 roku omawiając przyszłość powieści oraz serialu. George ma swój własny grafik, jak zresztą powinno być w przypadku pisarza. My jednak jesteśmy zamknięci we własnych zobowiązanaich, czyli dostarczeniu nowego sezonu każdego roku. Na początku mieliśmy nadzieję, że jeżeli serial się przyjmie, to zamkniemy go w siedmiu seriach. Siedem królestw, siedmiu bogów, siedem książek - siódemka wydawała się szczęśliwą liczbą. Celujemy w coś pomiędzy 70 a 75 godzin nim napisy końcowe przelecą po raz ostatni.
Przy nowych odcinkach aktorzy z serialu dostaną podwyżkę. Peter Dinklage (Tyrion Lannister), Kit Harington (Jon Snow), Lena Headey (Cersei Lannister), Emilia Clarke (Daenerys Targaryen) oraz Nikolaj Coster-Waldau (Jaime Lannister) będą teraz inkasować po 500 tysięcy dolarów na wystąpienie w każdym epizodzie. Aktorzy mają też już podpisane umowy zapewniające im występ w 8. sezonie, co może nam zdradzać to, że ich bohaterowie przetrwają do końca serialu. Podwyżka oznacza to, że stali się najlepiej opłacanymi odtwórcami w telewizji kablowej.
Produkcja HBO jest najczęściej oglądanym serialem w całej historii stacji. Ostatni sezon „Gry o tron” swoją popularnością przerósł nawet wyniki serwisu Pornhub. Gdy zsumujemy ze sobą dane z oglądalności w telewizji (w tym też powtórek), sieci (HBO Now, HBO OD, HBO GO) oraz nagrywarek DVR służących do rejestrowania programów telewizyjnych na dysk twardy, otrzymamy liczbę 23 milionów widzów oddających się seansom szóstej serii „Gry o tron”.
Dacie radę wytrzymać nieco dłużej bez nowych odcinków „Gry o tron”?
Oceń artykuł