Biffy Clyro z ograniczeniami

Szkoci mają już sporo materiału na nowy krążek. I w tym tkwi ich problem.
Zespół ogrywa właśnie 20 piosenek, 80% z nich jest już prawie gotowych. Nie spodziewajcie się jednak kolejnego długiego albumu, jak „Opposites” z 2013 roku. Frontman Simon Neil zdradził, dlaczego nadmiar jest dla nich kłopotem.
Ważne, żebyśmy nałożyli na siebie jakieś ograniczenia, ponieważ na ostatnich kilku nagraniach wychodziliśmy z wszystkimi pomysłami, które mieliśmy. Po podwójnej płycie ważne jest, żebyśmy byli zwięźli, więc możemy mieć tylko dziesięć piosenek.
Muzycy nie zamierzają się śpieszyć z wyborem właściwych utworów na płytę. Perkusista Ben Johnston pod koniec 2014 roku wskazywał na raczej żółwie tempo prac:
Nie ma żadnego pędu – nie chcemy zrobić niczego, co nie będzie doskonałe. Pracujemy ciężko – mamy za dużo piosenek. To jest wspaniałe!
Podobno wszystko na razie brzmi bardzo rockowo. W styczniu Biffy Clyro zamierza zarejestrować demo. Potem bębniarz chciałby nagrać ostateczne wersje utworów w jakimś egzotycznym miejscu. Uzbrójcie się w cierpliwość! Wszystko zajmie jeszcze tylko kilka miesięcy. Może w międzyczasie singiel z poprzedniego krążka?
Według wcześniejszych informacji album ukaże się gdzieś w połowie roku.
Oceń artykuł