Netflix zrobił film dla dzieci, który nazwał trochę jak pornoska. Widzowie nie są zbyt zadowoleni

Netflix opublikował zwiastun nowego filmu familijnego o legendarnej chupacabrze. Niestety tytuł produkcji to dość mocno nacechowane seksualnie słowo z hiszpańskiego slangu.
Chupa - tytuł filmu wzbudził oburzenie hiszpańskojęzycznych widzów
Netflix opublikował zwiastun Chupa, nowego filmu familijnego o chłopcu, który zaprzyjaźni się z legendarnym latynoamerykańskim zwierzęciem, znanym jako chupacabra.
Podczas wizyty u rodziny w Meksyku nastoletni Alex zyskuje nietypowego przyjaciela, gdy odkrywa młodego chupacabrę ukrywającego się w szopie dziadka. Aby ocalić mityczne stworzenie, Alex i jego kuzyni muszą wyruszyć na przygodę życia.
Produkcja zdołała już jednak wzbudzić spore kontrowersje wśród internautów.
Powód jest zasadniczo dość prosty - chupacabra po hiszpańsku oznacza "ssącego kozę". To miało nawiązywać i opisywać sposób odżywiania się tego mitycznego stwora, który wyjątkowo upodobał sobie wysysanie szpiku i krwi z kóz oraz innych zwierząt hodowlanych.
Skracając słowo do samego "chupa", nagle znaczenie zmienia się na "ssij", a w slangu jest bardzo wulgarnym określeniem seksu oralnego. Jak bardzo wulgarnym? A no tak bardzo, że ludzie są trochę oburzeni, a trochę rozbawieni całą sytuacją.
Wyobraźcie sobie przez ile osób musiał przejść ten film na Netlixie, żeby doczekać się pierwszego plakatu. I nikt, absolutnie nikt im nie powiedział, żeby nie skracać słowa "chupacabra" do "chupa", bo to znaczy "komuś obci*gnąć"... Dzieciaki nie powinny szukać w Googlu takich haseł.
Co dodaje całej sprawie kolorytu, to fakt, że W SAMYM ZWIASTUNIE padają słowa o tym, że "chupa" ma negatywną konotację (Polacy przetłumaczyli słowo na "frajera"). Porażka jest zatem jeszcze bardziej spektakularna.
Oceń artykuł