"Mecenas She-Hulk" to rasistowski serial? Produkcja otrzymuje mnóstwo krytyki

W 3. odcinku serialu "Mecenas She-Hulk" pojawiła się grupa złoczyńców bazująca na postaciach z komiksów, jednak twórcy zmienili kolor skóry jednej z postaci...
She-Hulk - wpadka twórców w 3. odcinku serialu
W 3. odcinku serialu zadebiutowała drużyna złoczyńców dobrze znana czytelnikom Marvel Comics - Wrecking Crew. W jej skład wchodzą Wrecker, Piledriver, Bulldozer oraz Thunderball. Wszyscy czterej posiadają nadludzką siłę i wytrzymałość, którą zawdzięczają asgardzkim mocom zaklętym w narzędziach, od których pochodzą ich pseudonimy. Wiecie, typowy komiksowy uroczy "cheese".
Serialowa wersja znacznie różni się od tego, co znamy z komiksów. Zamiast grupy napakowanych mężczyzn w jaskrawych kostiumach, mamy do czynienia z grupą osób przeciętnego wzrostu i budowy, którzy jednak nadal są posiadaczami wspomnianych narzędzi o przeklętej mocy. Tu zaczynają się też kolejne schodki.
Fani zabrali głos na Twitterze, kiedy zobaczyli, że w "Mecenas She-Hulk" dopuszczono się white-washingu - mowa o postaci Thunderballa, który w komiksach jest czarnoskóry, natomiast w serialu jest biały.
White-washing Thunderballa to nieoczekiwana zniewaga. Rozumiem, że większość ludzi ma gdzieś Wrecking Crew, ale do cholery, z tej grupy, doktor Eliot Franklin nie tylko jest jedynym Czarnym, on jest jedynym, który ma mózg i jakiekolwiek przesłanki do bycia kimś lepszym.
Oczywiście możliwe, że członkowie Wrecking Crew to zupełnie inne postacie, niż w komiksach i twórcy postanowili zrobić z nich mizoginistycznych "white guys" na modłę postaci pokroju prawnika Dennisa Bukowskiego. Fani są jednak dotknięci faktem, że z drużyny usunięto jedynego czarnoskórego członka, który pełnił ważną rolę z punktu widzenia historii komiksu i całej popkultury.
Jak przypomina bowiem portal radiozet.pl, grupa Wrecking Crew zadebiutowała w 1974 roku, a doktor Eliot Franklin, który został Thunderballem, był naukowcem. Jako jedyny był więc wykształconą osobą pośród swoich białych kolegów. Poza tym w pewnym momencie swojego życia chciał się zrehabilitować i porzucić drogę superprzestępcy.
Tego typu przedstawienia Afroamerykanów nie były zbyt częste w latach 70. XX wieku. Wręcz przeciwnie - ówcześni twórcy popkultury raczej bazowali na krzywdzących stereotypach dotyczących tej grupy społeczeństwa. Dlatego też wybielenie tej postaci jest tak dotkliwe i rozczarowujące - oprócz tego, że to słaby proceder sam w sobie, to jeszcze do tego w tym wypadku kolor skóry bohatera ma duże znaczenie tożsamościowe.
Jeszcze dziwniejsze jest to, że doszło do takiej sytuacji w "She-Hulk", która ma wydźwięk bardzo feministyczny, piętnujący ksenofobiczne, rasistowskie, czy mizoginiczne zachowania.
Oceń artykuł