Parodia "Gry o tron" w serialu "Bob’s Burgers" sprzed 4 lat jest lepsza niż finał hitu HBO?

W odcinku serialu animowanego "Bob’s Burgers" z 2015 roku pojawiła się parodia "Gry o tron". Co ciekawe wielu fanów uważa, że humorystyczna wersja sprzed lat jest lepsza niż finał zaprezentowany przez stację HBO.
Miliony fanów na całym świecie czekało na zakończenie serialu "Gra o tron". Niestety finał hitu HBO nie przypadł wszystkim do gustu. Widzom nie spodobał się scenariusz i poprowadzenie postaci, a także ostatni odcinek, w którym doszło do konkluzji historii opowiadanej od ponad 8 lat. Większość miłośników adaptacji sagi George'a R.R. Martina liczyła na zupełnie inne zwieńczenie historii walki o Żelazny Tron. Na przykład takie, jakie zaprezentowano... 4 lata temu w jednym z odcinków serialu animowanego "Bob’s Burgers".
Finał "Gry o tron"- czy serial "Bob’s Burgers" zrobił to lepiej?
"Bob’s Burgers" to animacja przeznaczona dla starszych widzów stworzona w 2011 roku przez Lorena Boucharda dla stacji Fox. Fabuła opowiada o rodzinie Belcherów. Głowa familii - Bob prowadzi tytułową restaurację serwującą hamburgery. W rodzinnym interesie pomagają mu żona Linda oraz trójkę ich dzieci: Tina, Gene i Louise. Bohaterowie przeżywają rozmaite, często absurdalne przygody. W odcinku "The Gayle Tales" zaprezentowanym w 5. sezonie serialu, widzowie mieli do czynienia z parodią "Gry o tron". Po 4 latach od premiery okazało się, że fabuła tej przygody rodziny Belcherów była zbliżona do wyobrażeń na temat finału hitu HBO.
W rysunkowej wersji Gry o tron" zwanej "Gayle of Thrones", ciotka Gayle odgrywa rolę Królową Casteros, która jest oczywiście parodią Daenerys Targaryen. Humorystyczna wersja królowej ma pod swoją pieczą kotosmoki. Casteros jest kraina miodem i mlekiem płynącą, dopóki nie zjawia się jej zła siostra Lindaryen, której bazą były Cersei, Melisandre i Lysa Arryn. To właśnie ona porywa jej zwierzaki i więzi je w Królestwie Litter-Boxia. Gayle i jej wierna rycerka Louise, wyruszają na wyprawę, mającą na celu odbicie dzieci prawowitej królowej.
Litter-Boxia to kraina, w której od wielu miesięcy nie sprzątano, a na domiar złego kręcą się po niej strasznie nudni Biali Gadacze. Mimo tych przeciwności losu Gayle i Louise zmierzają prosto do zamku porywaczki. Bohaterki pokonują Lindaryen, strącają ją do dołu, a opowieść kończy się pojawieniem się aktora Scotta Bakuli, który odlatuje z królową Casteros w siną dal.
Bea Caicoya - redaktorka portalu CBR uważa, że "The Gayle Tales" jest o wiele bardziej satysfakcjonującym finałem "Gry o tron" niż rzeczywiste zakończenie serialu zaprezentowany przez HBO. Powodów jest wiele. Między innymi o wiele wierniejsze ukazanie głównych bohaterów - Lindaryen podobnie jak Cersei ma problem alkoholowy oraz ma obsesję na punkcie swoich porcelanowych zwierzątek zupełnie jak Melisandre, która darzyła fascynacją R’hollra - pana światła, któremu służyła. Poza tym śmierć parodystycznej bohaterki - pożarcie przez Moondoora o wiele bardziej pasuje do niespełnionej przepowiedni, dotyczącej śmierci Cersei.
Zakończenie odcinka, w którym królowa odzyskuje swoje kotosmoki, dobywa przystojnego partnera i wraca do domu, by panować w pokoju nad swoimi poddanymi, jest natomiast wymarzonym finałem dla wszystkich fanów Dany. Niestety potomkini Aerysa II Targaryena wpadła w obłęd, okazała się mieć dyktatorskie zapędy i koniec końców zginęła z ręki Jona Snow, który był w niej zakochany. Ostatni z żyjących smoków w rozpaczy spalił Żelazny Tron i porwał zwłoki swojej przybranej matki, odlatując w nieznane miejsce. Nowym władcą Westeros został natomiast Bran Stark.
Zobacz też: "Gra o tron" - archeolog-specjalista stwierdził, że Drogon prawdopodobnie zjadł Daenerys
Oceń artykuł