Kluczowa postać z "Gry o tron" początkowo miała przeżyć do samego końca. O kogo chodzi?

24.05.2019 12:13
Gra o tron|undefined Fot. kadr z serialu Gra o tron

"Gra o tron" słynie z uśmiercania głównych bohaterów. Okazuje się jednak, że początkowo twórcy byli łaskawi dla jednej z postaci. Czemu zmienili swoje zdanie?

Kto widział chociaż jeden odcinek "Gry o tron", ten wie, że większość postaci nie mogła się czuć pewnie w niebezpiecznym świecie Westeros. Na każdym kroku czyhało niebezpieczeństwo. Jak nie ze strony wrogiego rodu, to z powodu grasujących smoków. Protagoniści znikali z sezonu na sezon i w finale pozostało tylko kilku głównych bohaterów. Ci, którzy dotarli do 8. sezonu serialu, mogli czuć się szczęśliwcami. Nie każdy jednak przeżył do ostatniego odcinka. Okazuje się, że jedna z postaci ściśle związana z Daenerys, początkowo miała pojawić się w 6. epizodzie finałowego sezonu "Gry o tron". O kim mowa?

"Gra o tron" sezon 8 - Jorah Mormont miał dotrwać do zakończenia serialu

Produkcja dobiegła końca, zakończenie "Gry o tron" zostało wyemitowane, więc twórcy i aktorzy mogą już swobodnie odpowiadać na pytania dociekliwych dziennikarzy. Scenarzysta Dave Hill udzielił wywiadu Entertainment Weekly. Zdradził, że w pierwszej wersji scenariusza Ser Jorah Mormont (Iain Glen), wcale nie ginął w bitwie o Winterfell

Przez długi czas chcieliśmy, żeby Ser Jorah Mormont na samym końcu serialu trafił na Mur. Trójka, która wyszła z tunelu składała się z Jona, Jorrah i Tormunda. Ale z powodów logicznych rozwiązań, byliśmy zmuszeni zabrać go z Muru i zostawić u boku Dany tuż przed wydarzeniami z finału. Nie dało rady zrobić tego w bardziej beztroski sposób. A Jorah powinien skończyć cnotliwą śmiercią, broniąc kobiety, którą kocha. 

Mormont poświęcił własne życie, by uchronić Daenerys przed śmiercią. To właśnie on niemalże od samego początku wspierał potomkinię Szalonego Króla w podążaniu drogą, którą wybrała. Zakochany w o wiele młodszej władczyni był przy niej do samego końca. 

Hill wspomniał o logice, która przyświecała scenarzystom przy tworzeniu zakończenia "Gry o tron". I chociaż w przypadku Mormonta decyzja twórców jak najbardziej ma sens, fani serialu mogliby się nie zgodzić, co do pozostałych wątków. Tak czy inaczej "Gra o tron" nie skończyła się happy endem dla szlachetnego rycerza z Północy. 

Przeczytaj także

Aktor, który wcielał się w Mormonta, skomentował finał serialu, w którym Daenerys popadła w szaleństwo i zapragnęła podbić cały fantastyczny świat. 

Jest w tym pewna doza słodyczy, ponieważ Jorah nigdy się nie dowiedział, co ona zrobiła. I to chyba jest najlepsze. Śmierć była dla niego błogosławieństwem, ponieważ nie dowiedział się, co się z nią stało. Z pragmatycznego punktu widzenia pisania historii, jego śmierć służyła wyższemu celowi. Gdzie indziej niby Jorah miałby się znaleźć? Za ch*ja nie wiem. 

Dzięki śmierci z rąk Innych Mormont nigdy nie zobaczył szaleństwa Dany, ani tego, jak zabija ją Jon Snow. Zginął, wierząc, że Matka Smoków rzeczywiście uratuje Westeros, tak jak zrobiła to z Essos. 

Zobacz też: "Gra o tron": ile postaci zginęło w serialu? Kto okazał się najskuteczniejszym zabójcą?

Sergiusz Kurczuk
Sergiusz Kurczuk Redaktor antyradia
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.