Fani rozwścieczeni finałem "13 powodów". Tym razem twórcy posunęli się za daleko?

Kontrowersyjny serial Netfliksa znów wzbudził silne emocje. Finał "13 powodów" spotkał się z olbrzymim atakiem ze strony fanów. Czy ich żal jest uzasadniony?
"Trzynaście powodów" to serial, który od początku swojego istnienia wzbudzał liczne kontrowersje. Pojawiały się głosy, że produkcja gloryfikuje samobójstwo, jest szkodliwa i niebezpieczna. Przygody Claya Jensena i jego przyjaciół cieszyły się jednak pokaźnym gronem zwolenników. Jednak finałowy sezon i w nich wzbudził rozgoryczenie. Czy tym razem twórcy posunęli się już za daleko?
"13 powodów" - finał rozwścieczył fanów
Choć wszystko zaczęło się od samobójczej śmierci Hannah Baker, serial doczekał się aż 4. sezonów, w których twórcy skupiali się na rozmaitych problemach współczesnych nastolatków. Napastowanie seksualne, uzależnienia, nastoletnia ciąża oraz problemy z tożsamością i akceptacją - to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Finałowy sezon "Trzynastu powodów", który zadebiutował 5 czerwca 2020 roku, skupił się głównie na kwestii zaburzeń psychicznych i problematyce walki z nałogiem. Kilka dni po premierze internet zalała fala wpisów rozwścieczonych fanów, którzy nie szczędzili słów w wyrażaniu swojego rozżalenia posunięciem twórców. Ci bowiem zdecydowali się uśmiercić jedną z głównych postaci, a co więcej - ulubieńca widzów.
"Trzynaście powodów" to produkcja oferująca cała gamę złożonych, ciekawych postaci, z którymi widzowie czuli silną więź emocjonalną. Na piedestał wysuwał się tu jednak Justin Foley - chłopak pochodzący z patologii, który przeszedł w życiu piekło i ostatecznie starał się wyjść na prostą. I gdy wszystko zdawało się zmierzać w dobrym kierunku, a chłopak pokonał uzależnienie od heroiny i demony przeszłości, w finałowym odcinku dowiedzieliśmy się, że umiera na AIDS. Jak się okazało, był to cios, którego fani serialu nie są w stanie znieść.
Pojawiły się głosy, że twórcy zwyczajnie żerują na uczuciach fanów i uśmiercili chłopaka wyłącznie dla szoku samego w sobie. Zdaniem wielu, zakończenie wątku Justina to niesprawiedliwy akt bezmyślności scenarzystów, którzy zawarli w ostatnim odcinku szkodliwy przekaz - niezależnie od tego, jak bardzo byś się starał i tak jesteś skazany na porażkę. Oto kilka przykładowych wpisów:
Jestem zirytowana tym, jak zakończył się serial, szczególnie ze względu na śmierć Justina. Ponieważ czuję, że było to zupełnie niepotrzebne. Jaki daje to przekaz? Że nie ma znaczenia, jak bardzo starasz się być lepszym lub zmienić swoje życie, ponieważ i tak jesteś skazany na porażkę.
Skończyłam "13 powodów" i moje serce jest dosłownie złamane. Po prostu nie mam nawet słów. Jestem absolutnie wyczerpana. Powiem tylko, że Justin zasługiwał na lepsze zakończenie. Chciał tylko rodziny, aby pokonać swoje demony i przykro mi, że tak się nie skończyło.
Brak mi słów. Jak oni śmią tak miażdżyć nasze serca? Nigdy, NIGDY w swoim życiu tak nie płakałam z powodu śmierci fikcyjnej postaci. To jest absolutnie druzgocące.
Justin był częścią rodziny Jensenów. Przyjęli go do siebie. Z ulicy. Adoptował go. Zabrali go na odwyk i testy. Zapłacili za jego odwyk. Uratowali mu życie. Zrobili dla niego wszystko. Kochali go jak syna. Jego śmierć była bardzo zła z tak wielu powodów.
Twórcy mieli niesamowitą okazję, aby nauczyć ludzi, że HIV nie jest już wyrokiem śmierci. Zamiast tego postanowili zabić Justina po tym, jak dali mu najlepszy rozwój ze wszystkich postaci.
Czy żal fanów jest uzasadniony? "Trzynaście powodów" to z założenia serial misyjny, który ma zmusić widzów do refleksji, zawierając ważny przekaz. I w mojej ocenie śmierć Justina również taki posiada. Powyższe wypowiedzi to tylko jedna z dróg interpretacji tego, jaki los spotkał bohatera. Analizując przysłowiowe "co autor miał na myśli?" nasuwa się bowiem refleksja nad tym, abyśmy pięć razy zastanowili się zanim podejmiemy jakąś decyzję. Bo są błędy, których możemy nie być już w stanie naprawić.
Oceń artykuł