Co Corey Taylor sądzi o twórczości Korna?

Jak nietrudno się domyślić, wokalista Slipknota ma o twórczości Jonathana Davisa bardzo dobre zdanie. Jak się z nią zapoznał?
Zarówno Korn, jak i Slipknot, to powszechnie znane i lubiane kapele metalowe, który wyrastają jeszcze z tradycji lat dziewięćdziesiątych. Obie tworzą dla zbliżonego kręgu odbiorców, ciężko tu jednak mówić o jakiejś konkurencji. Mało tego, wszakże ścieżki ich karier niejednokrotnie się przecinały, czego dowiódł choćby ostatni krążek Korna, na którym znalazł się kawałek „A Different World” z udziałem Coreya Taylora.
Jonathan Davis zdradzał już, że namówienie wokalisty Slipknota i Stone Sour na występ w utworze Korna nie było wcale ciężkim zadaniem. Wystarczył tak naprawdę jeden SMS, gdyż muzyk był od razu zainteresowany współpracą i dał z siebie w studiu wszystko. Dziś Taylor przyznaje otwarcie, że jest oddanym fanem kapeli, odkąd zobaczył w 1995 roku klip do „Clown”.
Wokalista żył wówczas w Denver, a MTV pokazywało jeszcze teledyski muzyczne.
Nie mogłem uwierzyć co to, ku*wa, było. To mnie powaliło, było tak inne. To była najcięższa i najmroczniejsza - w brutalnym tego słowa znaczeniu - rzecz, jaką słyszałem od dawna. Nie spodziewałem się czegoś takiego, a oni wtedy akurat grali przed Megadeth. Występowali w Gothic Theatre, udało mi się zdobyć bilety. Nie wiem nawet jak to opisać. Podekscytowanie na sali było porównywalne tylko z tym, które widziałem, gdy Guns N' Roses supportował Aerosmith w 1987 albo 1988 roku.
Corey Taylor przyznaje otwarcie, że był to jeden z najlepszych koncertów, jakie widział w życiu, a możemy być pewni, że muzyk Slipknota widział niejedno. Wokalista od razu popędził następnego dnia do sklepu, gdzie zakupił debiutancki album kapeli. Dużego wyboru nie miał - „Life Is Peachy” zapewne dopiero się wówczas rodził w głowach członków Korna.
Potem oczywiście graliśmy razem koncerty. Poznanie tych kolesi i to, że mogę ich dziś nazywać przyjaciółmi, to dla mnie wielki dar i ogromny zaszczyt. Nieczęsto się zdarza, że masz do czynienia z tak wyjątkowym zespołem. A jeszcze dogadywać się z nim na płaszczyźnie osobistej - jestem wielkim, wielkim szczęściarzem. I mogę potwierdzić każdemu, że są z nich dokładnie tak równi i niesamowici goście, jak Wam się wydaje. To jest, ku*wa, niesamowite.
Nic dziwnego, że muzycy do dziś dogadują się nawet poza studiem. Corey Taylor wciąż bywa gościem na koncertach Korna, gdzie zdarza mu się wystąpić również na żywo w „A Different World”.
Oceń artykuł