Natalia Nowecka
21.01.2020 13:13
Natalia Nowecka
21.01.2020 13:13

Jeden z najpopularniejszych seriali Netfliksa już wkrótce powróci z 3. sezonem. W poprzedniej serii główna bohaterka poznała prawdę o swoim pochodzeniu oraz straciła ukochanego, który wraz z Lilith udał się na zesłanie do Piekła. Sabrina poprzysięgła jednak, że ocali ukochanego. Niestety, po obejrzeniu 3. sezonu dochodzę do wniosku, że to serialowi potrzebny jest ratunek. I to natychmiastowy.

"Chilling Adventures of Sabrina" - recenzja 3. sezonu

Przyznaję otwarcie, że "Chilling Adventures of Sabrina" nigdy nie był, w mojej ocenie, serialem najwyższych lotów. I choć nie umieściłabym go w jednym rzędzie z "Breaking Bad" czy "Mindhunterem", doskonale się sprawdzał w formie guilty pleasure. Był niewymagającą rozrywką, która dostarczała mi masę przyjemności. Zalety serialu - jak niesamowity klimat, tempo fabuły i sympatyczni bohaterowie - pozwalały mi przymknąć oko na defekty, które chwilami mocno dawały o sobie znać. Całość zamykała się w ramach przyjemnego i naprawdę wciągającego tworu z gatunku young adult, po który sięgamy w niedzielny wieczór, by poprawić sobie humor i oderwać się od szarości dnia codziennego. Pierwszy sezon był przyzwoity, drugi wzniósł się poziom wyżej, pozostawiając we mnie poczucie, że im dalej tym lepiej. Najnowsza seria to jednak trzy gigantyczne kroki w tył.

Foto: materiały prasowe Netflix Fot. Foto: materiały prasowe Netflix

Wątki wprowadzone w poprzedniej serii są kontynuowane, z lepszym i gorszym skutkiem. Sabrina musi poradzić sobie z nową tożsamością oraz utratą ukochanego, który poświęcił się w imię większego dobra. W drugim sezonie mocno wybrzmiewał wątek romantyczny, gdy widzowie zachodzili w głowę, którego z chłopców wybierze bohaterka. Tego typu motywy są podstawą seriali młodzieżowych, nie uwierało mnie to więc w żaden sposób. Szkoda tylko, że twórcy nie zostawili tego - rozwiązanego już - wątku za sobą. Rozterki miłosne Sabriny wciąż dają o sobie znać. Tyle tylko, że już nie ciekawią, a zwyczajnie irytują.

Foto: materiały prasowe Netflix Fot. Foto: materiały prasowe Netflix

Znaczącej aktualizacji uległy również usposobienia niektórych bohaterów, a przede wszystkim - ich podejście do Sabriny. Wygląda na to, że charakter poszczególnych postaci uznany został za dostatecznie plastyczny, by zręcznie nim manewrować w zależności od sytuacji.

Foto: materiały prasowe Netflix Fot. Foto: materiały prasowe Netflix

Największą bolączką są jednak dialogi i drętwota, jaka zapanowała wśród obsady. Można odnieść wrażenie, że z wyjątkiem rodziny Spellmanów (i jak zawsze bezbłędnej Mary Wardwell) aktorzy wypadają w swoich rolach niemal karykaturalnie. Dialogi trącą kiczem i tandetą, przez co wielu scen zwyczajnie nie jestem w stanie traktować poważnie.

Foto: materiały prasowe Netflix Fot. Foto: materiały prasowe Netflix

Dość o wadach, przejdźmy do zalet, które na szczęście wciąż udało mi się znaleźć. "Chilling Adventures of Sabrina" to nadal świetny klimat, ze specyficznym humorem i bohaterami, których zwyczajnie nie da się nie lubić. Największe pole do popisu mieli tu stanowczo Sabrina i Ambrose, którego postać prowadzona jest konsekwentnie i z każdym odcinkiem zyskuje w oczach widza. Lilith otrzymała bardziej (nomen omen) ludzką twarz i nawet Harvey, który do tej pory wzbudzał we mnie mieszane uczucia, pokazał się z lepszej strony. Nowi bohaterowie doskonale wpasowują się w konwencję serialu, z charyzmatycznym Kalibanem na czele. Mimo miałkiego scenariusza i kiczowatych dialogów, perypetie Sabriny nadal śledzi się z zaciekawieniem. Fabuła pędzi do przodu nie pozwalając na nudę, co chwilę serwując nam ciekawe rozwiązania i twisty fabularne. Pojawiają się również liczne nawiązania do klasyki kina grozy oraz innego popularnego serialu, które u niejednego z widzów wywołają uśmiech na twarzy.

Foto: materiały prasowe Netflix Fot. Foto: materiały prasowe Netflix

Reasumując, 3. sezon "Chilling Adventures of Sabrina" to stanowczy spadek formy i najgorsza z dotychczasowych serii. Serial zachował część swoich zalet, zyskując niestety więcej przywar. W tym na polu, którego wybaczyć niestety nie mogę. Mam nadzieję, że kolejna wizyta w Greendale będzie bardziej udana.

Ocena: 4/10

Natalia Nowecka Redaktor antyradia
Polub Antyradio na Facebooku
CZYTAJ TAKŻE
Logo 18plus

Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych jeżeli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.